Wybrane

Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...

Nie jesteś zalogowany na forum.

Ogłoszenie

Witam wszystkich bardzo serdecznie! Proszę dodanie zdjęcia swojej postaci jako avatara/ zdj profilowe oraz proszę aby loginem było imię i nazwisko kandydatki. Pozdrawiam

#1 2016-02-22 01:49:30

Harmony Harper
Rebeliantka
Skąd: Honduragua
Dołączył: 2016-01-06
Liczba postów: 1,025
Klasa: 3 (wcześniej 7)
WindowsChrome 48.0.2564.116

Careless: Lumony Story

Kliknij TUTAJ, jeśli chcesz playlistę [dblpt])
Pisane zarówno z punktu widzenia Harmony, jak i Luke'a

3275886940pizapw1456096589.jpg


So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack

tumblr_nqrfy7xL8X1qjoyguo6_250.gif

Offline

#2 2016-02-22 02:53:59

Luke Harper
Gwardzista
Dołączył: 2016-02-13
Liczba postów: 237
Klasa: 2 (wcześniej 7)
WindowsChrome 48.0.2564.116

Odp: Careless: Lumony Story

CZTERY LATA WCZEŚNIEJ
– Naprawdę nikogo nie będzie?
Mój nowy znajomy, Jay, kręci głową, gdy tylko słyszy moje słowa – mówi ironicznie.
– Tak. Będą wszyscy. Cała moja rodzina, łącznie z sześcioletnią Lucy.
– Nie chcę nikomu przeszkadzać. – Wzruszam ramionami. – Poza tym, o ile nie zauważyłeś, jestem cały uwalony węglem.
– A ja niby nie?
Patrzę na niego. Na jego ciemnych włosach nie widać pyłu, za to pod brązowe oczy są dookoła czarne, jakby obrysowane czarną kredką do oczu.
Nie chcę wiedzieć, jak ja sam wyglądam. Gdy nadeszła moja kolej na kąpiel, wody starczyło mi zaledwie na umycie twarzy i rąk. Szkoda, że tylko do łokci.
– No, w porównaniu do mnie wyglądasz jak książę Maximon. – Przewracam oczami.
Jay prycha, jakby próbował się nie roześmiać. Dalszą drogę przechodzimy w milczeniu.
Dopiero dzisiaj zacząłem pracę w kopalni, a już czuję, że następnego dnia ciężko będzie mi wstać z łóżka. Na pewno nie jest to taka robota, jak moja poprzednia. Czyszczenie basenów to przy tym pikuś. Ale nie mogłem tego nadal robić. Co z tego, że to łatwizna? Jakoś trzeba zarobić na utrzymanie rodziny.
Od kiedy ojciec zmarł, z roku na rok jest coraz gorzej. Gdyby nie leki, które Mike wykrada z posiadłości swoich pracodawców, matka już dawno wylądowałaby w psychiatryku.
Zaraz.. W jakim psychiatryku? Siódemki lądują na ulicy i stają się Ósemkami.
Dobrze, że Carter kończy w tym roku szkołę. Przyda się jeszcze jedna para rąk do pracy. Ja, Mike i matka sami nie utrzymamy domu.
Widzę, że zbliżamy się do wielkiego, rozpadającego się budynku, pełnego okien. To pewnie blok (o ile można go tak nazwać), w którym mieszka rodzina Jay’a. Dobrze, że go poznałem. Może choć trochę pomoże mi się zorientować w pracy.
Zaczyna mi burczeć w brzuchu. Żadna nowość. Nie jadłem od przedwczorajszej kolacji. Z tego co wiem, dzisiaj w końcu uda nam się zjeść znowu. Chwała Bogu. Jak tak dalej pójdzie, to ja umrę w tej kopalni.
Podchodzimy do jednych z kilku drzwi. Jay otwiera je nogą i przytrzymuje dla mnie. Gdy tylko wchodzę do środka, prowadzi mnie  po schodach do góry na trzecie piętro. Stajemy przed podrapanymi drzwiami, z odchodzącą od nich szarą farbą i z zardzewiałym numerkiem 16. Jay wyciąga klucze i delikatnie otwiera drzwi, jakby w każdej chwili mogły się rozsypać.
Wchodzimy do małego pokoju, z poszarzałymi ścianami, w którym jedynymi meblami są dwa małe łóżka z gryzącymi, jasnobrązowymi kocami. Nie próbuję nawet zapalić wiszącej przy suficie żarówki, która robi za lampkę, bo pewnie nie działa, tak jak u mnie w domu. 
– Rozgość się – zwraca się do mnie Jay. – Zaraz…
Chłopak przerywa. Dopiero wtedy zwracam uwagę na to, że zza zamkniętych drzwi do drugiego pokoju dochodzi śpiew.
– Mówiłeś, że nikogo nie będzie – szepczę z wyrzutem.
Wsłuchuję się w piosenkę. Głos zdecydowanie należy do dziewczynki. Jest ładny, czysty i melodyjny, ale mam wrażenie, że trochę zdyszany, jakby osoba, która śpiewa, biegała po pokoju. Rozpoznaję melodię "You Belong With Me" – starej piosenki, chyba głównie przeznaczonej do słuchania przez małe, durnowate dziewczynki, typu moja jedenastoletnia siostra Caitlin, od której to znam.
Mój nowy kolega macha ręką.
– Spoko, to nic takiego. Tylko nie przeraź się, jak ją poznasz – mówi Jay.
Nie przerazić się?...
Chłopak idzie w stronę drzwi. Odwraca się do mnie i macha na mnie, bym podszedł, więc idę za nim.
Jay otwiera drzwi, a to co widzę sprawia, że nie wiem, czy mam się śmiać, czy uciekać w popłochu.
Na jednym z dwóch łóżek skacze dziewczynka. Może być mniej-więcej w wieku Caitlin, może rok starsza. Jest wychudzona, ma rozczochrane na wszystkie strony, sięgające do ramion rude włosy i szalone brązowo–zielone oczy. Ubrana jest w szaro–brązowy, ubrudzony od ziemi, za duży t–shirt, rozdarte na kolanach jeansy, a na nogach nie ma nic. Skacze w rytm śpiewanej przez siebie piosenki i do tego dziko wymachuje rękoma.
– Army, czy możesz zacząć zachowywać się jak człowiek? – Pyta Jay.
Co? Ona ma na imię Army?
Dziewczynka jakby dopiero teraz nas zauważa. Zatrzymuje się w jednej chwili i patrzy na nas nieco przerażona.
– Jay! – Piszczy. – On mnie widzi!
Nie mogę się powstrzymać i aż pytam:
– I co w tym dziwnego, Army?
Dziewczynka odbija się od łóżka po raz ostatni i zeskakuje na ziemię. Podchodzi do nas bliżej. Nie sięga mi nawet do ramion. Wydaje się strasznie niska w porównaniu do mnie i Jay’a.
– Nie nazywaj mnie tak! – Mówi nieco naburmuszona. – Mam na imię Harmony.
No… To już brzmi normalniej. Na pewno logiczniej niż nazywanie dziecka „armią”.
Wyciągam do niej rękę.
– Jestem Luke. Pracuję z twoim bratem – przedstawiam się.
Harmony podaje mi swoją małą dłoń, po czym ją puszcza, podchodzi do Jay’a i szybko trzepie go w rękę. Chłopak syczy z bólu. Nie wierzę, że to dziecko może być na tyle silne, by uderzony przez nie piętnastolatek to poczuł.
– Nie chcę, żeby on słyszał jak śpiewam! – Mówi piskliwym od złości głosem. – Wyszłam na idiotkę.
Jay przewraca oczami.
– Uspokój się. Daj mu ogarnąć tą sytuację.
Co by dużo nie mówić, trudno było to wszystko ogarnąć.
Harmony przewraca oczami.
– Nie traktuj mnie jak dziecko – mówi do Jay’a.
– Bo jesteś dzieckiem – podsumowuje krótko chłopak.
– Ale dzieckiem, które ma lepszą pracę, niż ty – syczy w odpowiedzi jego siostra.
Pierwszy raz, od początku dnia widzę, że Jay nie wie, co ma powiedzieć. 1:0 dla Harmony.
– Czyli pracujesz z moim bratem? – Pyta mnie dziewczynka, na co ja kiwam głową w odpowiedzi. – Pewnie musi być z nim strasznie nudno.
Jay prycha. Mi drgają kąciki ust.
– Nie jest tak źle – mówię tylko.
Harmony unosi brwi i patrzy na mnie przez chwilę.
– Więc pewnie musisz być tak samo nudny jak on. Raczej się nie zakumplujemy.
Jej brat przywala sobie z otwartej dłoni w czoło. Wypycha mnie za drzwi.
– Chyba powinniśmy już wyjść – rzuca.
Odwracam się w stronę pokoju, z którego wyszliśmy.
– Ale i tak miło cię poznać, Luke! – Krzyczy za nami Harmony i macha energicznie ręką.
Nie mogę powstrzymać śmiechu.
– Ciebie też, Mony! – odkrzykuję, zanim Jay, zawstydzony zachowaniem siostry, zatrzaskuje drzwi.

Ostatnio edytowany przez Luke Harper (2016-02-22 02:54:43)


So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.

tumblr_m8e0vxfDmk1r44xwao3_250.gif

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
polonus - new2 - wolfcity - polskithuglife - e-life-mta