Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Słyszę pukanie. To pewnie Max. Jednak przyszedł. Miałem właśnie wstać z podłogi, ale Laurel zdążyła już podejść do drzwi. Usiadłem więc z powrotem w salonie, na środku podłogi pokrytej warstwą lego. Podałem Willowi klocek, którego szukał i potarmosiłem mu włosy.
Do whatever it takes
Offline
Drzwi otworzyła Laurel. Ucałowałem ją w policzek i wszedłem do środka. Na środku salonu siedzieli Will i Ollie otoczeni klockami. Wybuchnąłem śmiechem, a mój przyjaciel raczył mnie zauważyć.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
- Cześć stary. - przybiliśmy bardzo skomplikowaną piątkę. - Jesteś sam?
Do whatever it takes
Offline
Wchodzę do środka niepewnie.
- Cześć, Oliver. - mówię cicho - Nie jesteś zły, że tu jestem? Mówiłeś, że mogę przyjść.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Tak, jasne. Wejdź do środka, Harmony. - podaję jej rękę - Miło cię widzieć. Ktoś jeszcze czeka na zewnątrz?
Do whatever it takes
Offline
- Myślałeś, że przegapię takie wydarzenie? - roześmiałem się, wchodząc do środka.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- Hmm... Jest jeszcze Kate.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Niech wejdzie, przecież nie gryzę. Jay, małolacie, dobrze cię widzieć. - wybucham śmiechem - Co u was? Ponoć Max wywalił kandydatkę. Bardzo źle było? A tak w ogóle gdzie jest Max. - odwracam się i tym razem ja wybucham śmiechem. - Kolega realizuje się twórczo?
Do whatever it takes
Offline
- Kate, chodź tutaj. - wołam do dziewczyny - Możesz wejść do środka.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Odwracam się, słysząc moje imię. Wszyscy patrzą się na mnie rozbawieni i na to,co trzymam w dłoni, czyli w połowie zbudowaną wyścigówkę z lego. - No co? - po chwili przypominam sobie, po co tu jestem. - Potrzebowałem czegoś na poprawę humoru. - podchodzę do Olliego.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Nieśmiało weszłam do środka i ujrzałam mężczyznę z którym rozmawiała Harmony w ogrodzie zanim pobiegłam po jej brata.- Cześć, jestem Kate- cicho się przedstawiłam, starając się nie spalić z wstydu.- Naprawdę przepraszam jeśli się wpraszam.- powiedziałam cichutko.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- Nie ma problemu, im więcej tym lepiej. - Poprawę humoru? Patrzę na Maxa. Ma lekko zapuchnięte oczy. No tak, wszystko jasne. Nadmiar wspomnień. Klepię przyjaciela w plecy. - Hej, ona też cię kochała. I znając życie dalej cię kocha. - widzę jego nietęgą minę - Też za nią tęsknię. Ale zmieniając temat, siadajcie. - wskazuję kanapę - Chcecie coś do picia?
Do whatever it takes
Offline
Poczułam się niezręcznie. Naprawdę nie wiem, czy chciałam słuchać o tamtej dziewczynie. Miałam wrażenie, że się wtrącam i nie byłam tu mile widziana. Podeszłam do stolika, na którym leżały zabawki i podniosłam samotnego, pluszowego misia. Chyba chłopak czuł się już "za stary" żeby się nim bawić. Uśmiechnęłam się pod nosem.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Ja chętnie. - odpowiedziałem Olliverowi - Byle coś zimnego. Na dworze jest naprawdę gorąco.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- Się robi. - otwieram lodówkę i wyjmuję butelkę coli. Podaję chłopakowi. - Dziewczyny, a wy?
Do whatever it takes
Offline
- Możesz mi dać to samo co Jayowi. - zwracam się do Ollivera, jednocześnie siadając na brzegu fotela, nadal trzymając w ręcę misia.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Stanęłam obok Harmony patrząc na małego słodkiego chłopca który się bawił klockami. Uśmiechnęłam się delikatnie do niego, naprawdę lubiłam dzieci, kiedyś przyjaciółka mojej mamy oddała mi swoje dzieci pod opiekę bo stwierdziła że jej opiekunka jest koszmarna i niekompetentna. Znałam tą dziewczynę nie była wcale taka zła, wydawała się bardzo miła.
- Ja też poproszę to co Harmony.- powiedziałam cicho z delikatnym uśmiechem.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- Ok, już. - podaję dziewczynom napoje. - Max, a ty?
Do whatever it takes
Offline
- Nie, dzięki. - siadam z powrotem koło Willa, który dopiero teraz mnie zauważył. - Max! - krzyczy i rzuca mi się na szyję. Oddaję uścisk. - Cześć mały, co u ciebie? - czekam na odpowiedź.
- Dobrze. Buduję właśnie statek do kosmosu. - uśmiecham się
- Pomóc ci?
- Mhm... Podaj mi ten klocek. - chłopiec pokazuje palcem element, który mu podaję - Max, a zagrasz coś? - wskazuje ręką pianino w kącie pokoju. - Proszę.
Uśmiecham się. - Za chwilkę, najpierw musimy ci coś powiedzieć. Właściwe twój tato. - Olliego nagle bardzo zainteresowały buty - Ale najwyraźniej się boi - mały wybucha śmiechem.
- Co to takiego?
- Pamiętasz moją siostrę? - kiwnięcie głową. - Chciałbyś mieć taką?
- Nie, bo jest wredna. - wszyscy w pokoju wybuchamy śmiechem.
- Masz rację. Ale czy ogólnie chciałbyś mieć rodzeństwo. - dwa kiwnięcia. Mały jest naprawdę zaciekawiony tym, co mówię. - To dobrze, bo tak się składa, że odwiedziłem dzisiaj twoją ciocię i powiedziała mi... - nie dokończyłem, bo Will mi przerwał
- Wiesz co, Max? - pokręciłem głową - Chciałbym, żeby Thea się z tobą ożeniła. - zrobiłem się czerwony - Byliście świetni razem. I chyba częściej nas odwiedzałeś. Tęsknię za nią.
- Ja też, Will. Ja też...
- Masz ten pierścionek?
- Mam.
- A mogę? - zdjąłem wisiorek z szyi i podałem chłopcu. - Ładny. - oddał mi zawieszkę - Ale chciałeś mi coś powiedzieć.
- Tak się składa, że będziesz miał brata albo siostrę. - mały zrobił oczy jak dwa złote, po czym wstał. Zaniepokoiłem się, że mógł to źle przyjąć, ale nie miałem czym się martwić. Podbiegł do Laurel i przytulił się do niej. Roześmiałem się i wstałem z podłogi. Ale chłopiec podszedł do mnie i pociągnął do pianina.
- A teraz graj. - rozkazał, a ja usiadłem przy instrumencie.
- Co mam zagrać?
- Umm, "Wide Awake".
Uśmiechnąłem się. - Dobry wybór, młody. "Wide Awake" raz. - zacząłem grać i śpiewać. https://www.youtube.com/watch?v=3dPExHUutr4
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
To było urocze. Uśmiechnęłam się, gdy przypomniałam sobie moją reakcję na to, że urodzi się Lucy.
Mimowolnie zaczęłam śpiewać piosenkę, śpiewaną przez Maxa, ale po chwili speszyłam się. Nie powinnam była tego robić. Tylko przeszkadzałam. Ucichłam więc.
Ostatnio edytowany przez Harmony Harper (2016-02-02 23:33:39)
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Jak się czujesz, Katherine? - zwróciłem się do Kate, która siedziała sama
Ostatnio edytowany przez Jay Wells (2016-02-02 23:33:59)
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Spojrzałam na Maxa wyglądał na dosyć zżytego z małym.To była naprawdę słodka scenka. Uśmiechnęłam się do siebie i zamyślenia wyrwał mnie głos Jaya.
- Hmm okej, chociaż czuję się troszkę jak piąte koło u wozu.- powiedziałam a drugą część zdania praktycznie wyszeptałam.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline
- Nie masz do tego żadnego powodu. Olliver sam powiedział, że im nas więcej, tym lepiej, prawda?
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Przytaknęłam chłopakowi i upiłam łyk napoju wsłuchując się w dźwięki muzyki.
"People cry, not because they’re weak. It’s because they’ve been strong for too long."
Offline