Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Tak myślałam - kręcę głową. - Jestem idiotką.
Podobno jestem wariatką!
Offline
- Odkryła Amerykę kurde... - wzdycham.
Cool breeze on my face, it makes me stop and think -
The only brolly that's in sight, is the mini one that's in my drink.
Offline
Idę do łazienki kryjąc łzy, jednak przerywa mi w tym dźwięk pukania. Szybko je tłumię i chwytam klamkę.
- Witaj, wejdź. - Uśmiecham się.
Podobno jestem wariatką!
Offline
- Cześć Lindsay. - uśmiecham się przyjaźnie. - Chyba przyszedłem za wcześnie? - rozglądam się po pomieszczeniu.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
- Tak jakoś... - wzruszam ramionami. - Wejdź. Mamy świetne chipsy.
Podobno jestem wariatką!
Offline
Wchodzę do salonu i witam się z blondynem, a później siadam na kanapie. Wyciągam na chwilę telefon i spoglądam w ekran. Dostałem SMS'a od Lisy.
Baw się dobrze! Może jutro uda nam się spotkać?
Natychmiast odpisuję.
Jasne do zobaczenia
Ostatnio edytowany przez Lewis Steward (2016-05-01 20:40:22)
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
Razem z Misty stajemy przed drzwiami do mieszkania w którym ma się odbyć domówka. Moja siostra puka i po chwili otwiera nam szatynka. Pewnie organizatorka.
Wchodzimy do domu rozglądając się. Prawie nikogo nie ma...
O matko. Jest ten irytujący blondyn, którego spotkałam w parku.
Przewracam oczami.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Oo.. cześć Briss. - mówię i odkładam telefon.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
Marszczę nos.
- Cześć. - witam się.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Wchodzę do mieszkania i od razu podchodzę do Briss.
- Parada dziwadeł, co? - Mruczę.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Wzdycham i patrze na Mind.
- Zdecydowanie. - przewracam oczami.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Powinnam była się ubrać na różowo. I brokatowo. - Przewracam oczami.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- A do tego dołożyć pudrową torebeczkę z futerkiem. - śmieje się.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Nie zapomnij o piesku w torebce!
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
-Oby nie żywym futerkiem, bo by się jeszcze ktoś popłakał- wtrącam się
No feelings, no pain
Offline
- Passe. - Witam się. - Rozczarowałaś mnie. Gdzie żarówiasta sukienka z frędzelkami?
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Krztuszę się ze śmiechu wyobrażając sobie siostrę w sukience z frędzlami.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Przybieram piszczący głos.
-Ojejciu, nie zgadniesz. To taka strasznie śmieszna historia. Moje mopsiki miały troszkę za duże brzuszki i postanowiłam zmienić im dietę. Ograniczyłam im karmę, ale zrobiły się troszkę dziwne. Wywrocily im się oczka na drugą stronę. Zaczęły jeść moje firanki. A potem obudziłam się i okazało się, że sukienkę tez zjadły. Byłam troszkę zła, więc włożyłam Timmiemu rękę do gardziełka i szukałam tam tej sukienki. Ale on się zaczął dziwnie kaszlec, więc nie znalazłam sukienki. To takie strasznie smutne było. A potem pieski pomarły i juz nie odzyskałam sukienki. Ale kupiłam sobie pudełka i juz jestem szczęśliwa- uśmiecham się jak opętana i wybucham śmiechem
Ostatnio edytowany przez Misty Velles (2016-05-01 21:21:38)
No feelings, no pain
Offline
- O matko! Ale mam nadzieję, że zrobiłaś sobie torebkę z ich futerek! - Piszczę.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
-No właśnie nie! Pokroiłam Timmiego, ale coś z niego wpłynęło i się przestraszyłam. Pan doktor od zwierząt powiedział, że to musiało być serce, ale ja mu nie wierzę. Nie miało kształtu serduszka- robię z ust podkówkę
No feelings, no pain
Offline
Idę do kuchni i zabieram parę piw. W międzyczasie przybywa parę innych osób. Gdy wracam rozdaje piwa paru osobą.
- Chcecie? - pytam 3 dziewczyny.
Cool breeze on my face, it makes me stop and think -
The only brolly that's in sight, is the mini one that's in my drink.
Offline
Kiwam głową, a chłopak podaje mi butelkę.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
James trochę rozkręca imprezę, chociaż na marno mu to wychodzi. Podchodzę do Lewisa.
- Mam nadzieję, że Lisa przyjdzie - mówię. - Tyle razy się widziałyśmy, a w ogóle nie miałyśmy okazji się poznać.
Podobno jestem wariatką!
Offline
- Nazywam się James i niestety jestem współorganizatorem tej kiepskiej imprezy - uśmiecham się głupio.
Cool breeze on my face, it makes me stop and think -
The only brolly that's in sight, is the mini one that's in my drink.
Offline
- Ja bym się nie przyznawała do tego. - uśmiecham się złośliwie i przewracam oczami.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline