Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Wiadomość dodana po 39 s:
DZIEŃ PO BALU.
Wyszłam na dziedziniec w oczekiwaniu na moją rodzinę. Byłam w parszywym nastroju. Nie chciałam, żeby wyjeżdżali.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Dziś Azrael wyjeżdża. Choć wiedziałam, że ten dzień nastąpi, to sądziłam, że nie będę z tego powodu aż tak smutna...
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- Też już nie masz na siły na pożegnanie? - Pytam Awarę.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Kiwam głową.
- Nie chcę, aby wyjeżdżał... Zawsze mi pomagał... - spojrzałam na nadchodzące osoby.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
Kręcę głową.
- To samo z Theo.
Widzę, że podchodzą. Przytulam się najpierw do ojca.
- Tato, nie chcę żebyście jechali - mówię wprost.
Tata odwzajemnia uścisk.
- Też nie chcę wyjeżdżać. Nie chcę cię zostawiać. Ale wiem, że jesteś silna i dasz sobie radę.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Z torbą podróżną przerzuconą przez ramię idę w stronę Awary.
Mojej i tylko mojej Awary.
Zamykam ją w uścisku. Nie chcę jej wypuścić.
- Będę tęsknił krasnalu... - szepczę jej do ucha.
Jest mnóstwo ludzi na świecie, którzy powiedzą Ci, że nie dasz rady. A Ty musisz po prostu odwrócić się i powiedzieć:
"To patrz"
Offline
Nie byłam w wspaniałym humorze. Nie chciałam żegnać się z Rachel. Myślę, że ona też, ale jestem pewna jednego, nie przyzna się do tego. Wyszłyśmy z pałacu na dziedziniec ramię w ramię.
- No ty chyba… - Pociągnęłam nosem. - Musimy się pożegnać.
Po powiedzeniu tego chciałam się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego raczej grymas.
"Czasem bunt to skorupka, kryjąca w środku delikatną i wrażliwą osobę."
Offline
- Kocham cię Azzi... - Wyszeptałam, a gdy wypuścił mnie, odprowadziłam go w stronę bramy pałacu. Szedł wolnym, prawie pogrzebowym krokiem.
Może i jestem wariatem... Ale skoro tak sądzisz, to znaczy, że ty też nim jesteś!
Offline
- No chyba tak, mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy - roześmiałam się, myśląc o tym jak to zabrzmiało. - Albo lepiej nie, mam nadzieję, że zostaniesz tu jak najdłużej, albo może na zawsze.
Przytuliłam ją mocno, będę za nią tęsknić.
"Nie odpuszczaj, gdy wiesz, że możesz wygrać"
Offline
Odwzajemniłam uścisk.
- Powodzenia na najbliższych zawodach - tym razem uśmiechnęłam się już normalnie. - I pozdrów ode mnie naszą ekipę!
Będę za nią strasznie tęsknić. Ze smutkiem machałam do niej na pożegnanie, kiedy wsiadała do samochodu. Nie umiem sobie nawet wyobrazić życia bez niej.
"Czasem bunt to skorupka, kryjąca w środku delikatną i wrażliwą osobę."
Offline
Potem obejmuję Lucy. Wygląda jakby się miała rozpłakać.
- Nie chcę tam wracać - mówi płaczliwie. - Tu jest lepiej.
Krzywię się. Nie lubię patrzeć na to, jak płacze.
- Wiem, Lu.
- Tutaj mam ładne ubrania i wszyscy są tacy mili. - Jęczy mi nad uchem. - I nie jestem głodna.
Łzy nachodzą mi do oczu.
- Lu, obiecuję, że niedługo nie będziesz już nigdy głodna. Nigdy w życiu, rozumiesz.
Dziewczynka kiwa głową, po czym szepcze mi na ucho.
- Chcę takiego księcia dla siebie, wiesz.
Wybucham śmiechem przez łzy.
- Kiedyś znajdziesz lepszego. On jest fantastyczny, ale ty znajdziesz swojego. I będzie cię kochał tak, że nic na długo was nie rozdzieli.
- Jak Luke ciebie? - Szepcze mi na ucho.
Zamurowuje mnie. Właśnie o tym pomyślałam.
- Nie, jak Max mnie. - Staram się obrócić to wszystko w żart.
Dziewczynka też się śmieje.
- Nie pasujesz na księżniczkę.
Kręcę głową.
- Och, młoda, żebyś wiedziała. Księżniczki nie biegają po pałacu w samym ręczniku.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- O błagam was. Serio płaczecie, bo zostawiacie Army? Będziecie mieć kolejne tygodnie spokoju, powinniście się cieszyć. - Śmieję się smutno.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
- To raczej my powinniśmy się cieszyć, że ciebie już tu nie będzie. - Kręcę głową.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
- Żebyś wiedział. Dziś urządzimy imprezę jak wyjedziesz - stwierdzam.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Patrzę na nich, a oni wybuchają śmiechem.
- Będziecie chcieli bimber, to takiego wała dostaniecie - syczę w odpowiedzi i wybucham śmiechem.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
- O tak, a ze mnie taki alkoholik jak nie wiem. - Przewracam oczami.
- Uspokójcie się! - Mama uśmiecha się.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
Wyglądam przez okno i znowu myślę o tym, jakby to było gdybym miała prawdziwą rodzinę. Żegnalabym ich teraz ze łzami w oczach. Ale ja nie mam rodziny.
Dostrzegam Maddie żegnającą się z Rach i nagle dochodzi do mnie, że ja też będę tęsknić za dziewczyną. Nie zastanawiając się długo, wybiegam boso z pokoju i pędzę po schodach na dziedziniec. Widzę Rachel wsiadającą do samochodu.
-Zaczekajcie! Rachel!- podbiegam w stronę samochodu.
Offline
- Właśnie, słuchajcie mamy, dzieci! - Śmieję się.
- Ciebie to też dotyczy, Theodorze. - Upomina mnie mama.
- Super, mamo. Teraz wszyscy w pałacu będą wiedzieć, że nazwaliście mnie "Theodore". Brakuje mi tylko Alvina i Szymona.
Ostatnio edytowany przez Theo Wells (2016-03-02 23:01:47)
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
Zatrzymuję się i odwracam.
- Mageli! - Uśmiecham się szeroko i mocno ją przytulam.
Po chwili podchodzi do nas Maddie i tak razem się ściskamy. Bardzo polubiłam brunetkę, będę za nią tęsknić.
"Nie odpuszczaj, gdy wiesz, że możesz wygrać"
Offline
Nie mogę wytrzymać.
- Głosik masz taki piskliwy, że w sumie tam pasujesz - mówię ironicznie, bo to wcale nie jest prawdą.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Jak dzieci... - mówi mama z uśmiechem.
Odwzajemniam uśmiech.
- Wiemy, mamo. Nic na to nie poradzimy.
Matka przytula mnie.
- Opiekuj się nią - szepcze mi do ucha.
- Będę - zapewniam.
"You forget what you want to remember and you remember what you want to forget."
Offline
-Święta święty czas już tuż
Więc się baw a czasem wzrusz! - Śpiewam swoim niskim głosem, na co wszyscy się śmieją.
Podchodzę do Harmony i zamykam ją w niedźwiedzim uścisku.
- Będę za tobą tęsknić, idiotko - mówię.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
- Ja za tobą też, debilu - mówię i przytulam się do niego mocniej.
Łzy kapią mi na jego sweter.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Ej ej. Ty płaczesz? - Czuję, że mój sweter robi się mokry. - Nie. Nie masz o co. Za niedługo się zobaczymy. Jak nie w Honduragui, to na twoim ślubie z księciem.
"Great, we're all bloody inspired."
Offline
-Będę tęsknić, Rach. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy- szepczę cicho, wciąż tkwiąc w uścisku.
Offline