Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Zaciągam się papierosem.
- W sumie przyszłam bez jakiegoś większego planu... - mówię wydmuchując dym. - Choć zawartość mojego plecaka powinna mówić sama za siebie - śmieje się cicho.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Śmieję się cicho.
- Jeśli zechcesz to mogę ci dotrzymać towarzystwa. - mówię i upijam ostatni łyk piwa. Pustą puszkę wyrzucam za siebie.
Courage is to resist fear, mastery Of fear - not absence Of fear.
Offline
Wywracam oczami.
- Pff... - prycham cicho. - Częstuj się - kiwam brodą na plecak.
Zaciągam się ostatni raz i gaszę papierosa w piasku.
- Za co pijesz? - pytam sięgając po otwartą wcześniej butelkę.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Za wolność - mówię i sięgam po piwo. - A ty? - otwieram butelkę.
Courage is to resist fear, mastery Of fear - not absence Of fear.
Offline
Marszczę nos.
- Miałam ciężki dzień w pracy... A jutro czeka mnie jej jeszcze więcej - wywracam oczami.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- A jaka to ciężka praca? - pytam i upijam kolejnego łyka.
Courage is to resist fear, mastery Of fear - not absence Of fear.
Offline
- Taka tam... Trochę roboty w terenie, a potem w cholerę papierków do wypełniania - mruczę pod nosem upijając kolejne łyki z butelki.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Wypijmy więc za wolność i ciężką robotę. - mruczę uśmiechnięty.
Courage is to resist fear, mastery Of fear - not absence Of fear.
Offline
Uśmiecham się pod nosem.
- Za wolność i ciężką prace - powtarzam. Przechylam butelkę i wypijam wszystko do końca. Odkładam ją na bok i sięgam po kolejną.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Co ty na to by rozpalić ognisko? Hm...? - pytam i wstaję, by pozbierać kilka gałęzi na rozpałkę.
Courage is to resist fear, mastery Of fear - not absence Of fear.
Offline
- W sumie... Chłodno się zrobiło - mówię wolno.
W czasie kiedy chłopak zbiera i ustawia chrust ja dopijam drugie piwo.
- Mam zapalniczkę. - Przegrzebuję kieszenie i rzucam do niego zapalniczką uśmiechając się krzywo.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Chwytam przedmiot i po chwili podpalam suche drewno. Ognisko zaczyna się jarzyć. Oddaję dziewczynie zapalniczkę i staję koło niej.
Courage is to resist fear, mastery Of fear - not absence Of fear.
Offline
Korzystając z okazji, że mam już zapalniczkę pod ręką wyciągam paczkę papierosów i odpalam jednego z nich.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Mogę jednego? - pytam szczerząc się.
Courage is to resist fear, mastery Of fear - not absence Of fear.
Offline
- Pfff... - wzdycham i wyciągam paczkę w stronę chłopaka. - Niech będzie na moją stratę - mówię nieco rozbawiona. Alkohol powoli zaczyna działać.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Uśmiecham i się i biorę jednego w usta. Dym kłębi się w moim gardle, przez co go wypuszczam, robiąc okrągłe koła.
Courage is to resist fear, mastery Of fear - not absence Of fear.
Offline
Siedźmy przez dłuższy czas w ciszy. Wypalam papierosa i wypijam jeszcze jedno piwo.
- Właściwie to lubię noc - zaczynam gadać. Opadam na plecy na chłodny piach. Przez chwilę się kręcę. Patrzę na gwiazdy cały czas trzymając w jednej ręce butelkę. - Przychodzę tu tylko nocą. Bo tylko nocą jest tutaj tak przyjemnie. - Nieświadomie powtarzam kilka razy słowo noc.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Dawno nie byłem na plaży. Właściwie to nie miałem po co tu przychodzić. - wzdycham. - Ja ci na imię dziewczyno?
Courage is to resist fear, mastery Of fear - not absence Of fear.
Offline
- Dziewczynie na imię Briss - mówię parskając śmiechem. - A jak ci na imię chłopakuuu? - naśladuję jego pytanie, zerkając na niego z ukosa.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Cody - mówię, parskając smiechem. - Ty też widzisz te kształty na niebie?
Courage is to resist fear, mastery Of fear - not absence Of fear.
Offline
- Ehym - próbuję powstrzymać parsknięcie. - To gwiazdozbiory, kretynie... - nie wytrzymuje i zaczynam się śmiać.
Ale mi wesoło...
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Naprawdę? Olśniłaś mnie - mówię i także parskam smiechem.
Courage is to resist fear, mastery Of fear - not absence Of fear.
Offline
Śmiejemy się jeszcze przez chwilę.
Podciągam się do góry i opieram na łokciach. Zaczyna mi się kręcić w głowie. Jednak pomimo tego upijam kilka łyków z butelki.
- Boże... Dawno nie byłam pijana... - mówię cicho przymykając powieki. - Choć jest to przyjemne... Tak jak byś nic nie ważył... Nagle wszystkie myśli uciekają ustami i myśli nie zawalają ci głowy. - Oddycham z ulgą. Co ja gadam? - Ale i tak najgorszy jest kac - wzdycham, biorę jeszcze parę dużych łyków i znów opadam na piach.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Taaa - dodaje. - Pokazać ci coś? - pytam. Jestem już nieźle nawalony. Wstaję i zataczam się do tyłu, jednak utrzymuję równowagę. Podnoszę rękę do góry, a na mojej dłoni tancza iskierki cienia. - Fajne, co? - mrucze i wracam do dziewczyny.
Courage is to resist fear, mastery Of fear - not absence Of fear.
Offline
Mrugam kilka razy. Mam mroczki przed oczami.
- Zaraz... Takie ciemne plamki... To ty? - dopytuje głupio.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline