Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Kiwam głową przygnębiona.
- Coś w ten deseń. - Unoszę kącik ust do góry. - Chyba teraz ja, co? - Zastanawiam się nad pytaniem. - Co sobie pomyślałeś, gdy pierwszy raz mnie zobaczyłeś? Tylko szczerze. - Śmieję się cicho.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Chyba nie chce dalej o tym rozmawiać. Nie będę dopytywał.
- Szczerze? - Śmieję się. - Chyba było to coś typu "Czy ci studenci nie potrafią łazić jak należy?". - Patrzy na mnie zaskoczona. - Nie patrz tak! Na swoje usprawiedliwienie dodam, że pierwszy raz się spotkaliśmy w taki sposób, że jak szłaś, przywaliłaś mi z bara i musiałem potem zbierać porozrzucane kartki, które wytrąciłaś mi z rąk.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
Nie pamiętam tego. Była taka sytuacja? Przeczesuję pamięć. Zasłaniam dłońmi usta.
- Pamiętam to! - Śmieję się. - Musiałam być wtedy nieźle wściekła. - Kręcę głową. - No cóż. Obiecujący początek znajomości, nie sądzisz?
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Przepraszam cię bardzo, ale to była twoja wina. - Upijam trochę kawy. - Dobra. Gdzie chciałabyś pojechać za granicę?
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
- Chorwacja. Włochy. Wielka Brytania. - Odpowiadam. - Jaki jest twój ulubiony kolor?
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Zastanawiam się.
- Chyba fioletowy. Choć sam bym się w niego nie ubrał. Masz jakieś zwierzę?
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
- Nie mam i nigdy nie miałam. Kiedy masz urodziny?
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- 16 listopada. - Waham się. - Co ty właściwie do mnie czujesz?
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
Lecimy prostymi pytaniami, a on nagle wyskakuje z czymś takim. Kompletnie wybija mnie z rytmu.
- Nie wiem. - Odwracam wzrok. - Nadal ciężko mi się w tym wszystkim połapać. Boję się tego ukrywania.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Czyli... - Przyglądam się jej. - To wszystko bez sensu? - Ramiona mi opadają.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
Patrzę na niego.
- Nie o to mi chodziło. - Nienawidzę gadać o takich rzeczach. - Boję się, ale zależy mi na tyle, że wiem, że warto.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Odruchowo łapię ją za dłoń, ale ona cofa ją, rozglądając się nerwowo. No tak. Tajemnica.
- Chodźmy stąd. Dobrze wiesz, że tutaj nie porozmawiamy. - W kawiarni zaczęło pojawiać się więcej ludzi.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
Kiwam głową.
- Ale tym razem nie idziemy do ciebie do domu. - Patrzy na mnie, jakby nie wiedział o co chodzi, więc wyjaśniam. - Jeśli chcesz potem tłumaczyć się Corrin, to proszę bardzo. - Śmieję się.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Milczę przez chwilę, po czym kręcę z uśmiechem głową.
- Masz rację. Mogę po prostu odwieźć cię do mieszkania. Nie spieszę się.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
Kiwam głową.
- Chodźmy.
Wstajemy z miejsca. On prowadzi mnie do samochodu i wyjeżdżamy spod kawiarni.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Po długim siedzeniu i wpatrywaniu się w ściany tego cholernego budynku (chodzi o siedzibę) miałam już dość.
Wsiadłam na motor, założyłam rękawiczki (https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/ … e=5710877A) i ruszyłam... Pojechałam do najbliższej kawiarni.
Weszłam do środka i zdjęłam okulary z nosa. Większość klientów siedziała w ogródku przed kawiarnią ale w środku też było dosyć tłoczno.
Przewróciłam oczami i stanęłam w kolejce.
Przede mną stał jakiś koleś, który pół godziny zastanawiał się co chcę... Już miałam zacząć się na niego wydzierać ale na szczęście się powstrzymałam.
Kiedy w końcu nadeszła moja kolej zamówiłam dużą mrożoną kawę. Zapłaciłam i odwróciłam się na pięcie. Zrobiło się strasznie tłoczno.
Przeszłam parę kroków aż nagle ktoś na mnie wpadł, a ja wylałam na niego całą moją kawę.
- Cholera. - mruknęłam zdenerwowana. - Moja kawa.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Chcąc szybko przedostać się do regału z książkami kulinarnymi, wpadam na dziewczynę. Jej kawa rozlewa się na moją koszulkę.
- O Boże, przepraszam. - spoglądam na nią. Gdzieś ją już widziałem, ale za cholerę nie mogę sobie przypomnieć gdzie. Zresztą w przypadku Calliope także miałem problem- dokładnie ten sam.
Sięgam po kubek turlający się po podłodze. - Odkupię ci tę kawę.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
- Dzięki. - burknęłam pod nosem po czym lekko się uśmiechałam. - Ale ja ci koszuli nie odkupię. - mówię stanowczo lecz w moim głosie słuchać rozbawienie.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Uśmiecham się.
- Dzięki wielkie, jesteś naprawdę miła.- mówię z akcentem ironii. - To chodź do kasy. - mówię i wyciągam portfel z tylnej kieszeni spodni.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Wzdycham.
- O nieee... - jęczę patrząc na kolejkę. - Znowu? - pytam ironicznie i znów staję w kolejce, a blondyn obok mnie. - Szlag mnie trafi chyba. - mruczę pod nosem. Na szczęście otworzyła się druga kasa i kolejka idzie sporo szybciej.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Kolejka faktyczni jest długa. Nie dziwię się ,że szatynka się niecierpliwi.
- Moglibyśmy po prostu wepchać się na sam przód, ale obawiam się ,ze wzniecilibyśmy bunt zdesperowanych ludzi. Co nie wróży nic dobrego. - śmieję się.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
- Lepiej nie prowokować ludzi pragnących dostać kofeiny. - żartuję. - Jest dziś okropnie gorąco w mieście. - krzywię się.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Aż trudno wytrzymać .
Podchodzę do kasy i zamawiam mrożoną kawę dla szatynki i dla siebie.
Gdy czekamy, postanawiam się przedstawić:
- Jestem Alain.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
- A ja Briss. - przedstawiam się.
Chwilę później dostajemy nasze kawy, a Alan płaci.
Rozglądam się na boki z obawy, że znów ktoś na mnie wpadnie i upijam dużego łyka.
Razem z chłopakiem wychodzimy na zewnątrz. Zakładam okulary z powrotem na nos. Zerkam na mój motor po czym znów patrzę na chłopaka.
- Często tak wpadasz a ludzi? - pytam biorąc kolejnego łyka.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Rzadko, lecz czasem mi się zdarza, jak na przykład dziś.- uśmiecham się pod nosem i upijam łyk swojej kawy. - Idziesz na plażę?
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline