Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Nic nam nie będzie... Uratuja nas - mówię, chocv nie jestem do końca przekonana w moje słowa.
Offline
Patrzę przez chwilę na niego.
- Wiem. Wiem. - Obracam się w stronę krzyczących dziewczyn. - Luke, musimy zobaczyć, co się dzieje.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Staram się zachować zimną krew. Łapię dziewczyny za ręce i staram się wciągnąć głębiej pod stół. Nic innego mi nie przychodzi do głowy. Nie powiem przecież, że wszystko będzie dobrze, bo nie wiem tego.
"Czasem bunt to skorupka, kryjąca w środku delikatną i wrażliwą osobę."
Offline
- Jesteś w stanie w ogóle stać? - Mówię to zbyt późno, bo Harmony podnosi się na chwiejnych nogach. - Nie było pytania.
Widzę, jak się chwieje, gdy idzie w stronę krzyku. Próbuję ją powstrzymać, ale nie daję rady.
Podchodzimy tam, a ona zamiast cokolwiek zrobić, patrzy tępo na gwardzistę.
- On żyje. Spokojnie.
Ostatnio edytowany przez Luke Harper (2016-02-14 22:27:13)
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
Kiwam głową. Adrenalina opada a rama coraz bardziej zaczyna boleć...
-Pójdę sprawdzić czy wszyscy są cali.-głos mi drży... próbuje się uspokoić i idę sprawdzać czy wszyscy są cali.
"To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia."
Offline
Wychylam lekko głowę przez stół. Rozgladam sie. Sytuacja zdaje sie uspokajac
- Dziewczyny? Chyba po ataku....
Offline
Spoglądam na Bellę - Nie. Idź do szpitala. To wygląda poważnie.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Znów staję na "równych" nogach i rozglądam się po sali.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Widzę - mówię tylko. - Ale chyba oberwał w rękę.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Podażam tuż za Alex.
- Wszystko okey? - upewniam się.
Offline
Wołam innego gwardzistę. Ona nie może się nim teraz zająć.
- Chodź, Harmony. Odprowadzę cię do twojego pokoju.
Ruby nawet nie szczeka. Jakby ją sparaliżowało.
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
Podnoszę się z pod stołu i poprawiam już i tak podartą sukienkę.- Uff najgorsze przeszło.- oddycham z ulgą.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
-Czyli już wszystko w porządku? Nikt nikogo nie zabije. Wszyscy będą żyć. - zwracam się do księcia, gdy atmosfera lekko się rozluźnia.
"Bywa, że tylko człowiek, który stracił wszystko, potrafi obdarować Cię najcenniejszym skarbem."
Offline
Strasznie kręci mi się w głowie. Nie wiem czy to przez to całe zamieszanie czy przez alkohol. Obojętnie mi.
- Tak,tak... - mruczę pod nosem i pocieram skronie.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Żyje. On przeżył. Wypuszczam głośno powietrze z płuc.
Offline
Kiedy zrobiło się ciszej, postanowiłam wyjrzeć spod stołu. Oczywiście nie obeszło się bez głośnych protestów Rach, ale byłam prawie pewna, że atak już się skończył. Nie pomyliłam się. Dałam dziewczynom znak, że już bez obaw mogą wyjść z ukrycia.
"Czasem bunt to skorupka, kryjąca w środku delikatną i wrażliwą osobę."
Offline
Patrzę na ranę.
-to nic. Na prawde.- odchodzę. Podchodzę do miejsca gdzie zrobiło się małe zamieszanie.
-Wszyscy cali? - pytam i zauważam, że na ziemi leży nieprzytomny gwardzista.
"To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia."
Offline
- Tak, zwykła pomyłka. Byli młodzi, nie widziałem ich wcześniej na radzie. Barany . Wszystko w porządku?
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
- Alex, na pewno? - widzę jak trzyma sie za skronie.Zaczynam sie martwic. Na wszelki wypadek podchodze bliżej niej.
Offline
- Tak, wszystko w porządku. - odpowiadam. - Jedna pomyłka, a wywołała tyle strachu.
"Bywa, że tylko człowiek, który stracił wszystko, potrafi obdarować Cię najcenniejszym skarbem."
Offline
- Dam sobie radę - syczę, ale od chwieję się na nogach. Super.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Wzrasta we mnie złość. Czy ja wyglądam jak przestraszone dziecko?!
- Nic. Mi. Nie. Jest. - mówię zirytowana i opieram się o stół. Zawroty głowy powoli mijają ale nie mam zamiaru się wywrócić.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Zauważam ze Alex się ledwo trzyma na nogach.
- Alex na pewno dasz radę ustać na nogach?- zapytałam z troską.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- Właśnie widzę. - Łapię ją pod ramię i prowadzę ją, ale idzie nam to jakoś marnie. Dodatkowo bardzo zbladła. Chyba znowu dopada ją ból głowy. - A, cholera. Nie będziemy tak kombinować.
Biorę ją szybko na ręce i niosę w stronę wyjścia. Trudno, najwyżej mnie zabije.
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
- Kwestia przyzwyczajenia. Wiesz, kiedy połowę dzieciństwa spędziło się wśród rebeliantów, to to jest pikuś.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline