Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4
Kiwam głową z uśmiechem. - Wbrew pozorom znasz i ją i ojca tego dziecka.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Zastanawiam się. Patrzę to na chłopca to na Maxa. Ten pierwszy nie może mieć więcej niż dwa lata, ale jest uderzająco podobny do mojego przyjaciela. Chyba, że... - Nie... - jednak Max kiwa potakująco głową. - Ale kto jest matką?
Do whatever it takes
Offline
- Twoja siostra. - Ollie wygląda na zdziwionego - Nigdy nie umarła. Zrobiła to, by uratować mi tyłek. Wiedziała, jakby to się dla mnie skończyło, więc uciekła. Ten tu - pokazuję chłopca - To twój siostrzeniec, Casiel.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Wstaję. Łzy kręcą mi się w oczach. Moja młodsza siostrzyczka... Spoglądam na Casiela. Ewidentnie przypominał Maxa. Uśmiecham się do chłopczyka, a on podbiega do mnie. Biorę go na ręce. - Cześć, kolego. Jestem twoim wujkiem, wiesz? - mały łapie mnie za brodę i patrzy na mnie. - Ujek? - pyta, a ja kiwam głową z uśmiechem, po czym stawiam go na podłodze. Przenoszę wzrok na Maxa. - Napijesz się czegoś?
Do whatever it takes
Offline
- Tak, chętnie. - siadamy przy stole. Na rozmowie minął nam cały wieczór. - Słuchaj, możemy zostać na kilka dni?
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
- Tak, jasne. Will i Laurel wyjechali na kilka dni, więc możecie spać u Williama w pokoju. - Max kiwa głową. Chwilę później obaj śpią, a ja siedzę sam przy stole. Uśmiecham się. To był dobry dzień. Dopijam szkocką i sam kładę się spać.
Do whatever it takes
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4