Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Kiwam głową.
Do głowy wpada mi genialny plan. Jestem okropna. No cóż. Taka to już moja natura. Jeśli Melody zacznie załazić mi za skórę, bądź Fabian się za bardzo do niej przywiążę, to mam coś co może ją podłamać. Znam jej słaby punkt.
Z ogromnym trudem powstrzymuję się od uśmiechu. Zachowuję dosyć poważną minę i ciemnowłosa dziewczyna w nic nie zauważa.
- Oł... Współczuję. Mieszkasz z bratem, tak? I z rodzicami nie masz w ogóle kontaktu? - dopytuję.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Tak... odciełam się od nich gdy tylko brat zabrał mnie z rodzinnego domu. Wtedy... - kręcę głową. - Oni zabili coś we mnie, a tyle lat spędzonych z bratem stara się to naprawić - wyznaje cicho
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Kończę pić herbatę.
Po jej słowach... Czuję coś dziwnego. Takie jak by... Swędzenie od środka. Jak by coś chciało się wydostać wydrapując dziurę.
Może poczucie winy? Słyszę cichy głosik w mojej głosie. Boże... Zwariowałam. Przecież jeszcze nic nie zrobiłam i już mam czuć się winna? No, nie. Na pewno nie.
Ignoruję denerwujące uczucie.
- To dobrze - mówię nie wiedząc co w tej chwili mam powiedzieć więcej. Nie mogę się skupić przez tego małego potwora jakim jest poczucie winy!
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Marszcze brwi widząc jej dziwną minę.
- Carmen? Czy wszystko w porządu? Pobladłaś nagle...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
- Tak, tak - mruczę odstawiając pustą filiżankę na stolik. - W sumie to chyba nie. - Odsuwam się na krześle. - Jakoś mi słabo. - Obiorę głęboki oddech. Muszę wyjść. - Będę już iść - mówię wstając.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Również wstaje.
- Nic Ci nie będzie? - uprawniam się. W sumie... dziewczyna mnie nienawidzi i widzi tylko wielką szóstkę na moim czole, więc dlaczego jednak się martwię?
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Zakładam kosmyki włosów za uszy.
- Nie. - Marszczę lekko brwi. - Na prawdę nic - powtarzam widząc jej spojrzenie. - Nie musisz się martwić. Po prostu... Jakoś tu duszno. Pójdę się przejść. Dzięki za wspólną herbatę - mówię pospiesznie. - Cześć - rzucam nawet nie czekając na jej odpowiedz.
Co to było? Zastanawiam się idąc szybkim krokiem w stronę ogrodów.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Po krótkim milczeniu wzruszyłam ramionami. Pokojówki przyszły posprzątać herbatę, podczas gdy ja uciełam sobie drzemkę. Dzisiejszy dzień mnie wykończył...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Pukam do drzwi Melody. Nie zapowiedziałem wcześniej, że przyjdę, nie miałem nawet czasu wysłać jej wiadomości. Nie rozmawiałem z nią chyba od czasu ataku. A ona praktycznie nie wychodzi z pokoju.
Coś na pewno jest nie tak.
Offline
Unoszę głowę znad książki marszcząc brwi. Odkładam książkę na stolik i podchodzę niepewnie do drzwi. To nie może być Kenneth, uprzedził by mnie wcześniej... jednak nie mam pewności. Otwieram drzwi i nie kryje zaskoczenia.
- Fabian...?
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Nie, Kenneth w przebraniu. Podkręcam atmosferę w naszym związku
-Ja- śmieję się- Przepraszam, że nie uprzedziłem. Dawno się nie widzieliśmy.
Offline
Pokiwałam z wolna głową.
- No tak... od ataku rebeliantów... - skrzywiłam się na samo wspomnienie.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
-Czujesz się już lepiej?
Nie mogę wyrzucić z pamięci wyrazu jej twarzy, przerażenia, gdy zabiła człowieka. Wiem, że teraz tez o tym myśli.
Ale pamiętam też to, jak mnie zaskoczyła, jak wzięła pistolet i zachowała zimną krew.
Nigdy bym się tego po niej nie spodziewał.
Offline
- Tak... Trochę mi przeszło... - przyznałam cicho. Nie dzięki niemu mi przeszło, ale naprawdę było mi już lepiej. - Czas leczy rany, prawda? - pod warunkiem, że "Czas" to drugie imię Kenny'ego. Staram się być rozluźniona.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Uśmiecham się, chociaż nie wiem, czy naprawdę czuje się lepiej. A potem słyszę drugą część wypowiedzi.
-Nie zawsze...- mówię już ciszej.
Odwracam głowę i na chwilę zatracam się w myślach, we wspomnieniach. Milene... nie, ta rana nigdy się nie zabliźni.
Ale teraz nie wolno mi o niej myśleć, więc tylko kręcę głową i uśmiecham się lekko sztucznie.
-Miałabyś może ochotę się przejść?
Offline
"Pod warunkiem, że nazywasz się Kenneth.
Pewnie byłabym na tyle głupia, że gdybym musiała, czekałabym całą wieczność.
Offline
Ciekawe, że akurat wtedy przypominają mi się słowa urzędnika z pałacu tuż przed eliminacjami. "Nie wolno Ci odmawiać Fabianowi..."
- Tak... - odparłam krótko.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Juz mówiłem, że tak:')
-To świetnie- biorę ją pod ramię i wychodzimy na korytarz.
Zastanawiam się, czy poruszać temat ataku. Z jednej strony, może ona już nie chce tego wspominać, ale ja nadal jej nie powiedziałem...
-Zachowałaś się naprawdę niezwykle odważnie, Melody.
Offline
Uśmiecham się nieznacznie.
- Chyba mając czym się bronić poczułam się pewniej - przyznałam. - Potem jednak emocje wzięły górę... - westchnęłam.
Wiadomość dodana po 5 h 13 min 39 s:
Ukryłam się w pokoju. Skuliłam się na łóżku i nie mogłam ruszyć. Nicol...
Boże... gdyby tamtego dnia mogłabym zrobić więcej niż tylko strzelać...
Kulę się na łóżku.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Zapłakana Melody mija mnie w korytarzu i wbiega do pokoju. Nawet nie zdążam jej zatrzymać. Przecież wyszła z księciem co się mogło...
Rozglądam się nerwowo po korytarzu, odczekuję chwilę na wypadek gdyby książę miał się pojawić ale nie zapowiada się na to. Wchodzę do pokoju i zostawiam delikatnie uchylone drzwi.
- Melly - szepczę, kucając przy jej łóżku. Jedną rękę kładę na jej ramieniu, w drugą głaszczę po głownie. - Melody - powtarzam miękko, chcąc aby na mnie spojrzała.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
- Boże.... Kenneth... - jak najszybciej wtuliłam się w mężczyznę. Nie powinnam, ale teraz nic nie mogło mi tego zabronić. - Nicole... to co zrobili... to było... - znów płaczę nie mogąc skleić słów. Płaczę w koszulę Kenny'ego i wtulam się mocno w jego naprężone ramiona.
Ostatnio edytowany przez Melody Infernum (2016-09-25 23:32:57)
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Obejmuję ją mocno i siadam na brzegu łóżka.
- Ćśś - mruczę w jej włosy. Cały czas gładzę ją po głowie. - Spokojnie, mała - mówię uspokajającym głosem choć serce mi się kraja widząc ją w takim stanie. Cała się trzęsie, przez nadmiar emocji i narastający szloch.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
- Kim oni są... co ona im zrobiła - pytam ledwie uchylając wargi. Całe szczęście Kenneth tu jest. Gdybym miała zostać sama...
- To... przerażające... Boże... boję się... - szepcze szlochając.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Przez chwilę zastanawia mnie o czym dokładnie mówi. Nicole, oni...
- Melly, nie bój się - mówię łagodnym głosem i przyciskam ją do siebie nieco mocniej, jak by na potwierdzenie moich słów. - Jesteś bezpieczna. Nic ci nie będzie - nie wiem czy mówię do niej czy po prostu głośno myślę.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Długo milczę. Chce zapanować nad emocjami, ale ta twarz, krew... wszystko wraca. Muszę się uspokoić. Już nie mogę nic z tym zrobić. Ona nie żyje. Zabili ją nie ludzie - a potwory. Monstra bez uczuć i jakiegokolwiek sumienia. Bez niczego.
- Obiecaj... - zaczynam. - Obiecaj... że nic mi nie będzie... że będę bezpieczna... błagam...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline