Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Uśmiecham się szeroko.
- Olie. - mówię tylko. - Ach ten mały urwis. Faktycznie, coś jest w tym dziecku. - zamyślam się na chwilę. - Ja słyszałam o duchach, przemierzających nocą ulice Insolitam, ale to jakoś też mnie nie przekonuje. - kręcę głową.
Offline
Uniosłem brwi.
- Duchy? A to ciekawostka... choć kto wie? - zastanawiam się. - Chciałabyś spotkać jakiegoś ducha? - pytam nie przemyślawszy pytania. Jak zwykle. Ehhh...
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- Nie wierzę w duchy. - kręcę głową. - Ale... odpowiadając na twoje pytanie... chyba bym spanikowała i uciekła. - wyznaję. - Przerażają mnie. - uśmiecham się lekko i już po chwili wyczuwam, jak moje policzki różowieją. - Albo bym zaczęła tak krzyczeć, że sam by odszedł. - wzdycham. - Duchy i ja to nie ta bajka. - mruczę, upijając kawę. - A ty, Connorze. Chciałbyś spotkać jakąś istotę nadnaturalną?
Offline
Zamyśliłem się.
- Chyba jednego z tych "Obdarzonych" jak to tu na nich mówią. Jestem ciekaw, jak działają te ich moce i cała ta zabawa w bohaterów - przyznałem, a potem spojrzałem na nią rozbawiony. - Przestraszyłabyś się ducha? A wyglądasz na całkiem odważną dziewczynę, na dodatek pracującą na co dzień w przedszkolu z chmarą małych dzieci. To dopiero odwaga... - parsknąłem.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Czuję, się jeszcze bardziej zawstydzona niż poprzednio. Otwieram co chwilę usta i je zamykam, nie wiedząc, jak wybronić się z owej sytuacji. W końcu zażenowana wzdycham i rozkładam ręce na stół. Chcę już coś powiedzieć, kiedy słyszę dźwięk tłuczonego szkła. Odwracam głowę w tamtą stronę i widzę stojącą na przeciwko nas kelnerkę, tę samą co nas obsługiwała chwilę wcześniej.
- Sporo tego się potłukło... - mówię na tyle głośno, że mężczyzna z pewnością usłyszał. - Kiedy byłam nastolatką, pracowałam jako kelnerka. Dorywczo. Ale zawsze bałam się takich wpadek. - marszczę brwi. - I słusznie. Współczuję tej dziewczynie, musi czuć się okropnie. Z resztą jesteś psychologiem, wiesz co mam na myśli. - Tu zwracam się do Connora.
Offline
Przyglądam się temu kiwając z wolna głową.
- Ośmieszenie się przed kawiarnią i innymi... Kurczę - westchnąłem. Nie no, nie mogłem.
- Przepraszam na moment - wstałem od stolika i złapałem za tacę, która upadła niedaleko nas i zebrałem szkła na tacę, kiedy kelnerka szła z mopem. Odstawiłem tacę na bok w bezpieczniejsze miejsce dziewczyna zaczęła dziękować wywodami. Szczerze nie mogłem słuchać tego tyle i tylko odparłem coś i wróciłem do stolika.
- Cholerne spaczenie psychologa i poczucie obowiązku pomagania - mruknąłem pod nosem upijać pysznej kawy.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Uśmiecham się pod nosem, gdy widzę co robi Connor. To było...
- Ej, zrobiłeś dobry uczynek. - zastrzegam go, będąc wciąż w niemałym podziwie. - Jako jedyny pomogłeś tej dziewczynie. To było... takie ludzkie. - przekręcam głowę na bok.
Offline
Sam nie wiem czemu, ale uśmiecham się zawstydzony.
- Oj bo się zarumienie - parsknąłem. - Musiałaś zwrócić na to moją uwagę? Gdyby nie wewnętrzny pedagog kontynuował był rozmowę... - ... defakto o niczym.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Wpatruję się w niego jeszcze przez chwilę, a uśmiech nie schodzi mi z twarzy.
- Zachowałeś się, jak prawdziwy mężczyzna. - śmieje się, kiedy jego poliki przybierają czerwoną barwę. - Dobra, już koniec wychwalania, nie będę cię więcej zawstydzać. - parskam.
Offline
Parsknąłem śmiechem.
- Po prostu się gorąco w tej kawiarni, nic więcej - pomachałem kołnierzem kurki wojskowej z rozbawieniem. - Mniejsza o to. Żaden człowiek nie powinien zostać wystawiony na takie ośmieszanie. To dopiero jest nie ludzkie...
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
- To prawda... - przytakuję zgodnie z prawdą. - Ale świata się nie zmieni. - wzruszam ramionami. - Tak jest i będzie i choćby się pojawiało miliony ludzi takich, jak ty - Po raz kolejny się uśmiecham. - To jedynie da to ulgę na kilka minut. Ludzie i tak będzą się przejmować.
Ostatnio edytowany przez Hannah Verizon (2017-01-27 00:04:12)
Offline
Westchnąłem.
- To oczywiste. Choć takie upokorzenia też nas kształtują. Niektórym potrzebne właśnie takie mocne uderzenie upokorzenia, że coś jest nie tak. Każda porażka, uczy nas, jak iść dumnie z podniesioną głową... - Powiedział ten, co głową macha na prawo i lewo szukając martwych ludzi.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Przytakuje.
- Niestety wszystko co powiedziałeś, to prawda. I wątpię, by się to jakoś zmieniło. - opuszczam głowę w dół, kierując wzrok na kawę. Zapomniałam o niej.
Offline
Znów upijam kawę. Ta pianka i smak czekolady rozpływające się w ustach... zerknąłem za okno krzywiąc się na widok nadchodzących chmur.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Spoglądam znów na Connora i nagle parskam śmiechem.
- Ubrudziłeś się. - mówię, lecz głos zostaje zduszony przez dłoń, którą zakrywam sobie usta. - Poczekaj - szepczę i sięgam po serwetkę. Na początku niepewnie, lecz chwilę później wycieram już piankę z jego twarzy.
- I już po wszystkim. - Uśmiecham się delikatnie.
Offline
Uśmiecham się zawstydzony.
- Tyle lat na karku, a jednak dziecko - westchnąłem na głos załamany sobą, starając się śmiać z siebie. Akurat to jest bardzo ważna umiejętność, tym bardziej będąc taki jaki jestem. - Dzięki - uśmiechnąłem się dziękczynnie.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Wzruszylam ramionami rozbawiona.
- Nie ma za co. - Uśmiecham się delikatnie.
Offline
Westchnąłem ciężko. A naprawdę mi się miło rozmawiało. Z miłą, niebrzydką przedszkolanką małego Oliego... rany, inaczej. Z miłą, bardzo atrakcyjną Hannah.
- Chyba muszę się zbierać, bo pogoda robi się nie zaciekawa... - skrzywiłem się lekko ze szczerą przykrością.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Pokiwałam z wolna głową.
- Rozumiem... - Uśmiecham się szeroko. Connor jest naprawdę fajnym mężczyzną i naprawdę dobrze mi się z nim rozmawiało. Ale cóż... sytuacja tego wymaga. - Dziękuję za kawę i za wszystko.
Offline
Uśmiechnąłem się wstając do stołu i zostawiając sumę za nasze dwie kawy nim zdąży cokolwiek powiedzieć.
- Do zobaczenia Hannah, może to jeszcze kiedyś powtórzymy - uśmiechnąłem się. I ruszyłem do wyjścia analizując...
Stanąłem jak wryty zaraz za drzwiami kawiarni.
Powiedziałem "powtórzymy"?! Załamany sobą ruszyłem dalej.
Z tego, co wiemy, dziewięć na dziesięć rodzajów działania doprowadzi do tego samego przeznaczenia.
Offline
Pokreciłam głową z uśmiechem.
Po chwili wstałam i także ruszyłam do wyjścia. To był naprawdę przyjemny dzień.
Offline
/najpierw centrum/
- Właściwie to jestem nieśmiertelny - mówię, mieszając moją kawę. Opieram głowę na dłoni. - Dużo by gadać. Jeżdżę po całym świecie, a rodzinne sprawy przywiodły mnie do Insolitam.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Nieśmiertelny?- powtarzam.- Matko naprawdę nic w mnie w tym mieście już nie zdziwi. Na szczęście gadające wiewiórki już wymarły.- przewracam oczami.
My name is Juliett Falls and I am the blondest women alive. To the outside world I'm an ordinary nurse, but secretly, with the help of my friends in Agency, I use my blonde hair to fight crimes and find other metahumans like me. I didn’t hunt anyone, but in doing so, I opened up my blonde hair to new threats. And i'm the only one blonde enough to stop them. I am.. CURARIE.
Offline
Albo umarły, ale nadal istnieją myślę o tym, co opowiadał mi o moim rodzeństwie tata.
- Ta, mam trochę pokręconą rodzinę. - Przewracam oczami i upijam łyka kawy.
Don't depend too much on anyone in this world.
Even your own shadow leaves you when you're in darkness.
Offline
- Moja rodzina jest aktualnie hmm.- szukam odpowiedniego słowa.- Ogromna, nasze wspólne święta są ciekawe. Moja najlepsza przyjaciółka została moją szwagierką.- śmieję się.
My name is Juliett Falls and I am the blondest women alive. To the outside world I'm an ordinary nurse, but secretly, with the help of my friends in Agency, I use my blonde hair to fight crimes and find other metahumans like me. I didn’t hunt anyone, but in doing so, I opened up my blonde hair to new threats. And i'm the only one blonde enough to stop them. I am.. CURARIE.
Offline