Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Patrzę przed siebie, nie wiem ile czasu Zdezorientowana patrzę na Lucasa.
- Przepraszam zamyśliłam się. - czuję jak moje policzki znów się rumienią.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Nic się nie stało- mrugam do niej.- Chyba coś mówiłaś, że ci się spieszy- przypominam jej
Offline
Potrząsam głową.
- Tak,tak... - zaczynam wychodzić z samochodu. - Dziękuję za dzisiaj. To było... Miłe spotkanie. - posyłam mu nieśmiały uśmiech.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Mi też było przyjemnie. Musimy to kiedyś powtórzyć.
Długo jeszcze patrze za dziewczyną znikającą w drzwiach. Po chwili odjeżdżam
Offline
Szybko wychodzę z samochodu. Nie mogę przestać się uśmiechać. Kiedy dochodzę do drzwi obracam się i widzę, że samochód nadal stoi pod domem. Szybko wchodzę do środka i opieram się plecami o drzwi. Przygryzam wargę, próbując powstrzymać uśmiech.
Słyszę kroki. Szybko ściągam kurtkę i buty po czym wbiegam na górę po schodach i zamykam się w swoim pokoju.
- Susan? Coś się stało? - słyszę zmartwiony głos babci.
- Nie. Jestem zmęczona. Idę spać. - mówi coś niezrozumiałego o tym, że zaczynam robić się coraz bardziej tajemnicza i odchodzi.
Oddycham z ulgą i opadam na łóżko. Zasypiam z uśmiechem na twarzy.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
***DWA DNI PÓŹNIEJ***
Idę korytarzem wracając do klasy z nową uczennicą. Nie do końca zrozumiałem, jaka jest jej sytuacja, ale chyba wróciła po jakiejś nieobecności albo jest zupełnie nowa. Klasa jest trochę przemieszana, więc poproszę ją, żeby się przedstawiła.
-Dzień Dobry- przebiegam wzrokiem po klasie i widzę patrzącą w moją stronę Susan. Nieznacznie się uśmiecham.
-Od dzisiaj dołączy do was Arwena.- słyszę przyciszone śmiechy na dźwięk tego imienia.- Opowiedz klasie coś o sobie, proszę.
Offline
Przewracam oczami. Wspaniałe pierwsze wrażenie.
Widzę z tyłu klasy mojego brata Kyle'a, który wrócił wcześniej do domu. Zaraz się zwinie jak naleśnik ze wstydu. No, dzięki bro. Zawsze można na ciebie liczyć.
- Też bym histerycznie się śmiała z rozpaczy jakbym miała takie nudne imiona jak część z was. - Uśmiecham się szeroko. - Poza tym mówcie do mnie Sarah. Właśnie wróciłam z wakacji w LA i zostałabym tam, gdyby nie moja mama panikara. Mam tu brata, ale widocznie za bardzo się mnie wstydzi, żeby się do tego przyznać. - Śmieję się. - Kwestia przyzwyczajenia. Jak ktoś będzie chciał wiedzieć o mnie coś więcej, to się dowie. - Mrugam do klasy. - Ja już o części was sporo wiem.
A co?! Niech się zastanawiają!
Ostatnio edytowany przez Harmony Harper (2016-02-11 13:54:58)
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Nowa uczennica wygląda naprawdę przyjaźnie. Blondyna z niesamowicie niebieskimi oczami. Trochę podoba do minie z urody. Ale w niej było coś jeszcze. Jej oczy błyszczały z radości, a sama postawa mówiła o tym, że jest pewna siebie.
Uśmiechnęłam się do niej. Ostatnio coraz częściej to robię.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Rozglądam się po sali. W oczy rzuca mi się Azjatka z nieco nadętą miną. To pewnie ta Bai, gwiazda liceum. Niedaleko niej siedzi mój durny brat. Ta. Jakby w ogóle miała zwrócić na niego uwagę. Śmieszne. Zauważam blondynkę w stroju cheerleaderki i stwierdzam, że to musi być Crystal. Jestem ciekawa, kiedy dostanie się do elitki. One zawsze się dostają.
Wybór wolnych miejsc trochę mnie przeraża.
Za chwilę jednak zauważam, że jedna z dziewczyn się do mnie uśmiecha. Blondynka z niebieskimi oczami. Musi tu być nowa. Jeszcze o niej nic nie słyszałam. W prawdzie siedzi w pierwszej ławce, ale trudno. Wolę pierwszą ławkę, niż towarzystwo nadętych gwiazd.
Zajmuję miejsce obok dziewczyny.
- Hej. Jestem Sarah. Ale to już pewnie wiesz. - Śmieję się cicho. - A ty?
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Sarah jest wręcz onieśmielająca. Przez chwilę po prostu na nią patrze, zdziwiona tym, że się do mnie dosiadła. Odkąd ludzie mnie zauważają? Najpierw Bai zaprasza mnie na imprezę, potem Scander - największy przystojniak w szkole - chce ze mną rozmawiać, a teraz taka dziewczyna jak Arwena dosiada się do mnie.
- Czeeść.- zaczynam nieśmiało. - Ja jestem Susan. - mówię szeptem bo pan Cross zaczął już lekcję,a w moim zwyczaju nie jest przeszkadzanie. Więc odwracam od niej wzrok i kieruję go na Lucasa. Po chwili jednak nachylam się w jej stronę i szepczę. - Miło cie poznać.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Ciebie też. - Odpowiadam.
Dziewczyna mało się odzywa. Chyba nie chce robić sobie problemów. Pewnie jest jedną z tych, które są nieśmiałe, grzeczne i ułożone. W porządku. Może potrzebuje towarzystwa? Czemu nie? Wydaje się jedną z niewielu normalnych osób w tej szkole.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Dzwoni dzwonek obwieszczając koniec lekcji. Powoli wstaję i zaczynam się pakować. Kiedy większość klasy opuszcza klasę ukradkiem patrzę na pana Crossa.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Wychodzę z sali i mam ochotę zagadać do Susan, ale widzę, że jej nie ma. Zauważam, że nadal pakuje rzeczy. Co ona się tak wolno zbiera? Dziwne...
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
-Cześć, Susan- mówię, gdy uczniowie opuszczają klasę. -Chyba trzeba by się umówić na kolejne zajęcia, nie sądzisz? Może tym razem po uczymy się przy ciastkach jagodowych?
Offline
Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Z miłą chęcią. - zakładam plecak na ramię. - Mogę jutro zrezygnować z biegania. O 18?
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
-Tak, o 18 będzie dobrze. To...widzimy się w kawiarni, Susan. -uśmiecham się do dziewczyny i odprowadzam ją wzrokiem. Mam wrażenie... wydaje mi się, że widziałem kogoś przez okno w drzwiach...Mam nadzieję, że tylko mi się zdawało. Wzdrygam się na samą myśl o tym, że może być inaczej...
Offline
Wyszłam zamyślona na korytarz i... Wpadłam na Arwene.
- Och... Prz-przepraszam. - wyjąkałam patrząc na nią wystraszonym wzrokiem.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Zajęcia prywatne? - Pytam. Widzę jej przerażoną minę, więc unoszę ręce. - Spokojnie. Nie moja sprawa, nie wnikam. Jesteś tutaj nowa? - Zmieniam temat.
"Nie wnikam". Cóż.. Nikt nie musi wiedzieć, że przy tym powęszę. Coś mi tu śmierdzi w relacjach Susan i nauczyciela angielskiego.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Czuję jak moje policzki płoną ze wstydu.
- Taak. - obejmuję się ramionami. - Moja klasa w szkole prywatnej się rozpadła i nic mnie już tam nie trzymało więc przeniosłam się tu. Przynajmniej jest bliżej. - biorę kilka płytkich oddechów. Czy ona coś widziała? A co gorsza... Czy słyszała?
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Ja przez kilka lat chodziłam do szkoły poza miastem. Kojarzysz St George's? To ta artystyczna. Byłam w klasie muzycznej. Ale przeniosłam się tutaj, bo.. cóż, powiem tylko tyle, że musiałam. - Uśmiecham się szeroko.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Próbuje się uśmiechnąć.
- Tak, kojarzę. - kieruję się do swojej szafki po książki. Chcę ją zgubić. Chcę... Zapaść się pod ziemię. Ukryć i już nigdy nie wychodzić z kryjówki.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Offline
Powinnam chyba ją zostawić w spokoju hmm...
Biegnę za dziewczyną.
- Jejku, nie stresuj się tak. - Śmieję się. Łapię ją za łokieć. - Serio. Cokolwiek zaszło w sali, to nie moja sprawa. Nawet jeśli nic nie zaszło. - Mówię tak cicho, że tylko ona mnie słyszy.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Odwracam się do niej i błądzę spojrzeniem po jej twarzy. Pewnie jestem blada jak ściana.
- Nic. Nie zaszło. - mówię głosem pozbawionym emocji. Próbuję wyślizgnąć się z jej uścisku lecz to na nic. Wdycham i mówię błagalnym tonem. - Puścisz mnie... Proszę...
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Puszczam jej dłoń i unoszę ręce w obronnym geście.
- Ależ proszę bardzo - mówię. - Jak sobie życzysz. Nie moje życie, nie moja bajka.
Odwracam się i odchodzę. Cóż. Będę musiała znaleźć innych znajomych.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline