Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.


- To skoro nic o nim nie wiesz, to dlaczego go oceniasz?

Offline


Przyglądam się Jordanowi.
- W szkole ciągle mi dokucza. Na przerwach mnie zaczepia. Na lekcjach przeszkadza. To chyba już jest jego hobby. - mówię powoli i spokojnie.

Offline


- Mieszka sam. Rodziców widuje raz na pół roku, Jest samotny. - uśmiecham się - Licytujemy się dalej?

Offline


Naburmuszona kładę głowę na poduszkę.
- Po co on tu przyszedł? - pytam.

Offline


- Bo nie ma się nim kto zaopiekować. On też ma tylko 12 lat, Corrin. - siadam obok niej - Nie może być sam cały czas.

Offline


Patrzę się w sufit.
- Skąd go znasz? - pytam marszcząc brwi.

Offline


- Jego rodzina.... cóż, to związane z moją przeszłością. Skomplikowane. - uśmiecham się

Offline


- Mamy dużo czasu... Możesz mi wytłumaczyć. - mówię nadal wpatrzona w sufit.

Offline


- No więc tak. Urodziłem się za panowania Ludwika XIV jako jego najstarszy, ale nieślubny syn. Zostałem wychowany przez marynarza, Branwella. Jego żona była martwa, a synowie go zostawili. Kiedy Branwell zmarł, a ja uciekłem, śledziłem losy jego potomków na przestrzeni wieków. Znam każdego przodka Rickarda osobiście.

Offline


Odrywam wzrok od sufitu i patrzę na Jordana.
- Łał... - mruczę pod nosem i przecieram oczy. Chyba jestem zmęczona. - Śmieszne jest to podróżowanie w czasie... - śmieje się cicho i zastanawiam się chwilę. - Można się cofnąć... - myślę na głos. - A gdyby tak... - Głos mi się załamuje. Myślę o tacie i zły napływają mi do oczu.

Offline


- Corrin? Co się stało?

Offline


Ocieram łzy.
- Chciała bym przytulić tatę... Chciała bym zmienić tamten dzień. - mówię cicho. - Mogła by powiedzieć, że się źle czuję. Został by w domu. - kolejne łzy ściekają po moich policzkach. - Mieliśmy iść na spacer... Specjalnie wyszedł wcześniej z pracy. - znów ocieram łzy.

Offline


Zaczynam głaskać ją po włosach. - Nawet gdybyśmy chcieli, nie moglibyśmy tego zmienić. On najwyraźniej musiał umrzeć. Przykro mi. - nie umiem pocieszać ludzi - Kochał, cię Corrin. Tak samo jak twój wujek.

Offline


- Wiem,wiem... - mruczę pod nosem i przewracam się na bok. Przyciskam policzek do poduszki i zamykam oczy.

Offline


- Idziesz spać? - pytam cicho

Offline


- Jestem zmęczona. - mówię krótko.

Offline


- To Cię zostawiam. - wstaję. Wychodzę z pokoju. Uśmiecham się na widok światła zapalonego na końcu korytarza. No tak. Rick boi się ciemności. Zaglądam do pokoju. Chłopiec śpi, więc zostawiam zapaloną jedynie małą lampkę. Zamykam drzwi i schodzę piętro niżej. Na kanapie śpi Jimmy. Przykrywam go kocem i wychodzę na pokład. Zaczynam wpatrywać się w srebrną tarczę na niebie.

Offline


*RANEK*
Budzę się dość wcześnie i od razu kieruję się do kuchni. Otwieram świetnie zaopatrzoną lodówkę. - Naleśniki. - zdecydowanie świetny pomysł. Wyjmuje potrzebne produkty, myje ręce i zabieram się do roboty.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are 
Offline


Budzę się rano i z rozczochranymi włosami kieruję do kuchni.
- Mmm... - mruczę czując zapach naleśników.
Po cichu wchodzę do kuchni. Rick smaży naleśniki. Marszczę nos i opieram się o ścianę.

Offline


Zdejmuje pierwszego z naleśnika z patelni. Odwracam się, z zamiarem wysmarowania go nutellą. Ale zauważam Corrin. Ugh. Podaję jej talerz z naleśnikiem.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are 
Offline


Już mam zamiar powiedzieć, że nie jestem głodna gdy nagle głośno burczy mi w brzuchu.
Cała czerwona biorę talerz od chłopaka i posyłam mu słaby uśmiech.
- Dzięki.

Offline


Kiwam głową i odwracam się do patelni. Przygotowuję spory stosik, zanim kończy się ciasto. Kładę talerz z naleśnikami na stole, biorę kolejny talerz i zaczynam jeść. Po chwili wpada Jimmy, kiwa nam szybko głową, porywa kilka naleśników i wybiega. Przewracam oczami. Jordan pewnie śpi.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are 
Offline


Zaczynam smarować naleśnika moim ulubionym dżemem brzoskwiniowym.
- Co tu robisz? - pytam po dłuższej chwili ciszy.

Offline


- Śniadanie. - rzucam i biorę dżem malinowy i nutellę.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are 
Offline


Przewracam oczami i patrzę na naleśnika.
- Wiesz, że nie o to mi chodziło. - wzdycham. - Co robisz na statku?
Wczoraj pytałam o to Jordana ale chcę się dowiedzieć tego on Ricka.

Offline