Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.


- No a nie? - unoszę brew - Przecież się śmiejesz.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are 
Offline


Przewracam oczami i wzdycham.
- Po co ja w ogóle cię o coś proszę? - pytam samą siebie, kręcąc głową. - Przecież i tak mnie nie posłuchasz - patrzę na Ricka znacząco.

Offline


- Nigdy w życiu. Dobrze wiesz, że ja nikogo nie słucham. Ale jak ładnie poprosisz... - uśmiecham się jednym kącikiem ust.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are 
Offline


- Okropny jesteś - chichoczę.

Offline


- To też słyszałem. - przytakuję
You know the world can see us
In a way that's different than who we are 
Offline


- Chyba wszystko już słyszałeś - mruczę pod nosem. Postanawiam znów uderzyć w czuły punkt. - Ale mi długo nie będziesz odmawiał - mówię zerkając na niego przelotnie. - W końcu się poddasz - dodaję przygryzając wargę.

Offline


- Kiedyś na pewno. Ale nie dziś, skarbie. - ironicznie wypowiadam ostatnie słowo.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are 
Offline


Pomimo iż słyszę w jego głosie ironię, czerwienieje lekko.
- Dobra. Too... Zadzwoń do mnie jak tylko zdołasz uporać się z tym strasznie napiętym grafikiem - ucinam poprzedni temat. - Okej?

Offline


- Okej. - przyglądam jej się rozbawiony.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are 
Offline


Zauważam jego spojrzenie. Zakładam kilka rudych kosmyków na ucho.
- Ja będę chyba już iść. Cześć i... Do zobaczenia... - mówię nieco niepewnie, nie wiedząc czy powiedzieć to pewnie czy zapytać.

Offline


Przytakuję. - Cześć. - głaszczę Davisa za uchem.
You know the world can see us
In a way that's different than who we are 
Offline


Usiadłem na piasku i poklepałem miejsce obok siebie.
- To jedno z moich ulubionych miejsc w Insolitam - powiedziałem. - Zaraz słońce będzie zachodzić i pokarzą się gwiazdy - westchnąłem z cieniem uśmiechu.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."

Offline


Usiadłem obok Demona i spojrzałem na jego profil.
- Lubisz gwiazdy? - zgadłem. - Od dawna nie chciałeś choćby wyściubić nosa ze swojego pokoju, a gdy tylko wspomniałem o nocy spadających gwiazd, jakoś się ożywiłeś...
"A Bóg odsłania przyszłość niesłychanie rzadko i tylko wtedy, gdy zapisana została po to, by odmienić jej bieg."

Offline


- Czegoś takiego nie zobaczysz w Niebie, ani w Piekle i chyba dlatego tak mnie zachwycają. Zbyt daleko by ich dotknąć, ale na tyle blisko by się nimi zachwycać - wyjaśniłem i spojrzałem na słońce jednoczącą się w taflą wody,
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."

Offline


Położyłem głowę na jego ramieniu. Wszystkie mięśnie miał napięte i jakby gotów był zaraz odskoczyć. Delikatnie pogłaskałem go po plecach by się rozluźnił, gdy nagle poczułem pod palcami blizny na jego łopatkach, dające się wyczuć przez koszulkę.
- Po skrzydłach... - mruknąłem. - Czy ich utrata... bolała? - spytałem niepewnie.
"A Bóg odsłania przyszłość niesłychanie rzadko i tylko wtedy, gdy zapisana została po to, by odmienić jej bieg."

Offline


- Nie do końca - zacząłem. - Raczej wtedy wszystkie emocje, które tobą targają jakoś zagłuszają ból - wyjaśniłem. - Nie mniej... nie polecam - zdobyłem się na coś na wzór śmiechu.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."

Offline


- Myślisz, że gdybym stał się człowiekiem też wyrwali by mi skrzydła? - zapytałem w zamyśleniu.
"A Bóg odsłania przyszłość niesłychanie rzadko i tylko wtedy, gdy zapisana została po to, by odmienić jej bieg."

Offline


Natychmiast wyprostowałem się i spojrzałem na niego zaszokowany.
- Nawet tak nie mów - zakazałem. - Jesteś najlepszym Aniołem jakiego widział świat i nawet nie myśl o upadaniu. Nigdy, jasne?
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."

Offline


- Dobrze, dobrze, przecież nie mówiłem na poważnie - uspokoiłem go. - Tak tylko głośno myślałem... Nie musisz wyskakiwać z zakazami i nakazami...
"A Bóg odsłania przyszłość niesłychanie rzadko i tylko wtedy, gdy zapisana została po to, by odmienić jej bieg."

Offline


Kręcę głową. Po cholerę go tak pilnujesz? Powinieneś go zabić, albo nakłaniać do złego, a nie odwodzić go od tego pomysłu!
- Nie chcę byś przechodził choć w połowie to co ja przeszedłem - wyjaśniłem cicho spuszczając głowę. Jesteś żałosny.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."

Offline


- To rozkoszne jak się o mnie troszczysz - rzuciłem rozbawiony znów wtulając się w niego. Powoli zaczęły wschodzić gwiazdy.
"A Bóg odsłania przyszłość niesłychanie rzadko i tylko wtedy, gdy zapisana została po to, by odmienić jej bieg."

Offline


- To nie troska. Ja nikomu tego nie życzę - dodałem zimno, a po krótkim zastanowieniu dorzuciłem jeszcze: - I nie jestem "rozkoszny". Tylko zaniepokoiły mnie twoje głupie pomysły...
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."

Offline


- Akurat - mruknąłem. - Te gwiazdy naprawdę są piękne - zauważyłem.
"A Bóg odsłania przyszłość niesłychanie rzadko i tylko wtedy, gdy zapisana została po to, by odmienić jej bieg."

Offline


- Bagatelizujesz to. One nie są po prostu piękne. Są niezwykłe, magiczne, zapierające dech w piersiach...
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."

Offline


- Rozumiem. Są niesamowite - poprawiłem się i tak jak Arael wpatrywałem się w jasne punkty na granatowym niebie.
"A Bóg odsłania przyszłość niesłychanie rzadko i tylko wtedy, gdy zapisana została po to, by odmienić jej bieg."

Offline