Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Jeśli masz 16 lat to tak, jesteśmy w tym samym wieku. - uśmiecham się trochę krzywo.
Podaję Alex butelkę. Po chwili słyszę, jak Mageli mówi, że też chce. Jestem zaskoczona jej słowami.
- Przyznam się, że po tobie bym się tego nie spodziewała. Ale nie dziwię się. - śmieję sie - Ja bym nie wytrzymała, jakbym miała być ciągle poważna. Taka ze mnie kandydatka na księżniczkę.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Biorę od Harmony butelkę i pociągam spory łyk. Dawno nie piłam. Dzisiaj mam ochotę o wszystkim zapomnieć, wiec piję jeszcze więcej.
-Moje życie jest do dupy-mówie do nich, albo do siebie, sama już nie wiem.- ŻYCIE JEST DO NICZEGO! - krzyczę głośno
Offline
Nie wierzę w to co widzę. Mageli i Harmony zamierzają się upić. Nigdy nie próbowałam alkoholu...
- Mogę? - nie chcę być wiecznie zacofana, mam ochotę zrobić coś szalonego.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Uśmiecham się do Alex i podaje jej flaszkę. Każdy ma swoj powód, żeby się upić
Offline
Przestaję pić z butelki, którą oddała mi Mageli i patrzę zszokowana na Alex.
- Ty.. chcesz alkoholu? - Spoglądam na nią trochę sceptycznie. - Jesteś pewna?
Zaczynam się śmiać.
- Tylko żeby nie było, że was demoralizuję! - Mówię, wycieram rękawem bluzy Theo butelkę w miejscu, z którego piłam i podaję ją Alex.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Upijam łyk napoju. Czuję jak alkohol drażni mi przełyk lecz po chwili zostaje jedynie dziwne uczucie ciepła w żołądku. Biorę kolejny łyk i teraz zaczyna mi się kręcić w głowie.
- Łooł... - opieram się o szafkę.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Czasami warto o wszystkim zapomnieć. - mówie smutno patrząc na Alex- Ja nie mam szans. Książę mnie nawet nie lubi. To kiedy odpadnę jest tylko kwestią czasu. Więc ten jeden raz nie będę już poważną Mageli, bo zapomnę o wszystkim...- biorę butelkę i piję łapczywie nie zwracając na nic uwagi.
Offline
- Musi cię poznać. - Mruczę pod nosem, zabierając jednocześnie Mageli butelkę. Upijam duży łyk. - Ty przynajmniej nie jesteś dzikuską, która ciągle wydziera japę i prawie nie potrafi pisać... - Ups. Chyba powiedziałam za dużo. - Ani nie demoralizujesz innych kandydatek.
Piję kolejne parę łyków i podaję butelkę do Alex, bo nagle zaczyna mi się chcieć śmiać. Nie chcę oblać bimbrem całego pokoju.
Ostatnio edytowany przez Harmony Harper (2016-02-08 01:23:58)
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Biorę butelkę od Harmony. Biorę kolejny łyk trunku.
- Na prawdę uważacie, że nie macie szans. - pytam trochę bełkocząc. Pierwszy raz w życiu czuję coś takiego.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Tu przynajmniej masz uczucia- mowie powoli.
Wybucham głośnym niepohamowanym śmiechem. Alkochol zaczyna działać.
Offline
- A no tak, mam! Wściekłość, złość i wkurzenie. A nie, czekaj! To jedno i to samo. - Zaczynam chichotać. Widzę nie tylko mnie udziela się alkohol, ale chyba trzymam się najlepiej. - Tak Alex, nie mam szans. Od początku nie miałam. Jestem Siódemką co nie?
Śmieję się jak głupia.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Śmieję się cały czas z głośnym hukiem padam na lozko Harmony. Zaczynam się turlać w przód i w tył, jak... jak jaszczurka. Tak, tak robią jaszczurki.
-Wiecie, co?- mowie, nie mogąc złapać oddechu ze śmiechu. - Jestem jak jaszczurka, jak wąż! Taki maly dinozaur!- to jest niesamowicie śmieszne, wiec wybucham śmiechem.- Jak mały dinozaur!- powtarzam caly czas, turlając się po łóżku Harmony.
Offline
Śmieję się jak szalona, gdy patrzę jak Mageli turla się po łóżku.
- O nie... o nie... - Śmieję się tak, że do oczu nachodzą mi łzy.
Wypijam jeszcze parę łyków bimbru i odstawiam go obok siebie.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Śmieję się razem z Harmony. Nie jestem już w stanie stać. Kolana się pode mną uginają i ląduję na podłodze. Mageli cichnie...
- Usnęła? - pytam,a po moich policzkach płyną łzy.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Odwracam się w stronę łóżka.
- Chyba tak. - Chichoczę. - Współczuje jej jutro.
Upijam jeszcze parę łyków. Ocieram łzy, a z moich ust dobiegają jeszcze końcówki śmiechu, które brzmią bardziej jak kaszel.
- A wszystko zaczęło się od Luke'a. No ja nie wierzę. - Znowu zaczynam się śmiać.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Czuję jak by mój umysł się wyłączył. Nie jestem w stanie myśleć.
- Jaki... Luk? - bełkoczę, bawiąc się ozdobnymi guzikami przy rękawie sukienki. Znów z moich ust wydobyła się chichot...
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Mój były Luke. - Śmieję się. Nagle Luke wydaje mi się zabawny. - On jest taki seksoooooowny - dodaję rozmarzona, rozciągając przesadnie "o".
Jejku. Czemu my właściwie zerwaliśmy?
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Wybucham niepohamowany śmiechem. Łzy płyną po moich policzkach. Czuję się cudownie. Mam kompletną pustkę w głowie.
- Haha... To dzwoń do niego i mu to powiedz. - próbuję pohamować śmiech lecz niezbyt mi wychodzi ponieważ dostaję czkawki.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Ale on naprawdę jest seksowny. - Uparcie przekonuję Alex. - Patrz. No patrz!
Przystawiam jej telefon ze zdjęciem prawie pod nos, po czym zabieram go. Muszę do niego zadzwonić. Kurczę, dlaczego my zerwaliśmy?
Coś z Margaret chyba. Oj tam, pewnie nic ważnego.
Wybieram numer i znów podstawiam Alex telefon.
- Ty kliknij "zadzwoń", ja się wstydzę. - Chichoczę.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Śmieję się po czym udaję poważną minę i zabieram telefon z jej ręki. Naciskam zadzwoń.
- Halo? - słyszę w słuchawce i odrzucam telefon do właścicielki.
- Seksowny głos. - wybucham śmiechem. Próbuje się uciszyć lecz nie jestem w stanie.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Alex odrzuca do mnie telefon, który wypada mi z rąk. Syczę, biorę go z ziemi i przystawiam do ucha.
- Halo, Harmony, co się tam dzieje? - Słyszę w uchu głeboki, męski głos.
Raaajuuuu. Alex ma racje. On ma niesamowicie seksowny głos. Zapomniałam o tym po tak długim czasie.
- Luuukeyyy? - Odzywam się w końcu.
- Mony? - Czemu słyszę w jego głosie niepokój? Przecież jest fajnie.
- Eee.. Czemu my właściwie zerwaliśmy? - Mówię i chichoczę. Alex robi to samo.
- CO?!
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Nie mogę oddychać przez śmiech. Boli mnie brzuch. Ale nie mogę przestać.
- No dlaczego!? - krzyczę przysuwając się do Harmony. - Zasługujemy na odpowiedz!
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Harmony, czy ty jesteś pijana? - Luke wydaje się zdenerwowany. - I kto tam krzyczy w tle?
- Alex. - Macham ręką. - Nie jeeeestem pijanaa.
- Pozwalają wam tam pić? - Pyta sceptycznie.
O nie! On nie może nikomu powiedzieć!! Przykładam palec do ust.
- SZSZSZSZ!! Nie mów nikomu! Mam bimber od Thee.. Teeło - mówię i się śmieję - Lukey, nie powiedziałeś mi czemu zerwaliśmy?
Przez chwilę nastaje w telefonie cisza.
- Zaraz zadzwonię do Jaya. Odłóż butelkę. Wiem, że nadal ją masz.
O? Ciekawe skąd to wie. Odkładam butelkę na ziemię, bo chcę koniecznie wiedzieć, czemu zerwałam z tak seksownym chłopakiem jak on. Albo on ze mną zerwał?
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Na czworaka zbliżam się do butelki. Chce jeszcze łyka. Ale kiedy słyszę imie "Jaya" w telefonie zamieram.
- Chce na kablować!? A to niegrzeczny... - wybucham kolejnym już dziś niepochromowaniem śmiechem. Kładę się tak na podłodze, że głowę mam na kolanach Harmony.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Odłożyłam butelkę. - Czkam. - Powiesz mi teraz czemu zerwaliśmy? Nie dzwoń do Jay'a, proooszę, Lukey.
Słyszę, że chłopak wzdycha głęboko.
- Mony, przypomnisz sobie jak wytrzeźwiejesz.
Robię naburmuszoną minę. To po to odkładałam butelkę? Łapię ją znowu i upijam kilka łyków bimbru. Po chwili wpadam na pewien pomysł.
- Ej, a nie możemy do siebie wrócić? - Pytam zachwycona moim przebłyskiem geniuszu.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline