Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Marszczę brwi.
- Co masz na myśli?
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Wyleciałam.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Patrzę na nią zszokowany.
- C-co? Nie. - Przejeżdżam dłonią po twarzy. - Nie. Nie teraz. Czemu akurat teraz? - Łapię ją za rękę. - Żartujesz, prawda? Nie wyjeżdżasz? - Pytam z nadzieją.
Czemu akurat teraz?
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
Uśmiecham się krzywo.
- Uspokój się. Nie żartuję. Wyleciałam, ale mogę zostać w pałacu. Mam niedokończone rebelianckie sprawy. - Widzę jego minę i wybucham śmiechem. - Wkręcam cię. Głównie o ciebie chodziło, kretynie. To, że łatwiej mi będzie działać jako rebeliantka, jest tylko takim dodatkiem.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Czochram jej włosy, aż całkowicie rozwalam jej fryzurę. Oczywiście protestuje, ale nie zwracam na to uwagi.
- Idiotko, przestraszyłaś mnie. - śmieję się i poważnieję. - Myślałem, że mnie zostawisz - mówię i przytulam ją.
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
- Coś ty - mówię przytulona do niego. - Nie zostawiłabym cię. Już raz to zrobiłam i nie popełnię tego błędu po raz kolejny.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Jesteś tego pewna? - Pytam.
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
Marszczę brwi.
- Jestem pewna. Myślisz, że rzucam słowa na wiatr?
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Kręcę głową. Odsuwam się od niej nieznacznie. Patrzy na mnie zaciekawiona.
- Wiesz... Jest coś, nad czym się zastanawiam - drapię się po karku. Śmieję się nerwowo. - Cholera...
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
Unoszę brwi.
- Chcesz mi powiedzieć "cholera". Bez urazy, Luke, ale słyszę to od ciebie dostatecznie często - żartuję.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Kręcę głową.
- Ty to potrafisz zepsuć nastrój. - Uśmiecham się kącikiem ust. - Daj mi teraz chwilę, bo wybiłaś mnie z rytmu.
Przez chwilę stoję tylko i zastanawiam się, co powiedzieć. Cholera. To nie jest takie proste, jak sądziłem. Czemu mi się tak pocą ręce? To tylko Harmony. To znaczy aż Harmony, ale nie powinienem się tak denerwować, bo ona wszystko potrafi przyjąć i na pewno mnie nie wyśmieje.
Wzdycham. Przygotowania nic mi nie pomogą. Dłużej już nie dam rady. Po prostu padam przed nią na kolana. Dosłownie i w przenośni.
- To będzie chyba najgłupszą rzecz jaką ode mnie usłyszysz... - zatyka mnie na chwilę.
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
Patrzę na niego szeroko otwartymi oczami. W pierwszym odruchu mam ochotę mu powiedzieć, żeby wstał.
O cholera. "Cholera" to dobre podsumowanie.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Widzę przerażenie w jej oczach i na chwilę napadają mnie wątpliwości.
Cholera. Zapomniałem.
Szybko wyciągam to z kieszeni kurtki. Biorę głęboki wdech. Raz się żyje.
- Wiem, że to wszystko.. Pałac, ukrywanie, Eliminacje.. Jeszcze na dachu wieżowca... Może to głupie, ale... - Cholera, Luke, weź się w garść. Wdycham powietrze po raz kolejny i decyduję się na nią spojrzeć. - Harmony Rachel Wells, czy pomimo tego, że jestem kompletnym kretynem i na pewno wiele brakuje mi do ideału, zostaniesz moją żoną?
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
Jezu. On to naprawdę zrobił.
Nachodzi mnie atak paniki. Przez całe życie byłam przygotowana na wszystkie możliwe sytuacje, ale na pewno nie na tą. Co powinnam powiedzieć? To znaczy znam już odpowiedź, ale jak to sformułować?
CO JA MAM DO CHOLERY ROBIĆ?!
Widzę po jego minie, że zaczyna tracić już nadzieję.
- Tak, Luke. Tak! - Mówię, zanim kompletnie ją straci. - Przepraszam, nie wiedziałam jak się zachować! - Biorę głęboki oddech. Uspokój się, Wells. Uśmiecham się promiennie i powtarzam. - Tak, Luke. Zostanę twoją żoną.
Pieprzyć to. Nie muszę się już kontrolować.
Z szerokim uśmiechem na twarzy nachylam się do nadal klęczącego przede mną Luke'a i całuję go.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Gdy się odsuwa, czuję, że szczerzę się jak idiota. Dobra wiadomość jest taka, że ona robi to samo.
Debilu, pierścionek.
- Można? - Zwracam się do Harmony.
Gdy kiwa głową, biorę ją za dłoń i nakładam jej na palec pierścionek zaręczynowy. Z trudem udało mi się go sprowadzić z domu. Moja rodzina przechowywała go od pokoleń, od czasów, gdy Harperowie byli jeszcze Dwójkami.
- Dzięki za tą chwilę milczenia. Poczułem się jak kretyn. - Roześmiałem się.
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
Nie wierzę, że to się stało.
- Wstań - mówię z uśmiechem.
Gdy to robi, przytulam go i nie puszczam.
- Dobrze, że się tak poczułeś. Jesteś kretynem - mówię tonem, który na to nie wskazuje, a on się śmieje. Poważnieję. - Kocham cię, Luke. Naprawdę. Jeszcze pół roku temu nie sądziłam, że będę w stanie to powiedzieć, a co dopiero zgodzić się na zostanie twoją żoną. - Wdycham jego zapach i nachodzą mnie wyrzuty sumienia. - Moja duma mogła wszystko zepsuć.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Ale nie zepsuła. Trzymajmy się wersji, że to tylko nas do siebie zbliżyło, okay? - Całuję ją w czoło.
Odsuwam ją lekko od siebie, po czym obejmuję ją jedną ręką.
- Musimy już iść. Niedługo zaczynam służbę. Choć zdecydowanie wolałbym zostać tutaj.
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
Kiwam głową, bo wiem, o czym mówi. Po chwili przewracam oczami, gdy sobie coś uświadamiam.
- Patrz, jednak Max nam coś tam pomógł. Przez wywalenie mnie. - Śmieję się.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Jasne. A przy okazji pozbawił się najlepszej kandydatki. - Śmieję się i całuję ją w skroń. - Oczywiście nie narzekam, Pani Harper.
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
Przewracam oczami.
- Nie spiesz się tak, Romeo. - Śmieję się szczęśliwa jak nigdy wcześniej. - Albo się spiesz. pasuje mi to nazwisko, nie powiem. Harmony Harper. Ładnie brzmi.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Na pewno lepiej, niż Harmony Thornes. - Krzywię się, na co ona się śmieje i uderza mnie dla żartu w ramie.
Uśmiecham się i idziemy razem z powrotem do pałacu.
Oficjalnie i bez ukrywania.
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.
Offline
O ustalonej godzinie czekam w umówionym miejscu na Sophie i Jake'a. Coś mi tu śmierdzi. Czy on na pewno chciał się spotkać z nami oboma? Śmieję się. Jeśli nie, to będzie zaskoczony.
*To jest poza czasem. Jaya nadal nie ma.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Razem z Jakiem dołączamy do Jaya.
- Długo czekasz? - spytałam zerkając w stronę morza. Wzięłam głęboki oddech.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
- Jasne. - Patrzy na mnie zdziwiona, a ja przewracam oczami. - Jakieś 5 minut.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- E-e-e! Nie bądź taki ironiczny. - śmieje się, zdejmuję torbę z ramienia i kładę ją na ziemi. (https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hp … e=56E842FA) - To co... Rozpalamy ognisko? - pytam podekscytowana.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline