Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Na plażę... - zastanawiam się. - No w sumie nie wiem... Jest gorąco ale ten piasek... I pewnie będzie tłum ludzi. - znów się krzywię.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Po części tak, ale są tam też miliony hektolitrów wody. - śmieję się. - Chodź, co ci szkodzi? Dotrzymasz mi towarzystwa.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
- Ech... - wzdycham. Wolną ręką drapię się po głowie. - No dobra. Zostawię tu motor bo do plaży jest niedaleko. - przewracam oczami. - Ale do wody nie wejdę. - ostrzegam go i ruszamy oboje w stronę plaży.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Wszedłem do kawiarni zamówić kawę. Spałem raptem cztery godziny i ledwo stoję na nogach. Kolejka przesuwała się powoli, zresztą jak wtedy z...
Właśnie. Dawno jej nie widziałem.Na sms'y też nie odpisywała. Obrzuciłem wzrokiem kawiarnię i nasze spojrzenia się spotkały...
Siedziała samotnie w kącie i piła mrożoną kawę z bitą śmietaną. Dokładnie tą samą co wtedy.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Od tygodnie prawie prawie w ogóle nie śpię. Wyglądam jak wrak człowieka. Mam ochotę pogadać z Misty o... O czymkolwiek.
Siedzę w kawiarni i popijam kawę rozglądając się na zabieganych ludzi którzy wpadają i wypadają z pomieszczenia.
Naglę napotykam na znajome niebieskie oczy.
Wbijam spojrzenie w moją kawę.
Czuję ucisk w żołądku. Chłopak nie spuszcza ze mnie wzroku. Wiem to.
Po dłuższej chwili Alain przysiada się do mnie. Nic nie mówi, a ja nie podnoszę spojrzenia.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Milczymy.
W końcu zdobywam się na odwagę i zaczynam mówić:
-Przepraszam, nie powinienem cię nękać esemesami. Chciałem tylko...- nie to nie ma sensu. Podnoszę się z miejsca i posyłam jej przepraszające spojrzenie.
Ostatnio edytowany przez Alain Carlyle (2016-04-19 11:30:58)
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
- Nie no co ty, Alain... - wzdycham i podnoszę na niego wzrok. - Nie odchodź.
Chłopak niepewnie na mnie patrzy.
Polubiłam go nawet... Może tylko dlatego, że nie maiłam z kim rozmawiać... Ale polubiła na jakiś specyficzny sposób.
Jestem zmęczona i szczerze zaczęły mnie już denerwować jego sms'y.
- Chciałam tylko powiedzieć, że... - przełykam z trudem ślinę.
Co ja właściwie chciałam powiedzieć?
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Briss, nie wiem jakim cudem tak na mnie zadziałaś, ale nie mogę o tobie zapomnieć. Choćbym chciał, nie mogę. - spuszczam wzrok. - ale rozumiem i dlatego jeśli będziesz chciała odejść, nie będę cię zatrzymywał.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Kiwam głową.
- Ja nie szukam miłości. - mówię beznamiętnym tonem. - Nie chce jej. - dodaję nieco ciszej i zaczynam nerwowo przekładać kubek z kawą z jednej ręki do drugiej. Nawet nie wiedziałam, że się denerwuję.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Potakuję głową, nic nie mówiąc. Myślałem, że zrozumiem, ale chyba jest inaczej. Dopijam swoją kawę i wychodzę, uprzednio wyrzucając kubek do kosza na śmieci obok wyjścia.
Na ulicy panuje spory ruch. Musze przejść na drugą stronę. Rozważnie rozglądam się po ulicy, a gdy jestem pewien ,że nic nie jedzie przechodzę. Nagle słyszę głośny pisk opon, następnie widzę tylko ciemność.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Słyszę jak jakiś samochód się zatrzymuje. Jakaś afera. Biegnę zobaczyć co się stało. To ten blondyn, który był na balu. O Boże. Dzwonię po karetkę.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Biegnę za Lisą. Jest zdecydowanie szybsza ode mnie. Widzę jak przerażona dzwoni. Obejmuję ją.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
Czas stoi. Zauważam blondyna i szybko oceniam obrażenia. - Mike? - "Krwotok wewnętrzny, dwa złamane żebra. Jest nieprzytomny." Wzdycham i podchodzę do niego. Szybkim ruchem dłoni tamuję krwotok, ale nic więcej nie robię. Coś mi mówi, że lecząc go, sporo bym zepsuł. Rozkładam skrzydła i lecę na dach pobliskiego budynku. Pstrykam i czas leci dalej.
I am a question to the world
Not an answer to the heard
Or a moment
That's held in your arms
Offline
Czuję na sobie silne ramiona Lewisa. Kiedy kończę rozmowę wtulam się w jego bok. Nie wiem czemu się tak boję.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Alain wychodzi, a tępo patrzę w moją kawę.
Nagle niektóry ludzie podrywają się z miejsca i zaczynają szeptać. Na zewnątrz panuje jakieś zamieszanie.
Powoli wstaję z miejsca i wychodzę z kawiarni razem z paroma osobami.
Tłum gapiów,policja,karetka.
Z tego co słyszę z rozmów jakiś chłopak został potrącony na przejściu dla pieszych.
Wzruszam ramionami i odchodzę jak najdalej od tego bagna...
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Kiedy przyjeżdża karetka, chwytam Lisę za rękę. Wygląda jakby miała się rozpłakać.
- Chodź - mówię cicho i w milczeniu prowadzę ją do mojego domu.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
Wchodzę do kawiarni... Kawiarnio-biblioteki. Milion rozgadanych i roześmianych ludzi. Serio? Ale człowieki mają pomysły. Nie znają pewnie zasady, że przy książkach nie można jeść i pić. Cóż... Takie łamanie zasad jest bardzo popularne w Insolitam City. Podchodzę do jakiejś dziewczyny.
- Witaj... - podaję jej swoją rękę. - Juliett, o ile się nie mylę?
Cool breeze on my face, it makes me stop and think -
The only brolly that's in sight, is the mini one that's in my drink.
Offline
- Cześć.- delikatnie ściskam jego dłoń.- Dokładnie a ty jesteś?
My name is Juliett Falls and I am the blondest women alive. To the outside world I'm an ordinary nurse, but secretly, with the help of my friends in Agency, I use my blonde hair to fight crimes and find other metahumans like me. I didn’t hunt anyone, but in doing so, I opened up my blonde hair to new threats. And i'm the only one blonde enough to stop them. I am.. CURARIE.
Offline
- James - przedstawiam się, po czym siadam, a dziewczyna idzie w moje ślady. - James Anderson.
Ostatnio edytowany przez James Anderson (2016-04-24 16:46:31)
Cool breeze on my face, it makes me stop and think -
The only brolly that's in sight, is the mini one that's in my drink.
Offline
- Bardzo mi miło, czemu chciałeś się ze mną spotkać?
My name is Juliett Falls and I am the blondest women alive. To the outside world I'm an ordinary nurse, but secretly, with the help of my friends in Agency, I use my blonde hair to fight crimes and find other metahumans like me. I didn’t hunt anyone, but in doing so, I opened up my blonde hair to new threats. And i'm the only one blonde enough to stop them. I am.. CURARIE.
Offline
- Mi również - uśmiechnąłem się. - Widziałem twoje ogłoszenie w sprawie współlokatora. Myślałem, że wiesz o co mi chodzi.
Cool breeze on my face, it makes me stop and think -
The only brolly that's in sight, is the mini one that's in my drink.
Offline
- A no tak, ja już nawet zdążyłam zapomnieć, że dawałam takie ogłoszenie.- wzruszam ramionami.- Powiedz mi w takim razie czemu chcesz być moim współlokatorem i czemu akurat ciebie mam wybrać.
My name is Juliett Falls and I am the blondest women alive. To the outside world I'm an ordinary nurse, but secretly, with the help of my friends in Agency, I use my blonde hair to fight crimes and find other metahumans like me. I didn’t hunt anyone, but in doing so, I opened up my blonde hair to new threats. And i'm the only one blonde enough to stop them. I am.. CURARIE.
Offline
- Umm, cóż. - nienawidzę takich pytań. - Jak każdy, potrzebujemy mieszkania. Razem jest milej, ciekawej i fajniej. Czemu masz mnie wybrać...?
Powtórzyłem parę razy pytanie.
- Wydaje mi się, że moglibyśmy dobrze współpracować - ups, za dużo powiedziałem. - Bo... Ja zamierzam się wybrać na studia medyczne i...
Cool breeze on my face, it makes me stop and think -
The only brolly that's in sight, is the mini one that's in my drink.
Offline
- Ile konkretnie osób miałoby ze mną mieszkać?- opieram twarz o dłoń.- I... dokończ proszę.
My name is Juliett Falls and I am the blondest women alive. To the outside world I'm an ordinary nurse, but secretly, with the help of my friends in Agency, I use my blonde hair to fight crimes and find other metahumans like me. I didn’t hunt anyone, but in doing so, I opened up my blonde hair to new threats. And i'm the only one blonde enough to stop them. I am.. CURARIE.
Offline
Nudzę ją?
- Tylko ja. - mówię szybko.
Nie wytrzymałabyś z Imogenem.
- I... No... - jąkam się. - Razem jest łatwiej, prawda?
Cool breeze on my face, it makes me stop and think -
The only brolly that's in sight, is the mini one that's in my drink.
Offline