Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Unoszę dłonie w geście poddania się.
- Będę tańczył jak mi zagrasz. Jestem tu dla ciebie, księżniczko - śmieje się.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
- I przestań z tą księżniczką - proszę, choć wiem, że i tak nie posłucha.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Na serio, Carmen? - pytam ironicznie. Dziewczyna parska krótkim śmiechem. - Przywiozłem ci prezent. Mam nadzieję, że dalej uwielbiasz bawić się laleczkami wudu? - pytam sarkastycznie. - Przywiozłem ci dwie takie duże igły - żartuję.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
- Oczywiście. Cała kolekcja leży na półce z twoją karykaturą na czele.
Matt przez chwile grzebie w swoim nieśmiertelnym plecaku, który swoją drogą już dawno nadaje się do wyrzucenia i wyciąga z niego małą paczuszkę, owiniętą w fioletowy materiał i przewiązaną białą wstążką.
- Co to? - pytam kiedy brat wręcza mi ją do rąk.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Dosyć szybko się domyślisz - mówię tajemniczo. - A jeśli się nie domyślisz po zapachu, to wystarczy otworzyć - śmieje się.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
- Po zapachu... - mruczę pod nosem i przykładam paczuszkę pod nos.
No tak! Przecież to oczywiste.
- Moja ulubiona kawa - mówię, podnosząc wzrok na chłopaka. - Dzięki. - Kręce głową. - Ale kawy mam tu pod dostatkiem.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- No właśnie widzę, usypiasz na stojąco - żartuje sobie. - Poza tym, to nie jest przecież byle jaka kawa! - komentuję.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
Uśmiecham się ciepło i z paczuszką w ręku przytulam brata.
- Dobra, niech ci będzie, krętaczu. - daje za wygraną.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Klepie ją delikatnie po plecach, a kiedy się odsuwa posyłam jej pełne dumy spojrzenie, którego nie rozumie dopóki się nie odzywam.
- Uczyłem się od najlepszych.
Carmen śmieje się pod nosem i lekko uderza mnie dłonią w ramię.
- Ała, Carmen - mówię poważnie. - Jesteś zbyt agresywna. Jednak nie zasłużyłaś na tą kawę - kiedy to mówię, prawie nie wybucham śmiechem. Szybkim ruchem sięgam po paczuszkę w jej ręku ale ona jest jeszcze szybsza i się odsuwa. Kręcę głową udając politowanie. - Agresywna, a na dodatek nieposłuszna. Jak oni z tobą w tym pałacu wytrzymują? - pytam żartem i skupiam się na zapinaniu plecaka.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
Nieco pochmurnieję ale on na szczęście jest zajęty tym swoim plecakiem i tego nie zauważa, a kiedy podnosi wzrok na mojej twarzy widnieje szeroki uśmiech.
- Nie jesteś zmęczony? - pytam. - Ja byłam padnięta po przyjeździe - mówię obejmując się ramionami i je rozcierając. Słońce już prawie zaszło przez co jest ciemno i zrobiło się chłodniej. Cieszę się, że mam sukienkę z długim rękawem.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Nie - odpowiadam krótko. - Podróż minęła przyjemnie i na prawdę szybko - mówię. - Ale widzę za to, że ty najchętniej byś się już położyła pod ciepłą kołdrą? - pytam zachęcająco. - Gdzie się podziała moja siostra?! - pytam i obejmuję ją ramieniem. - Chodź. Odprowadzę cię do pokoju. Jutro sobie pogadamy.
Powolnym krokiem ruszamy do pałacu.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
- Możliwe, że masz rację. Ale... jutro chcę szczegółowe relacje. I profesjonalne oprowadzenie po pałacu. - unoszę brew. - Mamy w końcu caaały wolny dzień. - stwierdzam z uśmiechem.
Don't worry, be happy...
Offline
Kiwam głową. Muszę zapytać go jutro o mamę. Ruszamy w stronę Pałacu. Kiedy dociera do swojego pokoju, mówię mu szybkie dobranoc i udaję się do siebie. Wciąż nie wierzę, że Daniel tu jest...
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Wychodzę z bratem na dziedziniec w milczeniu.
Stajemy i czekamy aż podjedzie limuzyna aby zabrać go na lotnisko. Nie mam ochoty z nim rozmawiać. Niech się wypcha swoimi dobrymi radami.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Na serio? - pytam w końcu, nieco sfrustrowany jej zachowaniem.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
- Na serio - powtarzam po nim i krzyżuję ramiona.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Obraziłaś się na śmierć? Wybaczysz mi kiedyś? - pytam sarkastycznie. - Przestań zachowywać się jak pięciolatka.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
Wywracam oczami.
- To co? Mam teraz udawać jaka to jestem zadowolona z twoich cudownych rad? - Unoszę jedną brew.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Tak - parskam sarkastycznie. Po chwili milczenia wzdycham. - Dobra, przepraszam - mówię w końcu. - Nie chcę wyjeżdżać z myślą, że pokłóciliśmy się przed wyjazdem.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
- Ty zacząłeś - bąknęłam, nie patrząc na niego.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Carmen - mówię już zrezygnowanym tonem. Obejmuje ją ramionami. dziewczyna sztywnieje, co jest u niej dosyć normalne i jestem do tego przyzwyczajony. - Nie rób głupot i bądź sobą. okej? - pytam widząc, że limuzyna podjeżdża.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
Nieco się rozluźniam.
- Jasne - mruczę, przytulając się do brata.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Ściskam ją jeszcze raz i odsuwam się.
- Do usłyszenia, księżniczko. - Uśmiecham się do niej.
"W tym cholernym życiu potrzebna jest miłość.
Bez niej jest wieczna pustka, która dusi, zabija, męczy.
I wtedy nie można być sobą."
Offline
- Cześć, ciołku. - Macham do niego kiedy wsiada do limuzyny i odjeżdża.
Przez krótką chwilę stoję na dziedzińcu po czym wracam do pałacu.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Cały czas rozmawiając, udajemy się z Danielem w stronę dziedzińca. Te dni tak szybko minęły...
- Obiecaj, że napiszesz, że szczęśliwie doleciałeś do domu. - patrzę na niego poważnym wzrokiem.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline