Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 … 22 23 24
- Branoc, Mike. - zamykam oczy
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
- Dobranoc James - mówię i staram się zmniejszyć połączenie nas wiążące.
"A Bóg odsłania przyszłość niesłychanie rzadko i tylko wtedy, gdy zapisana została po to, by odmienić jej bieg."
Offline
Znowu jestem na czerwonej pustyni. Ale tym razem jest inaczej. Nie stoję sam. W ogóle nie stoję. Gnam na srebrnym koniu razem z piątką Jeźdźców. Rozglądam się. Powoli pustynia z piaszczystej staje się kamienista. W pewnym momencie zatrzymujemy konie na szczycie góry.
- Co widzisz? - słyszę głęboki głos Wojny. Spoglądam na Jeźdźców to stromy stok pode mną.
- Skały. - odpowiadam zdziwiony pytaniem. Mężczyzna kręci głową.
- Nie na co patrzysz. Co widzisz. - mówi spokojnie. Przenoszę wzrok na skały i zamykam oczy. Prawie spadam z konia, zaskoczony widokiem.
- Obrazy. - odpowiadam po chwili milczenia. Wszystko jest w mojej głowie. Jedne są piękne inne straszne, obrzydliwe, zabawne. Cała gama. Otwieram oczy i spoglądam na Wojnę. Wygląda na zadowolonego.
- To co widzisz, to czas. Przeszłość. Teraźniejszość. Przyszłość. Wszystkie razem.
- Jak je odróżnić? - pytam, wciąż patrząc na brodacza. Odpowiedź jednak dostaje od kogo innego.
- Im żywszy obraz, tym dalej w przyszłość jest oddalony. Teraźniejszość jest w spokojnym tonie, przeszłość czarnobiała. - to Głód udziela mi odpowiedzi.
- Ale co to znaczy? - pytam chyba trochę głupio, bo chudy mężczyzna patrzy na mnie zażenowany.
- Czarnobiałe jest to, czego już nie zmienisz. Tak jak fakty. Czarno na białym. - mówi spokojnie, a ja przyglądam się zasłuchany - To, co jest kolorowe i spokojne, do uchwycenia okiem, to teraźniejszość. Wszystko co dzieje się w tym momencie. Jedyna zmienialna część czasu. A ten mętlik kolorów i ruchu to przyszłość. Względnie zmienna, ale jak to z obrazem bywa, raz namalowany, jest ciężki do starcia. - kończy, a ja przytakuję.
Nagle coś zauważam. Szybszy niż wszystkie obrazy, czerwony jak krew cień. Przyglądam mu się jednocześnie przerażony i zafascynowany.
¬- Co to? - pytam z rozdziawionym ustami.
- Koniec. - słyszę z ust Zarazy. Podnoszę na niego wzrok.
- Czyj Koniec? - przyglądam mu się zaciekawiony.
- Przyjrzyj się, James. - słyszę z ust mężczyzny. Wykonuję jego polecenie. Na każdym obrazie jest jedna postać. Zmienia się z czasem. Przyglądam się blondynowi zafascynowany.
- To ja. - zauważam w pewnym momencie - Dlaczego Koniec jest tak blisko? - pytam przerażony,
- Nie zawsze Koniec to coś złego. Każdy Koniec oznacza nowy Początek. - Śmierć wskazuje postać w białej szatce. Mały chłopczyk, ośmioletni, przygląda mi się z uśmiechem. Rozpoznaję go.
- Olliver. On jest moim Początkiem? - pytam zaskoczony.
- Jednym z wielu. - wskazuje kolejne postaci. Niektórych rozpoznaję. Inni wydają się być znajomi a jednocześnie nieznani. - To wszystko twoje Początki. Lepsze, gorsze. Nowe. - Śmierć uśmiecha się do mnie. Jego koń przestępuje w miejscu. Tak samo trzy pozostałe. Jedynie mój stoi spokojnie. Klepię zwierze po chrapach, a po chwili przenoszę wzrok na Jeźdźców.
- Co to znaczy? - pytam, ale nie uzyskuje odpowiedzi. Czterech mężczyzn popędza konie zostawiając mnie samego.
***
Budzę się. A właściwie coś mnie budzi. Podchodzę do drzwi i otwieram je. Zamieram.
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
Uśmiecham się zimno na widok dzieciaka. - Ruszaj się. Nie mam całego dnia.
Sometimes to win you've got to sin.
Offline
Posłusznie wykonuję jego polecenie. Chowam do kieszeni figurkę konia i chowam pierścień pod bluzką. Rozglądam się po pokoju. - Co ze mną zrobisz? - pytam, szukając zdjęcia.
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
- Jeszcze nie wiem. - mówię zimno. - Chodź.
Sometimes to win you've got to sin.
Offline
Zauważam je. Stoi na parapecie. Jednak zanim zdążę je chwycić, Roan uderza mnie w głowę. Tracę przytomność.
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
Strony: Poprzednia 1 … 22 23 24