Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Opieram się plecami o pień drzewa.
- Może następnym razem. - marszczę nos. - Nie wiedziałam, że mieszka pan w pobliżu.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Wynajmuję kawalerkę, o tam- wskazuję ręką w stronę mojego domu.- Mieszkam sam, więc to mi w zupełności wystarcza.
Offline
Patrze zaciekawiona w kierunku który wskazał.
- Ja mieszkam jakieś dziesięć minut stąd w tamtą stronę. - wskazuję w przeciwnym kierunku.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Biegasz codziennie, czy to taki wyjątek?
Ostatnio edytowany przez Mageli Writer (2016-02-06 23:48:47)
Offline
- Zazwyczaj co dwa trzy dni. - powoli znów ruszam truchtem. - Ale nie zawsze trzymam się tego grafiku. - przełykam głośno ślinę.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Ja biegam codziennie. Kiedyś wyszedłem rano i postanowiłem pobiegać. Tak bardzo mi się spodobało, że nie wyobrazam sobie życia bez tego.
Offline
Zaśmiałam się i wzięłam głęboki oddech.
- Właściwie to ja też. Odkąd... - nie będę mówić o rodzicach, postanowiłam wybrnąć. - Zaczęłam już nie mogę przestać.
Przez dłuższą chwilę biegliśmy w ciszy. Słychać było jedynie nasze przyspieszone oddechy,bicie serc i głośne rozmowy dorosłych i dzieci.
- Tak właściwie... - zaczęłam. - Nie powiedział mi pan jak mi poszedł ten test. - tak na prawdę nie chciałam o tym rozmawiać ale zaczęła mnie krępować ta cisza.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Nie było za bardzo kiedy- odpowiadam dziewczynie. - Tak jak się spodziewałem- masz bardzo dużą wiedzę, ale popełniasz błędy w pisowni. Odwracasz szyk zdania i masz problemy z rozdzielną pisownią zdań. Z ortografią na poziomie rozszerzonym tez nie jest za dobrze. Ale to wszystko jest do wyćwiczenia- "I mam nadzieję, że zajmie nam to jak najwięcej czasu" dodaję w myślach i zaraz się karcę. Za daleko to zaszlo Lucasie. Ona jest twoją uczennicą, a ty nauczycielem. Nie będzie powtórki z Olivi...
Offline
- To cudownie. Szczerze mówiąc, wolę siedzieć w szkole niż w domu. - przez chwile biegniemy i nikt się nie odzywa więc dodaję. - Dom jest wielki i... Pusty.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Pomyślałem o Susan. Jaką ma sytuację rodzinną? Ktoś umarł? Jej rodzice wiecznie pracują? Nie mają pieniędzy? Zdałem sobie sprawę, że praktycznie nic o niej nie wiem. Postanowiłem to zmienić.
-Czym się interesujesz, Susan?- pytam dziewczyny, zwracając się do niej po imieniu. Nie wiem, jak na to zareaguje.
Ostatnio edytowany przez Mageli Writer (2016-02-07 11:47:18)
Offline
Zastanawiam się chwilę i przez to trochę zwalniam.
- Lubię rysować. - mówię powoli. - No i trochę biegam. - nie chcę powiedzieć zbyt dużo.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Hmm, a co zazwyczaj rysujesz?
Offline
Zaśmiałam się.
- Głównie ludzi. Ludzi w ich codziennej rutynie. - zrobiłam pauzę aby wziąć głęboki oddech. - Ale tak ogólnie to mogę narysować wszystko. - marszczę nos. - Na prawdę nie musi pan pytać. Możemy pobiegać w ciszy. - sama nie wiem czy tego chcę, nawet lubię z nim rozmawiać choć czuję się trochę nieswojo. Ale ja tak czuję się prawie przy każdym.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Dobrze- uśmiecham się i wyrównuję tempo.
Jeśli potrzebuje ciszy, to możemy biec w ciszy. W zupełności wystarczy mi patrzenie na nią.
Offline
Biegaliśmy jeszcze dobre dwadzieścia minut, nawet nie wiem czy nie więcej. W końcu się zatrzymałam i opadłam zmęczona na ławkę. Pan Cross również się zatrzymał.
- Myślę, że mi na dziś już wystarczy. - mówię w końcu. - Chwilę odpocznę i wracam do domu. - podnoszę na niego wzrok. Patrzy na mnie przeszywającym zielono-niebieskim spojrzeniem. Pod pewnym względem podoba mi się to. Nikt nigdy tak na mnie nie patrzył. Czuję ciepło na policzkach, mam nadzieję, że pomyśli, że to wypieki, a nie rumieńce. - Dziękuję za rozmowę. - dodaję trochę przestraszona własnymi myślami. To jest mój nauczyciel. Bardzo przystojny nauczyciel...
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Do widzenia, Susan- mówię powoli przeciagając jej imię. Odwracam się i zaczynam biec w stronę domu.
Offline
Przez chwile nie mogę oderwać wzroku od odwalającej się sylwetki.
- Ach, Susan... - mówię cicho do siebie i wstaję z ławki. - Co ty wyprawiasz...?
Truchtem wracam do domu.
- Cześć. Strasznie długo cię nie było, słoneczko. Coś się stało? - słyszę zbliżający się w moją stronę głos babci.
- Nie. - marszczę brwi. - Po prostu dziś mi się dobrze biegało. - zdejmuję buty i bluzę. - Idę pod prysznic.
- Obiad na stole. A raczej już kolacja. Powinnaś więcej jeść bo w końcu znikniesz. - śmieje się babcia i z powrotem wraca do kuchni.
Szybko wbiegam po schodach na górę. Łapię moje ulubione dresy i idę wziąć szybki prysznic. Wracam na dół. Mokre włosy spinam w kitkę i siadam do stołu.
- Mmm.. Naleśniki. - uśmiecham się do siebie i zaczynam jeść.
Po skończeniu posiłku łapię notes i siadam w salonie. Zaczynam powoli rysować...
Kiedy kończę przyglądam się swojej pracy z zadowoleniem. Biorę notes pod pachę i idę do pokoju. Kładę się na łóżku i zwijam w kłębek, chcąc jak najszybciej zasnąć lecz myśli o kimś nie daje mi spać...
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
NASTĘPNEGO DNIA
Zaglądam na moją półkę. Znowu skończyły mi się książki. Wzdycham. Chociaż, właściwie, nie mam za bardzo nic do zrobienia, więc mogę pójść do biblioteki.
Gdy wchodzę do budynku od razu rzuca mi się w oczy Pardoksalna Półka. Najlepsze książki zawsze są właśnie tam. Ale regał znajduje się na samym środku budynku i nie gwarantuje praktycznie żadnej prywatności. Przewracam oczami i podchodzę do Półki. Teraz widzi mnie juz chyba cała biblioteka.
Offline
Jak zawsze co sobota wybieram się do biblioteki. Zbieram z półek parę książek, które wydają się ciekawe i siadam do stolików. Po dłuższym czasie odrywam wzrok od książki i rozglądam się po bibliotece. Niektórzy ludzie biegają w tą i z powrotem, inni powoli przechadzają się między regałami. Większa część miejsc siedzących jest zajęta. Mój wzrok zatrzymuje się na znajomej mi sylwetce.
Przygryzam dolną wargę zastanawiając się czy się nie przywitać. Jednak ta myśl szybko znika. Już chcę wrócić do lektury lecz pan Cross odwraca się i nasze spojrzenia krzyżują się. Uśmiecham się do niego. Sama nie wiem dlaczego.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Susan! Cały czas na siebie wpadamy- śmieję się, ciesząc się ze spotkania.- Wypożyczasz coś ciekawego?
Offline
Uśmiecham się szerzej.
- Właśnie zastanawiam się co chcę wypożyczyć. - pokazuję na stos książek na stole po czym kiwam brodą na krzesło obok mnie. - Chce pan usiąść? - pytam trochę nieśmiało.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Oczywiście- siadam koło dziewczyny.
Offline
- A pan? Co wypożycza? - pytam nachylając się w jego stronę.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Jeszcze nie zdążyłem się za bardzo zorientować... wykładam książki na stół.- Przeczytam sobie opisy.
Wiadomość dodana po 20 min 39 s:
-"Pióra na łabędziu" to historia młodego nauczyciela...- zaczynam czytać na głos i patrzę z uśmiechem na Susan. Czyżby moja historia? - George Filman zaczyna uczyć w nowej szkole. Poznaje tam niezwykle utalentowaną uczennicę.- podnoszę wzrok na Susan.- Szybko zakochuje się w 17letniej Maryane. Zostają potajemnymi kochankami...- przerywam zniesmaczony. Jak to musiało zabrzmieć...
Offline
Czuję, że moje policzki płoną. Pochylam głowę chowając twarz za rozpuszczonymi blond włosami. Przez dłuższy czas siedzimy w ciszy. Patrzę na zegarek.
- Muszę już iść. - wstaję i zbieram książki. Patrzę na okno. - Deszcz? Na serio? - patrzę na moje balerinki.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline