Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Przewracam oczami.
- Miałam w tedy chyba z jedenaście lat. I to była taka niesamowita zagada. - zastanawiam się przez chwilę. - To chyba jedyne czym mogę się na razie pochwalić. Chyba, że malowanie paznokci wchodzi w grę. - wybucham śmiechem.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Jeśli dobrze ci to wychodzi, to czemu nie? - Śmieję się. - Mówię ci, kiedyś wymyślisz jakiś całkowicie nowoczesny, nieznany i odjechany sposób malowania paznokci albo lakier, opatentujesz to i zarobisz miliony!
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Znów wybucham śmiechem. Kiwam głowa.
- Czasem naprawdę się zastanawiam czy my przypadaniem nie żyjemy w innych wymiarach... Znaczy. Mało jest ludzi, którzy mają takie pozytywne podejście do życia.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Uśmiecham się nieznacznie.
- Jakoś trzeba sobie radzić. Nie jest kolorowo, więc sami musimy sobie ubarwić życie. - Zauważam, że dochodzimy do drzwi. - O, już jesteśmy - mówię nieco rozczarowany. - Gdzie idziesz?
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Wzdycham.
- Do pokoju... Muszę się na chwilę położyć przed tą piżamową imprezą. - marszczę brwi. - To nie moje klimaty. - powstrzymuję uśmiech.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Powstrzymuję śmiech.
- To samo mówiła mi Harmony. Tyle, że ona ma w planach przyjść ubrana w czarną, jednoczęściową piżamę z Batmana. Jakoś to przeżyjecie. Może nie będzie aż tak źle. - Widzę zbliżających się gwardzistów. - Dobra. Chyba muszę się zbierać. Miałbym przerąbane za przebywanie sam na sam z kandydatką.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Rozglądam się.
- Sam na sam? - pytam rozbawiona. - Kiedy? - znów kieruję spojrzenie na Theo. - Dzięki za rozmowę.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- No właśnie nie wiem. Coś mi się przewidziało chyba. Przecież z nikim nie rozmawiałem, a ty? - Śmieję się. - Do zobaczenia, Alex!
Macham jej na pożegnanie i odchodzę w stronę mojego pokoju.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
- Do zobaczenia. - mówię i kieruję się do wejścia do pałacu.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Weszłam do ogrodu, minęły dokładnie 3 dni o od balu.Umówiłam się z Jayem na 16 na tej polance, czyli za 5 minut. Skierowałam się w stronę " naszej polanki". Usiadłam na ławce i zaczęłam przeglądać zdjęcia w aparacie który wzięłam ze sobą.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Nieco zdenerwowany wszedłem do ogrodu. O tej porze nikogo nie powinno tutaj być, jednak ostrożności nigdy za wiele.
Zauważyłem Kate na polanie. Uśmiechnąłem się na jej widok.
- Cześć Katy! - Zaryzykowałem i zawołałem do niej z dalszej odległości.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- O cześć! Dawno tak do mnie nie mówiłeś.- uśmiechnęłam się i założyłam za ucho kosmyk włosów.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Kręcę głową ze śmiechem.
- Tak jakoś wysżło. - Siadam koło niej. - I jak się czujesz? Jak po balu?
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- Zadziwiająco dobrze, naprawdę pomogła mi ta rozmowa w trakcie balu, wróciłam na bal jakaś taka bardziej pełna nowej energii do działania z ogromnym uśmiechem.- Uśmiechnęłam się szerzej.- A jak tam u ciebie?
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- Ciągle w biegu. - Odrzucam jakiś mały kamyk od siebie. - Pilnuję Harmony, żeby nie zabiła Luke'a. Pilnuję Theo, żeby go nie zabił, gdy ona go zabije. Pilnuję Luke'a, żeby się do nich nie zbliżał. Jeszcze król mówił coś o jakimś wyjeździe. Boję się, że mnie tam wepchną, bo jestem jednym z najbardziej zaufanych gwardzistów.
Kładę się na ziemi i patrzę w niebo.
- Czasem wolałbym wrócić do Honduragui. Jak skończy mi się służba, chyba tak zrobię.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- OJ coś się domyślałam ,że pojawienie się Luke'a oznacza problemy, szczególnie po tym jak Harmony mu przywaliła.- uśmiechnęłam się mimowolnie na wspomnie jak Army przywala Lukowi.- Wracasz do Honduragui ze względu na rodzinę? Słyszałam ze to jest jedna z najbardziej zanieczyszczonych prowincji. - stwierdziłam.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- I tak, i nie. - Wzruszam ramionami. - z jednej strony chcę być bliżej nich, z drugiej nienawidzę Angeles i nie chcę tu zostać.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- Czemu nienawidzisz Angeles?- zapytałam z ciekawości bo ja w sumie też niezbyt lubię tą prowincję może z względu na złe wspomnienia.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- Bo prawie wszyscy tutaj są puści, podlizują się rodzinie królewskiej i myślą, że są lepsi od ludzi z innych prowincji. Nie podoba mi się tu. Może nie wrócę do Honduragui. Kupię dom w innej prowincji i przeniosę się tam z rodziną. Może do Sonage albo Likely? Podobno mają fantastyczne plaże - mówię nieco rozmarzony.
Ostatnio edytowany przez Jay Wells (2016-02-22 22:00:52)
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- Też bym się chętnie stąd wyprowadziła, i prawdopodobnie to zrobię aby być jak najdalej od mojej matki. Najchętniej do jakiegoś ciepłej prowincji, nie lubię zimna,- stwierdziłam z uśmiechem.- Maddie chyba jest z Likely, mogę jej zapytać niedługo jak tam jest.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Uśmiecham się.
- Jakbyś mogła, to byłoby super. Słyszałem dobre opinie o Likely. Co z tego, że nikt nie wie o moich planach? I tak wyniosę rodzinę do innej prowincji. - Śmieję się.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- I to jest bardzo dobry pomysł, nie słyszałam dobrych opinii o Honduragui.- powiedziałam patrząc na swoje paznokcie.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Śmieję się.
- Pocieszaj mnie dalej, że moja rodzina musi tam mieszkać. Pocieszaj mnie dalej.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- Ojej przepraszam- speszyłam się.- Naprawdę nie chciałam to nie było celowe- stwierdziłam cicho i poczułam jak pojawiają się na mojej twarzy rumieńce.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
Kręcę głową.
- Spokojnie. Rozumiem to. Wiem, że jest tam beznadziejnie.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline