Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Czyli, korzystasz z ostatnich chwil wolności.- siadam obok chłopaka, stopy zanurzam w wodzie z basenu i delikatnie nimi poruszam. Nasuwa mi się tylko jedno pytanie i muszę je zadać.- Jak to się właściwie stało, że z korsarza zostałeś gwardzistą? Po twoim stroju zgaduję ,ze wcześniej byłeś piratem, dlatego pytam.
Ostatnio edytowany przez Chloe Coleman (2016-03-12 18:03:34)
"Nie bierz życia na poważnie, bo i tak nie wyjdziesz z niego żywy"
Offline
-Ja JESTEM piratem.-mówię- Jak tylko znajdę sposób, wydostanę się z tego pałacu.
Offline
- Um, w porządku panie kapitanie. - trącam jego ramię, śmiejąc się. - Nie mogę uwierzyć, że siedzę obok prawdziwego pirata. Marzenie każdej kobiety. Teraz tak serio, brakuje ci tego ?
"Nie bierz życia na poważnie, bo i tak nie wyjdziesz z niego żywy"
Offline
-Upijam łyk wina i podaję butelkę dziewczynie.
-Wychowałem się na statku. -Przez chwilę zatapiam się we wspomnieniach.
-Jak masz na imię?- zmieniam temat.
Offline
Spoglądam na niego. Zdecydowanie brakuje mu mórz, wiatru w żaglach i swej nieposkromionej załogi. Biorę od niego butelkę z winem i pociągam długiego łyka, który od razu rozgrzewa moje gardło.
- Jestem Chloe.- przedstawiam się i podaję mu wolną dłoń.
"Nie bierz życia na poważnie, bo i tak nie wyjdziesz z niego żywy"
Offline
-Kapitan William Taylor.- mówię.
Offline
- Kapitan Will Taylor- powtarzam cicho. Z całą pewnością nie próżnuje. - Więc, miło mi cie poznać.
"Nie bierz życia na poważnie, bo i tak nie wyjdziesz z niego żywy"
Offline
Przez następną godzinę rozmawiamy i śmiejemy się. Pusta butelka potoczyła się do basenu.
Offline
Will jest dosyć interesujący. Chłopak, który poza burtą nie zaznał innego życia. W młodym wieku stracił rodziców oraz siostrę , a jednak nie traci nadziei. Chciałabym tak móc. Zapomnieć o wszystkim i żyć przyszłością. Rozumieć, wybaczyć i iść. Tak mało ,a tak trudno.
Siedzimy na krawędzi basenu, nogi mamy zanurzone w wodzie i rozmawiamy. Pusta butelka wina stacza się i wpada do wody. Patrzę na Willa.
- Co tak siedzisz?- śmieję się. - Właź po nią. - mówię, nie przestając chichotać. Spogląda na mnie , upewniając się czy mówię prawdę. Uśmiecham się szeroko. Sfrustrowany powoli zsuwa się z krawędzi. Chcąc zaoszczędzić trochę czasu, spycham go do wody .
"Nie bierz życia na poważnie, bo i tak nie wyjdziesz z niego żywy"
Offline
Wychodzę na dwór z Cztery i kieruję się w stronę basenu. Zdejmuję swoje trampki, siadam na brzegu i wkładam nogi do wody.
W końcu chwila oddechu.
Cztery trzyma się z daleka od wody. Naprawdę ciężko go zmusić do kąpieli, a wody unika jak ognia.
Włączam Intoxicated od The Cab i zaczynam machać nogami w wodzie, do rytmu piosenki.
It'd be such a shame if they never meet
She sounds lovely, He sounds right out of a dream
If only, if only...
Offline