Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Zadowolona z odpowiedzi, ale to raczej nic złego, że go lubisz, a wyglądasz, jakbyś miała skoczyć z dachu Reynolds Consolidated.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Pocieram dłonią czoło.
- On mnie polubił bardziej. - znów zachowuje się jak dziecko. Ale to słowo nie przejdzie mi przez gardło.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- A ty go nie? Nie w ten sposób? - Dociekam.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Tylko on. - mówię bezsilnie próbując ukryć niepewność w moim głosie.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Nie zabrzmiało to zbyt pewnie.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Wzdycham.
- Nie chcę... - zacinam się. - Nie potrzebuje miłości. - poprawiam się i prostuję na krześle. - A on to utrudnia.
Miłość to słabość.
Miłość to słabość.
Miłość to słabość.
A ja nie jestem słaba.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Miłość wcale nie jest słabością - mówię. Zauważam jej spojrzenie spod byka, więc przewracam oczami. - Staram się to kontrolować, ale czasem się nie da. To nie moja wina. Nie ważne w sumie. - Kręcę głową. - Zauroczenie to słabość. Miłość daje siłę.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Mów co chcesz. Mam to gdzieś. - zbywam ją machnięciem ręki.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Przewracam oczami.
- Gdybyś tego doświadczyła, to byś o tym wiedziała. Skoro tak, uważasz, że twoja więź z Passe jest twoją słabością? - Przyglądam się jej.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- To inny rodzaj więzi. - piorunuje ją wzrokiem.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Miłość to miłość. Nie doprecyzowałaś. To nie ja jestem od przekonywania cię. Sama kiedyś tego doświadczysz.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Tak,tak... - mówię wpatrując się na w połowie pełną pustą filiżankę.
Zawsze w połowie pustą...
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Patrzę na nią przez chwilę.
- Szłam korytarzem, spóźniona na wykład. Wpakowałam się w jakiegoś faceta, rozwaliłam mu wszystkie rzeczy i zachowałam się wobec niego jak tępa suka.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Kręcę głową i unoszę brwi pytająco.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Wyszłabym parę minut wcześniej i do tego by nie doszło. - Kontynuuję dalej pozornie bezsensowną gadkę.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Upijam kolejne łyki z filiżanki.
- Do czego zmierzasz, Mind? - pytam marszcząc brwi.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Z tym samym facetem jestem teraz w szczęśliwym związku. Dałabym się za niego zabić, wiesz? I nie ważne, czy to się skończy. Nawet gdyby skończyło się już teraz, - lekko zadrżał mi głos - nie żałowałabym żadnej chwili z nim spędzonej. - Okazujesz uczucia, Calliope. - Nie ma przypadków, Briss. Chwila wcześniej, chwila później i nadal byłabym... jak ty. A to byłoby najgorsze, co mogłoby mi się przydarzyć, bo ta twoja bezuczuciowa strefa komfortu jest tylko pozornie bezpieczna. Tak naprawdę powoli cię wyniszcza. - Podnoszę się z miejsca i otrzepuję fartuch z nieistniejącego pyłu. - Z resztą to nie ważne. Dopiero jak całkiem upadniesz, zrozumiesz, o czym mówiłam. Do zobaczenia, Echo.
Odchodzę w stronę kasy.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Zamurowało mnie. Kompletnie.
Przez następne dobre dwadzieścia minut siedzę wpatrzona w kawę która już dawno ostygła. Przypominam sobie pierwsze nasze spotkanie.
Było gorąco. I byłam zła, że na mnie wpadł. Potem dla zabawy pozwoliłam się wyciągnąć na plażę. Później ta impreza i to piękne miejsce. Usnęliśmy.
Marszczę brwi i powstrzymuję się od uśmiechu.
Deszcz i restauracja w której pracuje... On ma plan. A ja? Prycham. A ja ciągle uciekam.
Mrugam kilka razy lecz nadal nie odrywam wzroku od filiżanki. Później bal... Zbyt blisko...
Kręcę głową próbując odsunąć od siebie napływające wspomnienia.
Na marne.
Kolejne przypadkowe spotkanie na plaży i lodziarnia.
I znów plaża... Jego mieszkanie...
- Nie. - mówię beznamiętnie i w końcu odrywam wzrok od kawy. - Nie mogę. - mruczę do siebie pod nosem.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Wracam do stolika z rachunkiem.
- Jutro jest impreza u niejakiej Lindsay. Nie znam, ale zostałam zaproszona. Może wpadniesz i się odstresujesz? - Proponuję jej. Szkoda mi jej po części.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Patrzę na nią nieobecnym workiem po czy wracam do rzeczywistości.
Słyszę jedynie ostatnie słowa i marszczę brwi.
- Że co? - pytam. - Odstresować się? - unoszę brew.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Domówka. Lindsay, której nie znam. Słuchasz mnie w ogóle? - Pytam nieco rozbawiona.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Wzdycham.
- Nie, nie słuchałam i z przyjemnością nadal nie będę. - mówię ironicznie choć to prawda. - A co to tej całej domówki... - zastanawiam się przez chwilę. - Czy ja wyglądam na zestresowaną? - znów unoszę pytająco brwi.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Pytasz serio czy żartujesz? - Unoszę brwi.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Na chwilę spuszczam wzrok z Ming po czym znów unoszę go.
- Bądźmy choć raz poważne. - przewracam oczami. - Na serio. - dodaję po chwili.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Wyglądasz na zestresowaną. Nie żartowałam.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline