Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Uśmiecham się lekko i podaje mu rękę. Wchodzimy do jego pokoju. Kładę flet na podłodze i wskakuję na łóżko.
- Ale przeprosisz? - pytam. Brat patrzy na mnie pytająco. - No... Ciocie. Bo jak się na kogoś krzyczy to potem trzeba przeprosić, wiesz? - dopytuję.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Wzruszam ramionami.
- Nie mam za co przepraszać. - A na pewno nie ciocię. Prędzej Marę. - Łapaj, ciasteczkowy potworze. - Podaję jej paczkę oreo.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
- Ciocia jest smutna - upieram się i zaczynam otwierać ciastka. - Chcesz żeby była smutna? - pytam zdziwiona, w ogóle nie rozumiejąc.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Wzruszam ramionami.
- Ciocia nie będzie weselsza po tym, jak ją przeproszę. - Zdaję sobie sprawę, że nic jej nie wyjaśniam. A jak jej to niby wyjaśnić? - Po prostu się martwi. Przejdzie jej.
Siadam na brzegu łóżka.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
- Jesteś pewien? - dopytuję zjadając ciastko.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Dźgam ją palcem w bok.
- Jestem pewien! - śmieję się, pomimo narastającej guli w gardle.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Chichoczę. Próbuję przekręcić i otworzyć ciastko ale zupełnie mi się nie udaje i ciasteczko rozkrusza mi się w placach i wszystko ląduje na łóżku Matta.
- Ehh... Przepraszam - wzdycham, patrząc na rozkruszone ciasteczko.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Strzepuję ciastko na ziemię.
- Załatwię odkurzacz z teletubisiów żeby za nas sprzątał. Luzik, Melly. Mogę też załatwić twojemu tacie czerwoną torebkę i zostanie tym jak mu tam... - Marszczę brwi i drapię się po głowie. - Tym fioletowym.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Wybucham śmiechem.
- Tata nie był by chyba zadowolony z torebki - chichoczę i zjadam kolejne ciastko.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
_ Ale za to jak modnie by wyglądał - ruszam śmiesznie brwiami.
Opadam plecami na łóżko i przymylam oczy. Przynajmniej ona mi nie robi wyrzutów jak ciocia.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Zjadam jeszcze parę ciastek i patrzę na Matta.
- Śpisz? - pytam teatralnym szeptem.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Śpię -odpowiadam równie dramatycznym szeptem.
Otwieram szeroko oczy.
- Bu.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
- To nie było straszne - mówię uśmiechnięta od ucha do ucha i krzyżuję ramiona.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Tak? - mówię sztucznie zawiedziony. - A już myślałem.
Uderzam ją lekko poduszką w twarz.
- To za karę, że się nie wystraszyłas!
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
-Eeeeej! Tak nie można! - krzyczę i rzucam roześmiana rzucam w Matta poduszką.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Można, można. - Zbywam ją machnieciem reki i śmieję się.
Ziewam.
- Ale z tym spaniem to nie jest najgorszy pomysł. - mrucze.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Przeciągam się. Kładę się, wtulając policzek w ramienia Matta i zwijam w kłębek.
- Możemy iść spać - mówię zamykając oczy. Leżymy przez chwilę w ciszy. - Martwisz się czymś - stwierdzam półprzytomna.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Waham się lekko.
- Przejdzie - mówię tylko. - Śpij, Melly. - całuję ją w czubek głowy.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Wzdycham. Nie wiem dlaczego ale mam dziwne wrażenie, że tak nie będzie...
- No dobrze - potakuję z lekkim uśmiechem. - Dobranoc - szepczę i po chwili zasypiam.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Jeszcze przez jakiś czas leżę i myślę.
Damy sobie radę. Musimy.
Zamykam oczy. Coś czuję, że będę miał w nocy koszmary o sobie jako tragicznym ojcu.
Dam radę.
Dam radę.
Z tą myślą zasypiam.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Po cichu wychodzę z pokoju Melissy. Na szczęście nie przetrzymywali dziewczynki w szpitalu, a odkąd jest w domu z dnia na dzień wraca do normalności. Jedyne co to zaczęła panikować na widok pełnej wanny czy wspominaniu o kąpieli w morzu.
Już mm zacząć schodzić na dół ale zauważam uchylne drzwi pokoju Matta... Podchodzę i pukam cicho dwa razy po czym lekko popycham drzwi i zaglądam do środka.
- Mogę?
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Leżę na łóżku i jak zwykle mam na uszach słuchawki ustawione na cały regulator, by zagłuszyć wszystko w około, gdy zauważam ruch przy drzwiach. Stoi w nich ciocia Rosie.
Zawieszam słuchawki na szyi.
- Chyba tak. - Wzruszam ramionami i siadam.
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
Powoli wchodzę do pokoju i przymykam drzwi. Podchodzę do łóżka i siadam obok Matta.
- Nie chcę aby tak to wyglądało - stwierdzam z pewnością w głosie. - Teraz już ochłonąłeś po... - Kręce lekko głową. - Tym wszystkim. Chce z tobą porozmawiać - mówię powoli ze względu na to, że sama stresuję się tą rozmową aż do tego stopnia, że pocą mi się dłonie. Zaciskam je na materiale swojej czarnej spódnicy i zerkam na chłopaka.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Wgapiam się w drzwi, opierając dłonie o kolana.
- Zdawało mi się, że już sobie wyrobiłaś zdanie o mnie i o tej sytuacji - mówię.
Nie powinienem się tak zachowywać. I dobrze o tym wiem. Ale w głębi serca nadal chowam urazę. A może to w głębi serca wiem, że nie powinienem, a bardziej jestem urażony?
Cholera, ciastka się skończyły.
Offline
- Matt - zaczynam. - Ty byłeś w emocjach i ja byłam w emocjach. To dosyć... Niecodzienna wiadomość - zauważam. Milczę przez chwilę z myślą, że się odezwie. Nie robi tego. - Okej... - Kręce głową i przygryzam wargę. - Chodzi mi tylko o to, że... Że cię kocham i nigdy nie przestanę. Nawet jeśli wpakujesz się w nie wiadomo co - mówię, a kąciki moich ust unoszą się ku górze. - Ja... - wzdycham. - Ja w twoim wieku byłam w zupełnie innej sytuacji i po prostu kiedy pomyślałam... Musisz chociaż spróbować po części mnie zrozumieć. - Powoli podnoszę się z łóżka. - Dla mnie to też był szok ale może faktycznie zareagowałam zbyt gwałtownie - przyznaję się. - Przepraszam cię za to. - Patrzę na chłopaka miękko.
To śmieszne ale cały czas widzę w nim tego zaspanego dwunastolatka, który mógł by usnąć nawet na stojąco i mam ochotę serdecznie się roześmiać.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline