Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Tak, spokojnie. - rozejrzałem się - Zaraz, a gdzie Nora? - po chwili przebiegła z kotem na rękach. - Poważnie? Kot?
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
- Spokojnie, te zwierzaki są jak rodzina. Nora, trzymasz na rękach ragdolla, Lalę. Ragdolle nie używają pazurów, więc wszystko będzie ok. Chodźcie podpisać papiery. - Uśmiechnąłem się. Znalazłem dzisiaj dom dla 6 zwierzaków. Dziadek byłby ze mnie dumny.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Stałam przy wejściu galerii handlowej z ogromną czapką zasłaniającą połowę mojej twarzy. Mam nadzieję, że nikt mnie nie rozpozna...
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Podjechałam pod galerię swoim nowym Porsche i wysiadłam z niego chwytając z torebkę z tylnego siedzenia.
Podeszłam do Zoe z uśmiechem.
- Czeeść, gotowa na zakupy?
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
- A jakżeby inaczej? - zapytałam z uśmiechem.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Uśmiechnęłam się i ściągnęłam z nosa okulary przeciwsłoneczne wrzucając je potem do torebki.-To gdzie idziemy najpierw?- zapytałam wchodząc do galerii.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
- Może najpierw do Zary? - zapytałam i popatrzyłam się na logo sklepu, przy którym stałyśmy. Jedna z naszych klasowych koleżanek postanowiła również tam wejść.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Rozejrzałem się po sklepie. Pierwszy raz musiałem kupować sobie ciuchy na imprezę. I tu zaczynał się problem. Kompletnie nie wiedziałem co mam robić. - Pomocy. - jęknąłem.
Ostatnio edytowany przez Ashanim Daniels (2016-03-29 16:05:53)
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
Zauważyłam Thomasa, który zamyślił się.
- Crystal, poczekasz chwilę? - zapytałam z nadzieją.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
- Pewnie pogadaj sobie z nim, a ja porozglądam się po sklepie.- mrugnęłam do niej i zaczęłam chodzić między różnymi wieszakami, kręcąc głową.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
- Jezu, ohydne te ubrania tutaj - Jęknęła Danielle. - No, dobra, ta sukienka jest ładna...
- Ugh, cicho Danielle - Powiedziałam. - Nie jesteś idealnym towarzyszem do zakupów, ale co mogę poradzić.
Dan westchnęła i zaczęła dalej przeglądać sukienki.
- No proszę - Uśmiechnęłam się głupio do Crystal. - Nie wiedziałam, że ubierasz się w takich fajnych sklepach
Czyli jednak mnie posłuchałaś, co do zmiany stylu?
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
- Cześć... Co się stało? - zapytałam - Wyglądasz jakbyś czegoś szukał...
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
- O, cześć Zoe. - uśmiechnąłem się - Posłuchałem Scandera i wybrałem się na zakupy przed imprezą. Aktualnie tego żałuję, bo nie mam bladego pojęcia, co ja tu robię.
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
- Może ci pomóc? - zaproponowałam uśmiechnięta.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
- Chętnie. Przyjmę każdą pomoc.
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
Odwróciłam się do niej z miną męczennika.- A było tak fajnie i miło.- przewróciłam oczami.- W tym sklepie wszystko jest dla bab po czterdziestce.- prychnęłam.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
- W takim razie chodźmy może do H&M'u. Jestem pewna, że tam coś znajdziemy. - pociągnęłam go za rękę do pomieszczenia.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
- Niech ci będzie. Ja i tak nie wiem co to.
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
- Och, nareszcie ktoś mnie rozumie! - Danielle uniosła ręce do góry. - Jestem Danielle, a ty zapewne Cry...
- Zależy gdzie szukasz - Powiedziałam do Crystal, nie zwracając uwagi na Danielle. - Niektóre ciuchy tutaj są naprawdę fajne.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Zaśmiałam się. Fakt, nigdy nie pomagałam komuś wybierać ubrań... To mi zawsze wybierano.. Od tego byli projektanci.
- W czym najlepiesz się czujesz?- zapytałam.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
- Nie mam bladego pojęcia. Wkładam co popadnie. Nie myślę o tym. - westchnąłem.
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
- No dobra... Pomyślmy... - ściągnęłam z wieszaka czarną koszulę i t- shirt z napisem "Rock and roll, baby". - Przymierz to. - uśmiechnęłam się
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Westchnąłem - Niech ci będzie. - wszedłem do przymierzalni. Przebrałem się szybko i wyszedłem. - Niewygodne. - jęknąłem.
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
- Szukam sukienki na moją imprezę.- rzuciłam od niechcenia.- A teraz przepraszam muszę iść do Mohito a potem odnaleźć Zoe.- mruknęłam i skierowałam się w stronę wyjścia.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
- Mhm, tylko nie zgub pantofelka po drodze - powiedziałam, patrząc na nią gdy wychodzi.
- Ona mówiła o TEJ Zoe? - Zapytała Danielle. - TEJ, o której mi mówiłaś?
- Mhm - odpowiedziałam jej cicho.
- Omg, muszę ją zobaczyć! - pisnęła.
- Ugh, idź za Crystal od razu...
- Bardzo chętnie, wiesz - Danielle wywróciła oczami. - Tak w ogóle, to dlaczego jesteś dla niej nie miła, skoro masz ten pl...
Nie dokończyła. Zasłoniłam jej usta.
- Danielle, to jest tajne! - mruknęłam.
- Umm... przepraszam, byłam ciekawa - odwróciła wzrok.
- No więc właśnie - powiedziałam. - Uwierz mi, oni są wszędzie, gdzie się nie obejrzysz...
- Matko - westchnęła Dan. - Mówisz jak jakiś morderca...
- Może być i tak - uśmiechnęłam się triumfalnie. - A teraz chodźmy do Tiffany, po jakąś ładną biżuterię.
- Okej... - odpowiedziała mi przyjaciółka.
Ostatnio edytowany przez Lawrence Velasco (2016-03-29 16:53:40)
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline