Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Marszczę brwi, bo początkowo nie rozumiem, o czym mówi.
- Zaraz... O co się założyłaś?
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Krzyżuję ramiona i kładę je nad głową.
- To nieważne... - przewracam oczami i wzdycham. - Nie zdążył mi powiedzieć co mam zrobić w ramach przegranej... Myślisz, że zapomni? - Pytam choć znam odpowiedz na to pytanie.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Kręcę głową.
- Ash to dupek. Zrobi wszystko, by uprzykrzyć nam życie. Kompletnie nie ma do nas szacunku... mało do kogo ma.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Schodzimy na pochmurny temat więc łapię kieliszek i wypijam jego zawartość do końca.
- Później tego pożałują... - Mruczę dolewając sobie alkoholu.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Podstawiam kieliszek, a Carmen napełnia go winem. Upijam łyka, który mnie rozgrzewa.
- Nie przejmuj się nim. Jest dobry w gębie, ale tak naprawdę jest... - Piję kolejnego łyka. - ...zwyczajnym prostakiem. Swoje wady rekompensuje sobie wyżywaniem się na innych ludziach.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Opadam na łóżko.
- Taaa... Mówisz tak bo to nie ty będziesz musiała zrobić coś głupiego. - Wzdycham po raz kolejny. - Tak jak wcześniej mówiłam... Jego powieszę, a z Kupy Sierści zrobię sobie szalik. - Śmieje się.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Zostaw Dereka. To nie jego wina, że jego pan jest pacanem - mówię rozbawiona. Patrzę na moje pandowe kapcie. - Poszłabym się przejść. Poza pałac. - Wzdycham.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Również zerkam na moje stopy w kapciach.
- Teraz? - Pytam krzywiąc się i po raz kolejny wstaję aby napełnić kieliszek.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Kręcę głową. Tupię nogami i upijam łyka wina.
- Już od dłuższego czasu - mówię ciszej.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Parskam śmiechem widząc jak Del tupie nogami.
- Delta... - Upijam dwa łyki wina i siadam obok dziewczyny. - Jest - patrzę na zegar na ścianie - po 22... A dokładnie zaraz 23. Na prawdę chcesz teraz wychodzić? - pytam ironicznie. W sumie ten pomysł coraz bardziej mi się podoba...
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Marszczę brwi. To jest... głupie. Głupie. Głupie. Tak, Delilah. To jest głupie. ...idealny pomysł. Uśmiecham się złowieszczo.
- Mały spacerek nie zaszkodzi.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Wypijam do końca zawartość kieliszka, wstaję i owijam się szlafrokiem.
Trochę kręci mi się w głownie. Ale tylko odrobinkę.
- Nie zaszkodzi - mówię radosnym tonem i podchodzę do drzwi.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Poprawiam szlafrok i biorę butelkę wina ze sobą. Carmen patrzy na mnie dziwnie.
- No co?
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Kręcę głową rozbawiona.
- Niiiic... Niech ci na zdrowie idzie - mówię jedynie i wychodzę z pokoju na korytarz.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Dygam i prycham.
- A żebyś wiedziała, Lady Carmen - mówię i wychodzę za nią.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Budzę się rano... Rano jak rano, jest po 13.
- Szlag... Przepiłam śniadanie. - Mruczę pod nosem i siadam co nie kończy się dobrze bo czuję potworny ból głowy i znów opadam na łózko. - Aleeex... - Jęczę ale nikt mi nie odpowiada. - Głupia pokojówka - mówię cicho.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Postanawiam przyjść do Carmen. Może będzie miala ochotę popływać? Jest po trzyanstej, więc już na pewno jest ubrana.
Podchodzę do drzwi i ze zdziwieniem zauważam, że są uchylone. Cicho wchodzę do środka. Carmen leży w łóżku w opłakanym stanie. Niepukanie było zdecydowanie złym pomysłem. Bardzo złym.
-Carmen?- pytam cicho.
Offline
Zanim do mnie dojdzie czyj to głos mruczę niewyraźnie:
- Wyyjdz... - Chowam głowę pod kołdrę.
Znam ten głos. Szlag.
- Fabian? - Pytam odchylając kołdrę. To on. No nie...
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Mam wyjść? Okej... Jestem lekko zdziwiony, ale może chwilowo nie życzy sobie mojej obecności. Albo się przebierała... pod kołdrą...leżąc. Nie, to raczej mało realne.
Gdy zamykam za sobą drzwi, dociera do mnie jej przytlumiony głos. Nie słyszę, co dokładnie mowi. I wtedy przychodzi mi do głowy inna opcja. Może nie jest w pokoju sama? To by wyjaśniało, dlaczego leży w łóżku. I dlaczego wstaje o 13. Szczerze mówiąc, to bardzo prawdopodobne...
Offline
Chwilę później do pokoju wchodzi Anna.
- Minęłam księcia, panienko - informuje nie lekko poddenerwowana.
- Wiem, kretynko - mruczę zdenerwowana. - Szybko weź jakąś kartkę i coś do pisania.
Zamykam oczy i czekam aż dziewczyna wykona moje polecenie.
- Już? - Niecierpliwię się.
- Tak, Lady Carmen.
- Dobrze. Pisz:
Fabianie,
przepraszam za mój stan. Wczoraj nie czułam się najlepiej. Może mogli byśmy się spotkać dziś wieczorem? Jeśli tak to czekam na odpowiedz z miejscem i godziną spotkania.
Carmen - Kończę dyktować. - Zapisałaś?
- Tak, panienko - potakuje Anna.
- To na co czekasz? - Pytam ironicznie. - Idź ją zanieść! - Wzdycham. - I przyślij tu Alex z jakimiś dobrymi lekami na ból głowy... I na kaca... - Dodaje ciszej i znów chowam się pod kołdrę.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Nie dają mi spokoju słowa Elodie. Pomyliła mnie z Carmen. A więc Carmen coś zrobiła. Szybkim krokiem odchodzę w stronę jej pokoju. Pukam. Odpowiada mi cisza.
-Carmen? Jesteś tam?- dalej cisza.
Naciskam na klamkę, ale drzwi są zamknięte. Nie ma jej.
Carmen jest teraz u królowej, jak coś
Na pewno nic jej nie jest- próbuję przekonać sam siebie. Nie mogąc zrobić nic innego, odwracam się i odchodzę. Staram się nie myśleć o tym, gdzie teraz może by Carmen.
Offline
Wychodzę z pokoju Elodie i kieruję się do Carmen. Ona też ciężko to przeżyła. Pukqm trzykrotnie i czekam, aż mi otworzy.
Offline
Leżę zwinięta w kłębek pod kołdrą. W którymś momencie słyszę, że ktoś puka, a chwilę później Alex po cichu idzie otworzyć drzwi. Ciekawe kto to...
- Wasza Wysokość - słyszę głos pokojówki.
Podciągam się nieco do góry i widzę w drzwiach Fabiana oraz niepewne spojrzenie pokojówki. Kiwam głową, a ona od razu rozumie i pospiesznie wychodzi z pokoju zostawiając nas samych. Muszę wyglądać koszmarnie bez makijażu w potarganych włosach i z zaczerwienionymi oczami.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Jak się czujesz, Carmen? - siadam w nogach łóżka i patrzę jej w oczy
Offline
Przecieram oczy i chwilę milczę.
- Lepiej - mówię cicho. - Anie nie ukrywam, że to nadal nie jest to co chciała bym uzyskać - wzdycham.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline