Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Otworzyłam setne drzwi. Takie same jak moje, ale to nie był mój pokój. To czyj?
Nie widziałam go nigdy.
Ktoś siedzi na łóżku. Alex.
Kolejny ostry ból. Przeklinam się w myślach. Powinnam spać. Inaczej wykituje do reszty.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Siedziałam zamyślona na łóżku z zamkniętymi oczami i odpoczywałam. Nagle usłyszałam, że drzwi się otwierają. Otworzyłam oczy myśląc, że to moje pokojówki wróciły z ziołową herbatą. Ale w drzwiach stoi Awara. Nie wygląda najlepiej. Jest blada, a jej twarz wykrzywia grymas bólu.
- Nic ci nie jest? - pyta zestresowana lecz ne czekam na jej odpowiedz. - Chodź. Zaprowadzę cię do skrzydła szpitalnego. - chcę złapać ją pod ramię lecz Awara wyplątuje się. - Chce ci pomóc...
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Nie... - mrucze. Ledwie widzę. Zamykam oczy i widzę krwawą twarz dziewczyny. Szybko otwieram oczy.
Nadal stoję w pokoju Alex. Patrzy na mnie ze zmartwieniem i lekkim zaskoczeniem. No tak, weszłam nagle jej do pokoju.
Ból mija. Straszne obrazy ustępują. Prostuje się i biorę głęboki oddech.
- Przepraszam... nie chciałam - wyrzuciłam z siebie.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Biorę głęboki oddech. Powoli się uspokajam ponieważ na twarz Awary powoli wracają kolory.
- Nic nie szkodzi. Skoro nie chcesz iść do szpitala to usiądź, proszę. - wskazuję w stronę łóżka. - Moje pokojówki zaraz przyniosą herbatę.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Patrzę z wdzięcznością na Alex.
- Dzięki - powiedziałam. Nie opierałam się dłużej i potulnie usiadłam na jej łóżku.
- Musiałam Cię przestraszyć. Po prostu od kilku dni nie sypiam i moja głowa tego nie wytrzymuje... - wyjaśniłam.
Ostatnio edytowany przez Awara Aliquid (2016-02-04 21:28:17)
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Trochę. - śmieję się. - Ale nie przejmuj się.
Drzwi znów otwierają się i tym razem staje w nich Emma.
- Przyniosłam herbatę. - stawia filiżankę i dzbanek na stoliku. - Przynieś drugą filiżankę?
- Tak. Poprosimy. - Emma dyga i pospiesznie wychodzi.
Wstaje i nalewam trochę herbaty po czym podaje ją Awardzie.
- Proszę. Wypij. Pomaga na ból głowy. - mrugam do niej porozumiewawczo.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Uśmiecham się i upijam łyk. Gorąca, ale mnie to nie przeszkadza.
- Nie wiem jak ci dziękować... pomyliłam pokoje. Wszystkie drzwi są identyczne - tłumaczę. Po drugim łyku poczułam się już znacznie lepiej.
- Tak w ogóle to cześć - przywitałam się z LEKKIM opóźnieniem.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Wybuchłam śmiechem.
- Cześć.
- Przyniosłam filiżankę. - powiedziała Emma, stawiając filiżankę na stole i szybko wychodząc.
- One są strasznie ciche i szczerze mówiąc trochę się ich boję. - mówię nalewając herbatę i siadając na łóżku. - Twoje też takie są?
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- O niee - zaprzeczyłam ze śmiechem. - Vitoria i Roksy są rozkrzyczane i kłócą się o każdy szczegół, a Hariet czyta mi w myślach i potrafi je uspokoić. - potem pokręciłam głową. - Ale przez to nie ma chwili spokoju - westchnęłam.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Zaśmiałam się.
- To miło. Mi nawet pasuje, że są takie ciche. Ale czasem przez to ich "skradanie się" potrafią nieźle mnie przestraszyć.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Jestem przyzwyczajona. Mój brat ma taki sam nawyk skradania jak z resztą i ja - przypomniałam sobie. - Wychodzi się z założenia, że nie należy przeszkadzać domownikom - wyjaśniłam. Choć... Emma wydawała się naprawdę przestraszona.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Ech.. Moje siostra ma.. Głośny sposób bycia. I po części mi tego brakuje, a po części ciesze się, że mam spokój. - roześmiałam się. - Zastanawiam się czasami co ona by zrobiła w danej sytuacji. I wydaje mi się, że bardziej by tu pasała...
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Ile ma lat? - zaciekawiłam się.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Czternaście. Ale dorównuje mi juzż wzrostem co nei jest trudne. - zaśmiałam się cicho. - A twój brat?
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Musiałam się chwilę zastanowić.
- Azrael ma już prawie dwadzieścia lat... Ale mentalnie nie dorasta mi do pięt... - westchnęłam. - Dziecko w skórze dorosłego... bardzo zły żart wszechświecie... - jęknęłam, chcąc rozluźnić atmosferę.
Ostatnio edytowany przez Awara Aliquid (2016-02-04 22:11:44)
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Konicki moich ust powędrowały do góry.
- Haha... No tak. Ale przynajmniej jest wesoło. Nie wiem co bym zrobiła bez mojej Meg... W domu było by tak spokojnie. - do moich oczu napływają łzy. Nie chce myśleć o chorobie ale nie mogę. Po prostu nie mogę. Wycieram szybkim ruchem łzy z twarzy i próbuję się uśmiechnąć. Nie zbyt mi to wychodzi.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Zmarszczyłam brwi.
- Nie mam zwyczaju wtykać nosa w nie moje sprawy, ale... czy coś się stało Alex? Nie wyglądasz dobrze... - mówię zaniepokojona.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Patrze na nią i zastanawiam się co wyczytała z mojej twarzy.
- Nic. Na prawdę. Po prostu głowa mnie trochę boli. I chyba muszę położyć się spać. Ty z resztą tez powinnaś się przespać. - podsumowuję, unikając drażliwego tematu.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
- Masz rację. - Sama już niewiem, czy Alex unika tematu, czy to ja zaczynam mieć paranoje... raczej to drugie znając mnie.
- Branoc Alex. Jeszcze raz dziękuję za pomoc - powiedziałam i ruszyłam mu drzwiom.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Na prawdę nie ma za co. - uśmiechnęłam się do niej. - Dobranoc.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Wchodzę do pokoju Alex. Zanoszę ją do, łóżka i kładę ją na nim.
- Jejku, myślałem, że ty jesteś tą mądrzejszą. - Śmieję się.
Chcę jej przynieść szklankę wody, ale dochodzę do wniosku, że jak wytrzeźwieje, może to być za mało. Przynoszę więc całą butelkę i kładę obok łóżka
- Idź spać. Jak się obudzisz, pij dużo. I nawet nie próbuj wyjść na kolację. - Roztrzepuję jej fryzurę. - Trzymaj się. Miłego kaca.
Uśmiecham się i wychodzę.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Nie obchodzi mnie to co mówił ale kiedy czochra moje włosy zwijam się w kłębek i chowam twarz w poduszce aby ukryć moje rumieńce... A może to po prostu wypieki...
- Tak... Jest... Kapitanie... - ostatni raz wybucham śmiechem, zakrywam się kołdrą i nawet nie pamiętam kiedy zamknęłam powieki, a co dopiero kiedy usnęłam. Liczy się to, że pochłania mnie ciemność... Na reszcie coś na prawdę przyjemnego...
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Budzę się ale nie otwieram ciężkich powiek. Nie jestem w stanie. Strasznie boli mnie głowa. Po dłuższym czasie jednak podnoszę się do góry i opieram na łokciach. Jestem przebrana w koszulę nocną i leżę pod kołdrą. Pewnie pokojówki znalazły mnie po...
- Właściwie to po czym... - zastanawiam się na głos. - O matko... - łapie się za głowę. - Film mi się urwał!
Po woli znowu opadam na poduszkę i próbuję przypomnieć sobie zdarzenia z wieczoru.
- Byłyśmy na basenie... - zaczynam powoli. - Potem chciałam pogadać z Harmony... Była też Mageli... - powoli wszystkie części układanki wskakują na miejsce. - Yyy.. Co się stało? - i w tym momencie przypominam sobie co zobaczyłam u Harmony w ręku. - Kurcze... Upiłyśmy się! - rozglądam się dookoła, mam nadzieję, że nie znajdę tego czego szukam ale niestety. Pamiętam. Ktoś mnie tu przyniósł. I kazał dużo pić po obudzeniu. Butelka stoki przy łóżku. - Kto mnie przyniósł... - pocieram skronie, nie mogąc przypomnieć sobie nic więcej. - Boże... Dlaczego?
Czuję straszną suchość w gardle. Łapię butelkę wdzięczna, że ktoś ją tu postawił i wypijam połowę jej zawartości jednym tchem. Później biorę jeszcze parę łyków i kładę się z powrotem. Przekręcam się na bok i znów zapadam w sen.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Nie spodziewałam się wiele po lekach od Melissy, ale o dziwo zadziałały. I to jak! Czuję się jak nowo narodzona.
Stoję przed drzwiami do pokoju Alex z pudełkiem tabletek w jednej ręce, a w drugiej z Ruby. Pukam do drzwi ręką z tabletkami.
- Alex? Mogę wejść?
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline