Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Razem z pozostałymi dziewczynami wbiegamy do wskazanego przez gwardzistę pomieszczenia. Już nie mogę wytrzymać. Chwiejnym krokiem idę pod ścianę i tam zaczynam cicho łkać.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Wchodzę szybko do schronu. Widzę już niektóre z kandydatek. Oglądam się za siebie. Gwardzista nie wchodzi. Czeka, tylko na co?
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
Krew buzuje w moich skroniach, a serce boje jak szalone. Cała się trzęsę. Ciężko opadam na ziemię i obejmuję kolana ramionami. Zaciskam mocno powieki aby łzy nie wydostały się na zewnątrz.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Wchodzę do schronu. Cały czas głęboko oddycham i staram się nie myśleć o tej strzelaninie, która odbywa się w zamku. Schodzę po schodach i lustruję wzrokiem kandydatki. Potem sprawdzam czy za mną jest Fabian.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Wchodzimy, a raczej wbiegamy do schronu. Czuję ogromną ulgę, jakby ktoś zdjął z moich barków wielki ciężar. Zawsze moje reakcje są dziwne, a teraz mam ochotę roześmiać się z ulgi, ale gryzę policzki od środka, aby tego nie zrobić, to byłoby nie na miejscu. Widzę, że Melody nie zniosła tego najlepiej, o ile którakolwiek z nas to zrobiła, więc usiadłam obok niej i objęłam.
"Nie rezygnuj i nie mów, że nie warto."
Offline
- Ty nie idziesz? - pytam cicho, coraz bardziej oddalając się w tył. Wątpię nawet by gwardzista mnie usłyszał.
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
Siadam po drugiej stronie Cassie i zaczynam sie patrzeć tępym wrozkiem patrzeć na punkt na przeciwległej ścianie. O mój Boże nie wierze ze to sie dzieje na prawdę.
Friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly.
Offline
- Nie - odpowiadam krótko lecz nadal stoję jak ten słup soli. Kiedy książę macha mi ręką przed twarzą przytomnieję i opuszczam schron.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Gdy Lily wchodzi, stoję w drzwiach. Wszystkie juz są? Szybko liczę. Są. Ogromny głaz spada mi z serca. Schodząc na dól mijam gwardzistę, który stoi niezdecydowany. Cóż, na wyszkolonego dowódcę gwardii to on nie wygląda. Jest bardziej przerażony niż większość kandydatek. Macham ręką na gwardzistę i idę do kandydatek.
Melody łka bezglosnie, obejmowana przez Cassidy. Carmen podkula kolana. Lily rozgląda się nieporadnie. Nicole wpatruje się w jeden punkt. Ellis siedzi w kącie. Delilah... to Delilah, wygląda, jakby właśnie skończyła jeść śniadanie. Nie wiem, czy cokolwiek ją ruszy.
Najbliżej mam do Cassidy i Mel, więc podchodzę do nich.
Offline
Kręcę głową roztrzęsiona. A jak zginie?
Siadam sama w kącie i obejmuje się rękoma. Zaczynam bawić się nerwowo bransoletką.
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
Kiedy widzę księcia na horyzoncie opuszczam głowę i pozwalam by włosy zakryły mi twarz.
- F-Fabian... - pisnęłam cichutko.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Unoszę delikatnie kąciki ust, aby przekazać, że wszystko w porządku i kiwam głową w geście przywitania, wiem, że teraz Melody potrzebuje dużo więcej uwagi ode mnie.
"Nie rezygnuj i nie mów, że nie warto."
Offline
Rzucam szybkie spojrzenie Idy. Trzyma się. Jest silna, przeżyła sześć dni w zamknięciu.
Mel dalej płacze. Przypominam sobie, jak opowiadała mi o walkach psów, na które musiała chodzić w dzieciństwie. I po czymś takim jeszcze atak... Ujmuję jej delikatną dłoń. Jest zimna jak lód.
-Jesteś już bezpieczna, Mely. Nic ci się już teraz nie stanie- szepczę uspokajająco.
Milczeniem pomijam historię z poprzednich Eliminacji. Nie muszą wiedzieć...
Offline
Pokiwałam głową w milczeniu.
- Wiem, ale to wszystko tak nagle... - wydaje mi się, że z daleka słyszę strzały. Uśmiecham się blado. - Wiem, że będzie dobrze. To tylko natłok emocji... musisz się zająć resztą dziewczyn. Niektóre choć tego nie okazują są pewnie w gorszym stanie niż ja...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
PIEPRZONE ALtRUISTKI. I WEŹ BĄDŹ KSIĘCIEM I SIĘ NIMI OPIEKUJ, JAK WSZYSTKIE TYLKO "NIE, NIE, NIC MI NIE JEST!". MAM WAS DOSC, IDE DO CARMEN.
-Mel, wszystkie jesteście równie ważne- przynajmniej dla mnie
Wiem, że źle z nią, ale nie mogę znaleźć żadnych słów pocieszenia. Dlatego tylko siedzę przy niej i ściskam jej dłoń. Patrzę w jej wystraszone oczy i staram się uśmiechać.
Po jakimś czasie wstaję
-Chyba ma się tobą kto zająć...- patrzę znów na Cassidy.
Idę dalej. Do Carmen (XDD)
Offline
Cicho wypuszczam powietrze i patrzę na Cassidy. W milczeniu jakby przekazuje jej, że wszystko w porządku. Muszę się tylko uspokoić...
Kolejne strzały skutecznie mi przeszkadzają i kule się jeszcze bardziej.
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Pociągam nosem i próbuję się uspokoić, choć niezbyt dużo to daje. Zaciskam palce na kolanach i wbijam paznokcie w skórę.
Carmen, ogarnij się! Powtarzam sobie na okrągło w myślach.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Chociaż podejrzewałbym, że Carmen będzie dosc opanowana, dziewczyna cala się trzęsie. Widać, że próbuje nie płakać.
-Car...-kładę rękę na jej odkrytym kolanie.
Ale nie patrzę w jej oczy.
Offline
Nawet nie myślę, po prostu obejmuję chłopaka ramionami i kurczowo się go trzymaj jak gdyby od tego zależało moje życie.
- Boże tak się bałam - mamroczę mu do ucha, tak cicho, że tylko on powinien to słyszeć.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Kołyszę ją delikatnie w ramionach. Widzę, że tego potrzebuję
-Carry...
Nowy skrót. Podoba mi się, jest nietypowy. Mimo całej tej sytuacji, uśmiecham się.
Cieszę się, że nie muszę patrzeć jej w oczy
Offline
Oddycham głęboko i powoli się uspokajam. Kiedy dziwacznie zdrabnia moje imię nagle mam ochotę się roześmiać ale nie robię tego. Przymykam powieki i czuje się o wiele lepiej choć moje serde nadal bije za szybko. Jego serce z resztą też. Chyba ten odgłos mnie najbardziej uspokaja. Bijące serce. Uwielbiam to.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
-Nie muszę ci mówić, z jesteś tu bezpieczna, prawda?- szepczę jej do ucha.
Nie ma kolczyków. Nie wiem, czemu moją uwagę zwrócił taki detal, ale zawsze miała kolczyki.
Offline
- Mhm - mruczę potakująco, nadal nie otwierając oczu z nadzieją, że to powstrzyma łzy. Nie wiem czy są to łzy strachu, ulgi czy bezradności. Obojętne mi to. Po prostu ich nie chcę.
I nie chcę aby Fabian odchodził ale wiem, że to zrobi. W końcu będzie musiał. Przecież są jeszcze inne kandydatki.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Po jakimś czasie odsuwam się i wstaję. Muszę iść dalej. Patrzę na Carry i widzę... niedosyt? Może. O ile po Melody widać, że jest w rozsypce Carmen stara się jakoś trzymać i raczej nie ma co liczyć na pomoc od innych kandydatek. To takie... prawdziwe. Po prostu prawdziwe.
Odchodząc, przelotnie spoglądam w oczy Carmen.
Znowu są lasem.
Wiadomość dodana po 01 min 18 s:
Idę w kierunku Elodie. Wiem, że też jest wrażliwa i muszę sprawdzić, co z nią. Siedzi wtulona w kąt pokoju.
Offline