Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Wyciągam gitarę i zaczynam dotykać palcami strun. Nucę w głowie Billie Jean.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Wstaję i poprawiam szary mundur, po czym wyczekuję na odpowiedni moment, robię moonwalk i siadam z uśmiechem.
Kto nie żyje aby służyć, nie zasługuje aby żyć.
Offline
Przyglądam się. Wygląda dosyć... trudno. Ale, jednak da się nauczyć.
- Muszę kiedyś popracować nad tym krokiem. Świetnie ci wyszedł. - mówię z lekkim uśmiechem.
Już mam zamiar zapytać czy był Piątką, ale przypominam sobie, że w Norwegoszwecji nie ma kast.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
- Dziękuję panienko. - uśmiecham się - Lata praktyki.
Kto nie żyje aby służyć, nie zasługuje aby żyć.
Offline
Wchodzę na dziedziniec i zauważam mojego gwardzistę.- Gideon, tu jesteś. Szukałam cię.- mówię po szwedzku.- Średnio ładna, ale możesz ją poderwać, jedna konkurentka mniej.- mówię nadal po szwedzku i się śmieję.
Offline
Wstaję. - Nie jestem tu, aby poderwać, panienko. - odpowiadam po szwedzku rozbawiony - Jednak panienka może sobie przypomnieć moje słowa o przyjaciółkach w Pałacu.
Kto nie żyje aby służyć, nie zasługuje aby żyć.
Offline
Staję przy wyjściu do pałacu i słucham, na razie nie zauważona. Prawie prycham rozbawiona.
"Przyjaciółki w pałacu"? Dla Gabrielli chyba tylko Andrea.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Kompletnie nie rozumiem o czym Gabriella rozmawia z Gideonem. Ale... postanawiam się z nią przywitać. Będzie miło. Jak w Piekle.
- Cześć, Gaby. - mówię do niej.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
- Dla ciebie księżniczko Gabriello.- mówię do dziewczyny i odwracam się do Gideona.- To było zanim Fabian ogłosił elitę teraz zaczyna się niezła rywalizacja.- mówię po szwedzku.
Offline
Wybucham śmiechem i wtedy mnie zauważają.
- Z tego co wiem, Lady Gabriella, jak już chcesz być taka oficjalna, Gaby. - Podchodzę i siadam na schodach obok Lily. - Hej Lily. - Podnoszę wzrok na gwardzistę. - Tjena, Gideon.
Nawet nie witam się z pożal się Boże księżniczką.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
- Cześć, Delilah. - uśmiecham się i patrzę z ironią na Gabriellę.
Miła. Jak... trujący bluszcz.
- "Zadomowiłaś" się już w Pałacu, Wasza Wysokość? - prawie parskam śmiechem.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
- Dzień dobry, panienko Delilah. - odpowiadam z uśmiechem, troche kalecząc angielski.
Kto nie żyje aby służyć, nie zasługuje aby żyć.
Offline
Wbijam na dziedziniec.
Offline
- Można powiedzieć, że się zadomowiłam, dziękuję za troskę..- uśmiecham się dziewczyny.
Offline
-Cześć wszystkim- mówię.
Offline
- Po prostu... chcę mieć pewność, że nasza nowa koleżanka - spoglądam na Delilah. - Będzie się tu czuła dobrze. - odwracam się w stronę Fabiana. - Cześć. - kąciki moich ust wędrują w górę.
Teraz lustruję wzrokiem każdą osobę.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
- Cześć - rzucam w stronę Fabiana niezbyt zainteresowana.
Wyciągam z kieszeni telefon.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
-Nudno tu- wybijam z dziedzińca
Offline
Czekam na Daniela już pół godziny... Czyżby samolot się spóźniał? W duchu błagam, żeby nic mu nie było. Żeby tylko szczęśliwie doleciał na miejsce. W podświadomości coś mi mówi, że powinnam poprosić mamę, aby przyleciała. Ale, sama mówiła, żebym wybrała jego. Pewnie nie chciała zostawiać dzieciaków sam na sam z ojcem. Bębnię palcami o ławkę, niecierpliwiąc się. Dzisiaj zobaczę znajomą twarz.
(http://www.polyvore.com/fading_dlike_fl … =204777237)
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Gwardziści mówią gdzie mam się kierować. Idę za nimi, cały czas wszystko oglądając. Nie widziałem się z Lily od... chyba od czasu jej wylotu. Nie mogłem się doczekać kiedy ją zobaczę. A co jeśli się zmieniła...?
Don't worry, be happy...
Offline
Chodzę nerwowo po dziedzińcu. Każdy stukot obcasów coraz bardziej mnie niepokoi. Wdech i wydech... Nagle, słyszę jakiś dźwięk. Odwracam się.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Wchodzę po schodach na dziedziniec. To ona. Lily... Uśmiecham się.
- Cześć, Roszpunko. - mówię.
Mam wrażenie, że jeśli usłyszę jej głos to każde wspomnienie odżyje na nowo. Wygląda tak... elegancko. Inaczej.
Don't worry, be happy...
Offline
Daniel. Nie jestem w stanie wykrztusić z siebie ani jednego słowa. Czuję jak moje oczy robią się czerwone. Tęskniłam. Biegnę w jego stronę. Etykieta dworska przestaje mieć dla mnie znaczenie.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Tulę ją w uścisku.
- Tęskniłem, Lil. - mówię, głaskając ją po głowie.
Don't worry, be happy...
Offline
- Ja też, Jelonku. - mówię przez łzy, które spływają mi po policzku.
Nie wierzę, że tu jest...
- Myślałam, że... coś się stało. - odzywam się po dłuższej chwili.
On tu jest. Szczęśliwie doleciał na miejsce.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline