Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Nienawidzę jej. I jeszcze to "Panie Howell". Jiz, czy ona... - Milknę, bo widzę jak patrzy się na mnie. - Jutro przyjadę po ciebie i jedziemy na imprezę. Inaczej szlag mnie trafi. I przydałoby się dowiedzieć kto tam będzie oprócz zachichotanych przyjaciółeczek, Ann. - O ile Ette niczego nie zepsuje.
I want give away,
I wanna fly away!
Offline
- Taa - mruczę pod nosem. - Tylko się nikomu nie wygadaj. Jak to dojdzie do mojej mamy to będę musiał zabrać młodą.
- Państwo Howell! - Mówi podniesionym głosem nauczycielka. - Przymykam oko na wasze zachowanie, ale nie przeginajcie!
- "Państwo Howell" - mówię szeptem. - Poczułem się jak w małżeństwie homo.
I'm actually not funny. I'm just mean and people think I'm joking.
Offline
Ledwo powstrzymuję się od śmiechu.
- Ja się do ciebie nie przyznaję, stary. - Odpowiadam równie cicho. - Ale, patrz są plusy: pójdzie przez nas szybciej na emeryturę. Może przyjdzie jakaś nowa... ładniejsza od niej nauczycielka...
I want give away,
I wanna fly away!
Offline
- Albo homo nauczyciel. Mam nadzieję, że nie będziesz mnie zdradzał, misiaczku - mówię głaszcząc go po głowie i prychając w rękaw drugiej ręki, żeby się nie roześmiać na cały głos przy nauczycielce.
I'm actually not funny. I'm just mean and people think I'm joking.
Offline
- Och, mój pysiaczku... ciebie? W życiu. Jesteś jedy... - Podchodzi do nas nauczycielka.
- Panie Leonardzie i panie Conorze. Czy wasze czułe okazywanie miłości może pozostać na przerwę? Mam materiał do omówienia, a jeśli coś wam nie odpowiada to zawsze jest miejsce u dyrektora, który zapewni wam odpowiednie zajęcie.
I want give away,
I wanna fly away!
Offline
- Oczywiście. Postaramy się opanować - mówię grzecznie i opieram głowę na ramieniu Lenny'ego.
Chyba się tu zwyję. Kobieta kręci głową zirytowana i odwraca się do tablicy, a ja podnoszę głowę.
- Muszę ci coś wyznać - mówię już ciszej, żeby baba się nie czepiała.
I'm actually not funny. I'm just mean and people think I'm joking.
Offline
- Co, moja druga połówko? - Zaciskam mocniej usta próbując się nie śmiać.
Ostatecznie uśmiecham się głupio.
I want give away,
I wanna fly away!
Offline
Przyciskam dłonie do serca. Do oczu nachodzą mi łzy od powstrzymywania śmiechu.
- Lecę na ciebie od kiedy zobaczyłem twoją krzywą, zapłakaną mordę w szpitalu - mówię szeptem.
Nie mogę. No nie wyrobię.
Wybucham takim śmiechem, że cała sala się na mnie gapi. Babka już wstaje, by wrzasnąć te swoje "panie Howell!!!".
- Tak, tak. Wiem - mówię, płacząc ze śmiechu. - Idę do dyrektora.
I'm actually not funny. I'm just mean and people think I'm joking.
Offline
- Ależ pysiaczku! - Wołam za nim. - Nie! Pani nie może odebrać mojej miłości życia tego... tego... tego życia! To przeznaczenie! - Mówię niczym Romeo w scenie balkonowej i również zaczynam się śmiać. - To cześć ludzie.
I want give away,
I wanna fly away!
Offline
Nadal wyję ze śmiechu, gdy wychodzę na korytarz. Opieram się o szafki.
- Cholera. Tak się... Cholera - mówię między napadami śmiechu. - Nie wyrobię.
I'm actually not funny. I'm just mean and people think I'm joking.
Offline
Upadam na podłogę i dopiero wtedy zaczynam się śmiać na dobre.
- Jiz, pysia... py... nie mogę. - Mówię między napadami śmiechu. - Mamy przejebane.
I want give away,
I wanna fly away!
Offline
- A czy to nie normalne? - Pytam, ocierając łzę z oka. - Gwiazdko ty moja? - Wybucham znowu śmiechem. - Dobra. Dobra, koniec z naszym małżeństwem i przeznaczeniem, bo się nie ogarniemy do imprezy u Ann. - Marszczę brwi. - Na którą nie wiem, czy nas puszczą za tą akcję.
