Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Uniosłem brew.
- Po co? - odparłem jednocześnie zirytowany i zaciekawiony. - Jak mówiłem, śpieszy mi się - powtórzyłem.
Offline
- Po prostu? Czy musisz mieć powód by zostać?- marszcze brwi.- Zostań z mną i przekonaj sie, ze mogę byc naprawdę fajna osoba.- uśmiecham sie slodko.- Proszę..
Nie będzie gifa bo Gideon się do każdego wepchał...
Offline
Wzdycham.
- Nawet gdybym chciał, nie mogę - powiedziałem. - Może następnym razem nadarzy się okazja - dodałem.
Offline
- Czemu nie możesz?- marszcze brwi.
Nie będzie gifa bo Gideon się do każdego wepchał...
Offline
- Mam do załatwienia ważna sprawę - odparłem tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Offline
- Oczywiście.- przewracam oczami i sięgam po laptopa.- Możesz juz iść, skoro tak bardzo ci sie spieszy.- odpowiadam chłodno
Nie będzie gifa bo Gideon się do każdego wepchał...
Offline
- Okey. Do zobaczenia na lekcji! - zawołałem, wychodząc.
Offline
Jezu... co za zaufany ćwok. Idiota... poniżej mojego poziomu
Nie będzie gifa bo Gideon się do każdego wepchał...
Offline
Kelly Moore
Imiona i nazwisko: Kelly Moore
Pseudonim: Li
Wiek: 17
Charakter: obowiązkowa, pomocna, strachliwa, bywa niepewna, odpowiedzialna, ambitna, sentymentalna, jeśli na czymś jej zależy to strasznie uparta
Inne:
- jest cheerleaderką,
- często przesiaduje w sali biologicznej i bibliotece,
- uwielbia chodzić na spacery do lasu i siedzieć na drzewach,
- z reguły dużo podróżuje i przenosi się z rodziną. Jest trochę nowa w liceum,
- dużo biega i pływa,
- niezbyt chętnie wychodzi na imprezy, ale jak już trzeba to idzie,
- zazwyczaj chodzi spać późno,
- pomaga w liceum w organizacji różnych wydarzeń.
Wiadomość dodana po 31 min 41 s:
Właśnie skończyliśmy malować transparenty na mecz. Została do niego jeszcze godzina, ale mimo to i tak było jeszcze dużo rzeczy do zrobienia. Westchnęłam cicho i podniosłam kilka malowideł, które jak na złość ciągle spadały.
Offline
Siedziałem na ławce razem z chłopakami, obserwując otoczenie. Brad z Peterem nieudolnie próbowali wyrwać jakieś laski. Zaśmiałem się, gdy po raz kolejny dostali kosza.
- Co cię tak śmieszy? Jak taki maczo Jesteś to idź sam, którąś poderwać - warknął Peter, co mnie jeszcze bardziej rozbawiło.
- Nie chciałbym was bardziej zdołować - odparłem dumnie.
- Boisz się, że cię również spławią? Nieźle Gideon - wtrącił się Brad.
- Dobra. Tylko nie mówcie, że nie ostrzegałem. - Wstałem, szukając odpowiedniej dziewczyny. Cholerny Peter.
- Tamta. - Wskazał palcem na blondynkę, która ledwo co sobie radziła. Wzruszyłem ramionami i powędrowałem w jej kierunku.
- Hej, pomóc ci? - Oparłem się ściankę, spoglądając na nią.
Offline
Odwróciłam się w stronę chłopaka. On tak... Serio?
- A no... Jakbyś mógł. - Zaczynam. - Ale uważaj na nie, są strasznie delikatne.
Offline
Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Ma się rozumieć. - Po czym podniosłem owe malowidła z ziemi. - Nie jesteś stąd, prawda?
Offline
Pokręciłam głową.
- Ciągle się przenosiłam, więc... Nie znam tutaj zbyt wiele osób. A ty, jesteś stąd? - zapytałam z lekkim zaciekawieniem idąc w stronę boiska.
Offline
Ruszyłem za dziewczyną.
- Mieszkam tu całe życie. Jak ci się podoba w naszym skromnym mieście? - zaśmiałem się.
Offline
- W zasadzie, nie zdążyłam go jeszcze całego zwiedzić. Zazwyczaj, przechodziłam miejscowo. - Wzruszyłam ramionami. - Słyszałam, że jest tu jedna z największych plaż, więc... Czy ja wiem czy skromne? - uśmiechnęłam się niepewnie do siebie.
Offline
Pokręciłem głową z uśmiechem, kiedy dziewczyna nie zakumała sarkazmu.
- Nie zapominaj o najlepszej lodziarni na świecie. - Uniosłem brwi na pytający wzrok dziewczyny. - Lepszych niż te jeszcze nie jadłaś - skwitowałem.
Offline
- Kiedyś będę musiała tam iść. - Zauważyłam
- Prędzej czy później... Zależy jak szybko się dowiem, gdzie to "wspaniałe" miejsce jest. - Dodałam z rozbawieniem..
Offline
***
Dom Conora i Lei
Po tej akcji w zoo ledwo mogłem wyjść z domu. Ech... powinni się nauczyć trzymać w sumie małpy w klatkach. Ale dzisiaj wreszcie kara się skończyła. Stałem więc i czekałem w deszczu aż Conor przyjdzie i otworzy.
I want give away,
I wanna fly away!
Offline
Siedziałam spokojnie przed telewizorem, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Jeśli Conor znowu nie wziął kluczy, to go ukatrupię.
Z westchnieniem wstałam, nadal opatulona kocem. Mony pobiegła za mną.
Jednak to nie był ten Howell, którego miałam zabić, ale ten drugi. Czyli w sumie wychodziło na to samo.
- Hej - uśmiechnęłam się lekko. - Twojego chłopaka jeszcze nie ma - dodałam z lekką złośliwością w głosie, przypominając sobie ich ostatnią akcję.
Biała, puchata kulka rzuciła się, podgryzając mu buty. Byłoby to może niebezpieczne, gdyby Mony nie była minimalnie większa od większych smartfonów.
“Tact is the ability to tell someone to go to hell in such a way that they look forward to the trip.”
Offline
Wywracam lekko oczami, spoglądając w dół na psa.
- No nie. I co ja teraz zrobię... - marszczę przez chwilę brwi. - Pewnie mój chłopak mnie zdradza, nie sądzisz? - Wzdycham teatralnie, a po chwili parskam śmiechem.
Ostatnio edytowany przez Lenny Howell (2017-04-28 17:03:16)
I want give away,
I wanna fly away!
Offline
Kiwam lekko głową.
- Powiem ci coś przerażającego. Z dziewczyną. - Przewracam oczami, przypominając sobie z kim się umówił Conor. Zerkam na Lennego. - Masz w planach wejść, czy może zostawić cię tu z Mony?
Śmieję się lekko
Tak dla przypomnienia, Mony:
“Tact is the ability to tell someone to go to hell in such a way that they look forward to the trip.”
Offline
- Oczywiście, że wejdę - uśmiecham się głupio. - Mam jedyną, niepowtarzalną okazję do porozmawiania z siostrą mojego chłopaka, który jest na tyle inteligentny, że mnie zdradza. Poza tym, boję się, że twoje zwierzątko może mnie zagryźć. - Stwierdzam, znów spoglądając na zwierzę.
I want give away,
I wanna fly away!
Offline
Jednym, sprawnym ruchem odczepiam Mony od buta. Idę do salonu i rzucam koc na kanapę.
- To bardzo możliwe. Wiesz, Conor od dłuższego czasu szuka swoich ulubionych Conversów. - Uśmiecham się niewinnie, patrząc na szczeniaka. - Jakby był inteligentny, to zdradzałby cię z kimś lepszym. Ale czego innego się spodziewać po Carswellu? Zawsze miał zły gust.
“Tact is the ability to tell someone to go to hell in such a way that they look forward to the trip.”
Offline
- Muszę zaplanować zemstę. Nasz związek chyba nie ma przyszłości - odpowiadam siadając na kanapie. - A co u ciebie? - pytam.
I want give away,
I wanna fly away!
Offline
- Właśnie przerwałeś mi w oglądaniu seksownego Anakina Skywalkera - wzdycham teatralnie, siadając obok niego. Przewracam lekko oczami. - A co innego miałabym robić, skoro nie mam życia?
“Tact is the ability to tell someone to go to hell in such a way that they look forward to the trip.”
Offline