Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
-Nie przesadzaj, to przeciez tylko kawa- uśmiecham się pokrzepiająco- Za to twoja bluzka zyskała na designie
Offline
Podnoszę spojrzenie do góry, natrafiając na jego intensywne oczy.
- O tak, zwłaszcza bluzka. - Odkładam chusteczkę na bok. Niestety na materiale widnieje plama. Niezauważalnie się krzywię. - Wiesz... - zaczynam, szukając czegoś w torbie. Mam! - Chodź ze mną. - mówię i kieruję się w stronę łazienki. Zatrzymuję się w połowie drogi. Zakładam ręce na piersi i czekam na chłopaka, nie spuszczając go z oczu.
Offline
Unoszę wysoko brwi.
-Zaciągasz mnie do łazienki? Ale tak juz na pierwszym spotkaniu? Nie uwazasz, że to jeszcze trochę...- łapię jej spojrzenie i parskam śmiechem- Spokojnie, tylko żartowalem- unoszę ręce w gescie obronnym i wstaję, odsuwając krzesło- Już idę, idę...
Offline
Kręcę głową rozbawiona. Wchodzę do łazienki, a tuż za mną chłopak, któremu od razu podaję moją torbę do przytrzymania.
- Potrzymaj.- mówię, uśmiechając się. Wyciągam z niej czystą bluzkę, której o dziwo nie wyjęłam i wchodzę z nią do wolnej kabiny, by się przebrać.
Offline
-Co my tu mamy...- mówię przesadnie głośno, udając, że otwieram jej torbę.- Kosmetyki, szczotka, długopisy- wymieniam zmuszonym tonem, czekając, aż dziewczyna coś odkrzyknie- Uuu, Lam, nie spodziewalem się... Żeby taka dama jak ty nosiła prezerwatywy w torebce...
Offline
- Dama, która zasypia przy pierwszym lepszym stoliku? - wybucham śmiechem i dłużej się nie zastanawiając zakładam koszulkę. Już nie wiem, która jest gorsza. Ta, czy tamta z plamą.
Biorę głęboki oddech i wychodzę przebrana w bluzkę z Myszką Miki. Widzę, jak chłopak ma ochotę wybuchnąć śmiechem, przez co sama się śmieję.
- Dziękuje, już mi możesz oddać to. - wskazuję na torbę. - Ahm... Prezerwatyw tam nie ma, a nawet gdyby były to... - nie kończę, tylko poruszam brwiami. Po chwili parskam po raz kolejny śmiechem.
Offline
Staram się powstrzymać, ale juz po chwili parskam głośnym śmiechem.
-I ta i ta designerska. Widać, ze mam do czynienia z wyjatkowo zawziętą artystką.
Offline
Uśmiecham się szeroko podchodząc do zlewu. Myję dłonie, nawet nie wiedząc czemu. A tuż po chwili, korzystając z nieuwagi chłopaka, rysuję mu na bluzce po prawej stronie u góry duże L.
- Bardzo zawziętą. - dodaję, śmiejąc się.
Offline
-Mhm- mówię- A więc chłopaków tez juz teraz podpisujesz...
Nie kończę zdania, bo w tym momencie łapię karcące spojrzenie staruszki, która właśnie wchodzi do łazienki.
Powstrzymuję się, żeby nie przewrócić oczami. Przynajmniej będzie zabawnie.
-Tak, proszę pani. To dokładnie tak, jak pani myśli- mowię w stronę zszokowanej staruszki.- Ale co mamy robić? Jesteśmy z Lam juz tak długo, a nie mamy w domu łóżek. Dlatego pozostają nam tylko publiczne damskie toalety- wykrzywiam usta w smutną podkowę
Offline
Kobieta burczy coś pod nosem o niemoralności i wychodzi zniesmaczona z łazienki.
Otwieram szerzej oczy ze zdumienia, a może bardziej zszokowania? Patrzę na chłopaka, czując gorąco na policzkach.
- Czy zdajesz sobie sprawę, co zrobiłeś? - Nie mogę powstrzymać śmiechu. Te iskierki w jego oczach...
Offline
-Sprawiłem, ze jej wnuki będą teraz wysluchiwac historii o "ludziach, którzy zeszli na złą drogę" przez następne pół roku- tez zaczynam się śmiać.
Offline
Kręcę głową z niedowierzaniem. Już mam ochotę coś powiedzieć kiedy drzwi się otwierają ponownie, a przez nie wchodzi ta sama staruszka, co przedtem tylko w towarzystwie jakiegoś młodego mężczyzny. A któż to?
- To ta dwójka niemoralnych ludzi! - zaczyna, wskazując na nas. - Nie macie gdzie się migdalić? Matka was nie wychowała? - mówi dalej staruszka.
- Ojej... - szepczę cicho, tak by Ty, usłyszał. Mimo wszystko chce mi się śmiać. A nie powinnam.
Offline
Znowu to jej przeurocze "ojej". Mógłbym to nagrać na jakąś kasetę i słuchać przez cały dzień... Ale muszę wrócić myślami do teraźniejszości, bo staruszka wygląda, jakby juz brała zamach tą swoją żelazną torebeczką.
-Nie rozumiem, o czym pani mówi. Wraz z narzeczoną oglądamy różnego rodzaju wyposażenie do zaopatrzenia naszego niedokończonego jeszcze mieszkania. Wcześniej w holetu niedaleko- wskazuję ręką na zachód, chociaż w łazience oczywiście nie ma okien- ogladalismy kanapy i łóżka. Podobają nam się tutejsze zlewy i właśnie wybieralismy się menagera, w celu zapytania, gdzie zostały zakupione.
Offline
Zasłaniam dłonią usta, by się nie zaśmiać. Staruszka patrzy się na nas karcącym wzrokiem, natomiast młody chłopak uśmiecha się od ucha do ucha.
- Proszę przejść do drugiej łazienki. Tuż obok biblioteki. - mówi do staruszki, która grozi skargą. - wy chodźcie za mną. Pokaże wam wszystkie papiery. - wyjaśnia radośnie. Nie mam pojęcia czemu cieszy się, jak głupi do sera.
Offline
Spogladam szybko na Lam.
-Nudzimy się z nim czy uciekamy?- poruszam bezglosnie ustami, gdy mężczyzna odwraca się, żeby otworzyć naszej kochanej staruszce drzwi.
Offline
Patrzę na mężczyznę, idącego przed nami i z dłoni układam pistolet po czym chwilę później strzelam nim sobie w głowę.
To wystarczający znak, by tam nie iść. Mijając zakręt chwytam chłopaka za dłoń i pociągam tuż do wyjścia ewakuacyjnego. Można powiedzieć, że to doskonały plan. Nikt nas nie zauwżył.
Offline
Wiedziałem. Zakrywam usta wolną ręką, żeby się nie roześmiac.
W duszy cieszę się, ze zalozylem trampki, bo moje kroki są praktycznie bezszelestne. Wybiegamy z Lam przez wyjście ewakuacyjne i opieramy się plecami o mur, jednocześnie wybuchając śmiechem. Co powoduje tylko, ze śmiejemy się jeszcze bardziej
Offline
- To... było... coś... - udaje mi się wydusić między napadami śmiechu. W dalszym ciągu nie mam pojęcia, jak to zrobiliśmy, ale wiem, że dawno się tak nie bawiłam. Jeśli można to nazwać zabawą.
Offline
- Boże - wzdycham, rozglądając się dookoła po pomieszczeniu. - Więcej was matka nie miała... - jęczę. W kawiarni panuje chaos i zamieszanie, a na dodatek nie ma gdzie usiąść. Już mam zamiar wyjść zdenerwowana ale zauważam znajomą twarz. Jestem zmęczona po zajęciach i chce odpocząć dlatego podchodzę. Mężczyzna łapie moje spojrzenie i już widzę jak na jego twarz wpływa uśmiech. - Mogę się dosiąść - pytam, a potem przewracam oczami i siadam. - Jasne, że możesz - odpowiadam sama sobie. - Jestem padnięta - dodaję z krzywym uśmiechem i upijam dużego łyka z kubka z kawą.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Wyciągam słuchawkę z ucha - A którz to mnie zaszczycił?
Anything that can go wrong, will go wrong
Offline
Znów wywracam oczami.
- Jeśli masz problemy ze wzrokiem to idź się przebadać - prycham. - Czemu ciągle na ciebie wpadam? Może jednak to miasto nie jest takie wielkie jak o nim mówią - wzdycham.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
Unoszę brwi - Nie będę przeszkadzał w narzekaniu
Anything that can go wrong, will go wrong
Offline
- Widzę, że nie jesteś rozmowny - rzucam, uśmiechając się. - Masz u mnie za to plusa - mówię zadowolona, rozbawionym tonem.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline
- Mam wrażenie, że wróciłem do podstawówki - stwierdzam rozbawiony
Anything that can go wrong, will go wrong
Offline
- Twierdzisz, że jestem dziecinna? - pytam, unosząc brew i obejmując dłońmi kubek.
Przez całe życie snuje się za fascynującymi mnie ludzmi,
bo dla mnie prawdziwymi ludzmi są szaleńcy ogarnięci szałem życia, szałem rozmowy,
szałem pożądania, pragnący wszystkiego na raz.
"Chciała poczuć znowu, jak to jest po prostu żyć - zamiast snuć się niczym zombi i przyglądać się, jak żyją inni."
Offline