I'm actually not funny. I'm just mean and people think I'm joking.
Offline
- Jak już wszyscy będą nawaleni. Łatwiej będzie rozmawiać. - Próbuję się otrząsnąć z tej całej lekcji. - Co my mamy właściwie powiedzieć dyrowi?
I want give away,
I wanna fly away!
Offline
Wzruszam ramionami i uśmiecham się krzywo.
- Ja już coś wymyślę. Po tych wszystkich akcjach dyrko to mój ziom. - Poprawiam kaptur bluzy. - Quentin, mój ziomek. Dumbledore bez brody.
I'm actually not funny. I'm just mean and people think I'm joking.
Offline
- Tylko ci przypomnę, że to nie ty próbowałeś kiedyś spalić szkołę. Albo nie. Chyba tak. Miałeś wtedy grzywkę na Biebera, co nie? Wiesz, mam genialną pamięć do szczegółów, a Montrose na pewno to zauważy, więc da nam maksymalnie godzinę siedzenia. Może znowu uda się spróbować podpalić szkołę. - Szczerzę się.
I want give away,
I wanna fly away!
Offline
- To było przypadkiem! - Mówię, idąc w stronę gabinetu dyrektora. - I błagam cię, nie przypominaj o Grzywce Hańby, idioto! - Kręcę głową rozbawiony.
I'm actually not funny. I'm just mean and people think I'm joking.
Offline
- Ys yyyt tuu leeejt naaał tuu seej sooory? - Śpiewam, robiąc sobie grzywkę z włosów. - Dobra, lepiej chodźmy. Im szybciej nas opieprzy tym szybciej to się skończy. - Podchodzę do odpowiednich drzwi.
I want give away,
I wanna fly away!
Offline
Uderzam go w głowę otwartą dłonią.
- Spierdzielaj, murzynie. Jak ja ci przypomnę pewne akacje, to zobaczymy, kto będzie się śmiał - mówię, podchodząc do drzwi gabinetu dyrektora.
I'm actually not funny. I'm just mean and people think I'm joking.
Offline
- Rasista! - Krzyczę w jego stronę. - Poza tym... ja i akcje? Byłem grzecznym dzieckiem, cioto.
I want give away,
I wanna fly away!
Offline
Przewracam oczami.
- Jasne. A moja siostra to prawdziwa księżniczka Leia - prycham lekko. - Grzecznie, pierdoło! - Ostrzegam go i otwieram drzwi do gabinetu dyrektora.
I'm actually not funny. I'm just mean and people think I'm joking.
Offline
Rozkładam swoje rzeczy na plaży i zakładam okulary, jeszcze pozostając w szortach i koszulce.
- Biedni, smutni Howellowie. Przykro mi, że nie udało wam się iść na imprezę do Ann - mówię rozbawiona.
“Tact is the ability to tell someone to go to hell in such a way that they look forward to the trip.”
Offline
- Bardzo śmieszne. - Wywracam oczami. - Jakby tylko Ann mogła się określić, kiedy jej rodzice wyjeżdżają to byłoby świetnie. Prawda Co... Właśnie, gdzie polazł Conor? - Pytam.
I want give away,
I wanna fly away!
Offline
Wzruszam ramionami. Odpisuję na smsa i chowam telefon do torby.
- A czy ktokolwiek kiedykolwiek wiedział, gdzie łazi Conor? - Uśmiecham się pod nosem. - Powiedział, że przyjdzie i mam nadzieję, że tak zrobi. Obiecał mi przynieść coś do picia.
Jasne. Oto mój kochany braciszek. Pewnie powie, że tutaj w oceanie mam wody pod dostatkiem.
- Odwróć się, z łaski swojej - macham na niego. - Chcę się przebrać.
“Tact is the ability to tell someone to go to hell in such a way that they look forward to the trip.”
Offline
- Dużo widziałem w swoim życiu, więc raczej to bym też przeżył. - Uśmiecham się głupio, ale gdy widzę minę dziewczyny odwracam się.
Kabel: Będę za chwilę. Przy okazji, kup coś do picia i jedzenia.
- Ugh, jakiś najszybszy sposób na zabicie siostry...? - Marszczę brwi.
I want give away,
I wanna fly away!
Offline
Śmieję się lekko. Przebieram się, co jakiś czas sprawdzając, czy nadal jest odwrócony.
- Myślisz, że ci powiem? I co, będę musiała się konfrontować z waszą dwójką samotnie, bez Ette? Już możesz się odwrócić.
“Tact is the ability to tell someone to go to hell in such a way that they look forward to the trip.”
Offline