Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Od kilkudziesięciu minut ćwiczę. Najpierw uderzałam w worek, ale przestało mi to wystarczać. Muszę się wyładować, bo następnym razem przywalę komuś z rodziny królewskiej albo kandydatek. Może tak by było lepiej.
Zamiast tego zaczęłam w końcu rzucać nożami do celu. Oceniam odległość do tarczy, po czym przymykam na chwilę oczy. Robię głęboki wdech i wydech. Otwieram oczy. Znowu głęboko wdycham powietrze. Całkowicie skupiona i wyciszona na jakikolwiek szmer przyglądam się środkowi tarczy. Wydycham powietrze. Robię zamach i rzucam.
Nóż z hukiem ląduje w samym środku tarczy. Tak jak wszystkie poprzednie.
Nigdy nie lubiłam przemocy, a tata zmuszał mnie do ćwiczenia walki. Może to i lepiej. Nikt nie mógł ze mną wygrać. Poza tym, jako rebeliantce mi się to przyda.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Brawo. - mówię że śmiechem przyglądając sie dziewczynie. - Spodziewałam się gwardzistów bez koszulek... - śmieje się.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
Odwracam się i widzę jakąś dziewczynę. Wydaje mi się, że widziałam ją kiedyś w kuchni.
- Przykro mi, że musiałam cię rozczarować - mruczę bez humoru.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Unosze ramiona do góry w geście poddania.
- Przepraszam. - marsze brwi. - Ja tak zaczynam rozmowę. Chyba nie potrafię inaczej. Za dużo przebywam z tymi wariatami. - śmieje się cicho. - Zły dzień? - pytam rozbawiona i podchodzę bliżej.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
Odkładam kolejny nóż na stolik i zwracam się do dziewczyny.
- Tak. Można tak powiedzieć. Wyższe kasty źle na mnie wpływają. Przepraszam, nie powinnam się na tobie wyżywać - mówię i wyciągam do niej rękę. - Harmony Wells.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Wybucham śmiechem. Tak na prawdę nie wiem dlaczego aż tak mnie to rozbawiło. Łapie się za brzuch.
- Matko... Hormony... Przepraszam... - mówię powoli próbując opanować śmiech.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
Marszczę brwi.
- Nie za bardzo.. rozumiem? I kim ty jesteś?
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Biorę parę głębokich oddechów i wyciągam w jej stronę dłoń.
- Wybacz. To przez Jaya. Poza ty słyszałam co nieco o tobie od innych gwardzistów. Twój brat uznał, że jak się poznamy to stworzymy "mieszankę wybuchową". - chichocze. - Jestem Sophie.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
Patrzę na nią zaskoczona.
- O, znasz mojego brata? - Dziwię się, po czym uśmiecham się złośliwie. - Jeśli tak stwierdził, to pewnie tak jest. Będziemy rządzić tym zamkiem. - Śmieję się, po czym marszczę brwi. - Ej, jak to słyszałaś o mnie od innych gwardzistów?
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Wiesz... Ogółem mieszkam w pałacu od dziesiątego roku życia... Jednym słowem znam tu wszystkich. - uśmiecham się złośliwie. - Ominęła mnie twoja biegania po pałacu w ręczniku, swoją drogą Jay dosyć często wpada do basenu. - rzucam szybko i powstrzymuje śmiech. - Gwardzista, Jake, który wtedy był na basenie wszystko mi zrelacjonował.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
- O, Jake. - Śmieję się. - Całkiem fajny facet. Ostatnio się z nim zakumplowałam. Myślałam, że słyszałaś coś więcej - na przykład od gwardzisty Harpera dodaję w myślach. - Mieszkasz tu od 10 roku życia? Jak ty wytrzymujesz z tymi wszystkimi nadętymi ludźmi?
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Pracuje w kuchni. I większość czasu spędzam tam,w ogrodzie lub tu. - przyznaje.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
- Mam nadzieję, że chociaż dobrze was traktują. - Uśmiecham się, bo czym dodaję złośliwie. - I że ty uprzykrzasz życie Jayowi. Czyli co? Nie tylko raz wylądował w basenie?
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Usmiecham się.
- Nie raz. Powiedzmy, że nie zaczęliśmy najlepiej... - mówię rozbawiona. - A co do uprzykrzania... To chyba tak. Staram się jak tylko mogę. Choć Jay lubi się odgrywać. - chichocze.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
Śmieję się.
- O tak, coś o tym wiem. Okropny człowiek. - Patrzę na nią. - Jesteście ze sobą blisko?
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Marszczę nos i wzruszam ramionami.
- Raczej taak... - mówię przeciągle.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
Uśmiecham się szeroko. Czy coś..? Może mi się zdaje.
- Raczej taaak, powiadasz? I wcale ci się nie podoba, prawda? - Śmieję się.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Przewracam oczami z uśmiechem.
- Podoba. A dla uściślenia podoba mi się co drugi gwardzista. Halo! Jak by nie patrzeć ich jest tu pełno. - zerkam na nią roznawiona. Po jej minie łatwo można się domyślić o czym pomyślała. Prycham aby stłumić śmiech.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
Przewracam oczami.
- Matko, a już myślałam, że znajdzie sobie kogoś, kto nie sprowadzi na niego śmierci. - Zasłaniam usta, gdy tylko to mówię. Co ja robię?! Ona może o tym nie wiedzieć!
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Bardzo subtelne, Harmony. - Mówię rozbawiona.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
Oddycham z ulgą.
- Czyli już wiesz. Może to i lepiej. Przynajmniej nie będzie na mnie. - Śmieję się.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
- Taa. - mrucze pod nosem. Koniec tematu. - A tak zmieniając temat... Czy kandydatki mają wstęp wszędzie? - pytam ironicznie i patrzę na zegarek na nadgarstku. - Bo jeśli nie to za jakieś niecałe dziesięć minut wbiegnie tu tabun gwardzistow i dostaniemy niezły ochrzan. - śmieje się.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Już mi wszystko jedno. Mogę dostać ochrzan. - Uśmiecham się rozmarzona. - Tabun gwardzistów powiadasz? A ćwiczą bez koszulek? Bo mam eee.. niektórych na oku.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack
Offline
Wybucham śmiechem.
- Paru powiadasz? - pytam ironicznie. - Tak, zdecydowana większość bez koszulek. - mówię kompletnie rozbawiona tym tematem.
Nie ważne co mówią inni ważne, że ty wiesz co w życiu tak na prawdę się liczy.
Offline