Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 5
Zgrzytam zębami. Nie Ethan. Nie ten dzień i miejsce. Muszę znaleźć Belle. Uspokiłem się i ukłoniłem dziewczętom.
- Do widzenia drogie panie - powiedziałem i poszedłem okrężną drogą do pałacu, aby przypadkowo nie wpaść na niego w czasie karmienia wilka.
Muszę po prostu znaleźć Belle...
Ostatnio edytowany przez Ethan Blanchard I (2016-03-10 23:23:34)
''Potrafimy kochać i marzyć
Dlatego wszyscy jesteśmy zwycięzcami...''
Offline
Idę szybko na dziedziniec. Nie mogę opanować uśmiechu ale kiedy uswiadamiam sobie, że Max już tam jest... od razu przyspieszam kroku. Jeden z gwardzistów przekazał mi, że Kat szuka Casa. Nie gniewam się na nią bo wiem, że małego roznosi energia i pewnia sama bym go zgubiła. Bardziej ucieszyła mnie druga wiadomość a mianowicie, że Ethan już tu jest. Po drodze widziałam Harmony, która nie wyglądała na szczęśliwą... postanowiłam się nie wtrącać... mogłabym pogorszyć sytuację. Wychodząc zauważyłam Kat, Maxa i Casa. Spojrzałam na brata spojrzeniem "jak coś mi zrobisz to cię zabije" i wychodzę na dziedziniec. Od razu zauważam Ethana a on mnie.
-Ethan!- krzyknęłam. Podbiegłam i przytuliłam się do niego.
"To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia."
Offline
Przytulam Belle. Łzy mimo woli napływają mi do oczu.
- Kochanie... tak dawno Cię nie widziałem...
''Potrafimy kochać i marzyć
Dlatego wszyscy jesteśmy zwycięzcami...''
Offline
-Ja też tęskniłam...- popatrzyłam na niego i otarłam mu łzy...- muszę ci coś powiedzieć... Chociaż chyba już wiesz bo Max chyba z tobą rozmawiał już.- dotknęłam brzucha, który jest już trochę większy.
"To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia."
Offline
- Wiem... Nie potrafię opisać swojego szczęścia - całuję ją w te piękne malinowe usta.
''Potrafimy kochać i marzyć
Dlatego wszyscy jesteśmy zwycięzcami...''
Offline
Moja limuzyna zatrzymała się równo o 18. Wysiadłem i mało po królewsku przeciągnąłem się. To była długa podróż. Południe okazało się być całkiem pokojowe, dopóki nie ujawniłeś, kim jesteś. Służba zaczęła wypakowywać moje bagaże, a ja stałem i czekałem na kogokolwiek. Po chwili go zobaczyłem. W moją stronę szedł Maximon.
Offline
Przez chwilę starałem się zachowywać poważnie, ale kiedy stanęliśmy z ojcem na przeciwko siebie, nie mogłem się powstrzymać. Rzuciłem mu się na szyję. - Cześć, tato. Dobrze, że jesteś.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Uśmiechnąłem się na dźwięk głosu syna. - Ciebie też dobrze widzieć młody. - spojrzałem na pałac za jego plecami. - Nasz dom jeszcze stoi, więc chyba nic złego się nie wydarzyło.
Offline
- Polemizowałbym. - pokręciłem głową - Ale to nie moja sprawa. Mnie to już przestało obchodzić.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
- Coś się stało? - sądząc po minie mojego syna tak, ale nie drążyłem tematu.
Offline
Pokiwałem głową. - Mamy gościa. - prychnąłem - Książę Francji nas odwiedził.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
- Blaszak? - parsknąłem śmiechem. Pseudonim wymyślony przez Maxa kilka lat temu, a wciąż bawił. - Czyżby twoja siostra go tu sprowadziła?
Offline
Uśmiechnąłem się na dźwięk przezwiska. - Jak zwykle masz rację.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Pokręciłem głową. - Ale po co? Nie jest nam tu niezbędny, wręcz przeciwnie. Chwilowo mamy na głowie Eliminacje, a do tego jeszcze on... Ponawiam pytanie. Dlaczego on tu przyjechał? - lubiłem francuską rodzinę królewską. Prawie całą. Tego małolata nigdy nie darzyłem sympatią. Wzbudzał we mnie... odrazę. Wiedziałem, że skoro on tu jest, to będą kłopoty.
Offline
- Nie ja powinienem ci to mówić. Nie moja sprawa. Ale powinieneś pogadać z moją siostrą. Ona ci wszystko wyjaśni. - starałem się trzymać język za zębami.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Kiwam głową. A po chwili coś sobie przypominam. Ta kobieta na południu. Spoglądam na syna. - Musimy pogadać.
Offline
Przełykam ślinę. - Co się stało?
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Uśmiecham się. - Podczas mojej podróży spotkałem straszą kobietę i jakąś dziewczynę. Opowiedziały mi bardzo ciekawą historię, bajkę można by powiedzieć, o księciu, który umawiał się z rebeliantką. Oczywiście ta rebeliantka potem umarła, zabita przez ludzi ojca tego chłopaka. - parskam śmiechem widząc minę mojego syna - Potem jednak historia zmieniła bieg. Okazało się bowiem, że dziewczyna żyje i uciekła, żeby nie zezłościć króla. A dlaczego? Bo była w ciąży z księciem. Ponoć odnaleźli się po dwóch latach. - uśmiechnąłem się - Wiesz coś o tym, Max.
Offline
Kiwam głową. - Tato... przepraszam. Ja... ona... Błagam, nie zabij mnie.
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Wybucham śmiechem. - Nie zrobiłbym tego. Ale jednak mam ci za złe, że nie powiedziałeś mi o Thei. Darowalibyśmy sobie te całą szopkę. Ale co było, to już być nie przestanie. A teraz, powiedz mi gdzie jest twoja siostra i Bla... Ethan. Skoro mają mi coś do powiedzenia, to niech zrobią to, dopóki mam dobry humor.
Offline
Oddycham z ulgą. - Dzięki za zrozumienie tato. - już miałem odejść, kiedy postanowiłem coś dodać. - Tato, spróbuj być łaskawy, dobra?
I'll throw away my faith, babe, just to keep you safe.
Offline
Kiwam głową, chociaż nic nie rozumiem. Patrzę, jak mój syn wchodzi do pałacu. Kilka lat wcześniej pewnie miałby przechlapane, ale teraz.... Teraz jest inaczej. Uśmiecham się i wchodzę do domu.
Offline
Limuzyna właśnie się zatrzymała. No! Nareszcie w domu. Thom już powinien być... ciekawe co tam i naszych kochanych dzieci... wysiadłam z pojazdu. Cóż, pałac jeszcze stoi więc chyba jest dobrze. Jest już późno ale dzieci chyba nie śpią. Od razu poszłam do pokoju córki.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 5