Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3
Nie... nie jestem w stanie spojrzeć na to z bliska. Przecież to wygląda jak... Odchodzę tak szybko jak mogę
Z wielkim, ogromnym bólem, obejmuję Elodie postrzeloną ręką i przewieszam ją sobie przez ramię.
Idę szybciej przed siebie. Dojść do drzwi, do drzwi, zostawić Elodie w bezpiecznym miejscu i wrócić
Wpadam na kogoś
Offline
Ściskam nóż w dłoni. Od tyłu podchodzę do napastnika który trzyma Nicole i wbijam mu nóż w plecy. Nawet nie daje rady się odwrócić z zaskoczeniem wypisanym na twarzy, tylko od razu pada na ziemię. Rana nie powinna go zabić. Przygryzam lekko wargę. Oby. Błagam.
- Idź do reszty - rzucam nieznoszącym sprzeciwu tonem do Nicole.
Mocniej zaciskam dłoń na nożu, gdy słyszę kroki. Chyba idą dwie osoby.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Kiwam głową i natychmiast wybiegam ze schronu. Nikogo już tam nie widzę. Tylko chaos i... śmierć.
Ostatnio edytowany przez Nicole Kanim (2016-07-24 01:01:54)
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
Carmen. Żyje. Boże, jak dobrze.
-Chwyć mnie za zdrowy łokieć. Jestes ranna? Możesz iść? -pytania są lekko stlumione przez koszulę
Offline
Rozprawiam się z dwójką napastwników i uciekam jak najszybciej potrafię. Wypadam na dwór, z hukiem otwierając drzwi i biegnę przed siebie. Jak najdalej potrafię. Tam gdzie nikt mnie nie znajdzie. Wbiegam do lasu, słysząc wokół siebie hałas. Nawet nie wiem, w którą stronę biegnę.
Byle jak najdalej.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Kręcę głową. Nie jestem w stanie wydusić z siebie ani słowa. Czuję się coraz bardziej senna.
Łapie Fabiana za łokieć. Mam okropnie lodowate palce u rąk. W ogóle jest mi strasznie zimno. Posadzka jest lodowata, a ja zgubiłam swoje buty.
- Nic - odpowiadam krótko i cicho. Nie mam pojęcia czy nie za cicho.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Może iść. Szybko na nią spoglądam. Zasypia. Jest źle.
Musimy się spieszyć.
Lawiruję pomiędzy leżącymi biegnącymi, a nawet strzelającymi. Muszę tylko dojść do tych cholernych drzwi.
Są. Wyprowadzam pól-śpiącą Carmen i wynoszą Elodie. Nie patrzę. Nie patrzę dookoła, bo nie mógłbym juz dalej iść.
Skręcam w kilka korytarzykow, aż w końcu się zatrzymuję. Po drodze nie mijamy nikogo. SadzamCarmen pod ścianą, koło niej kładę El.
-Carmen. Tak szybko, jak możesz, wstań i zaciagnij ją gdzieś. Do pokoju. Jakiegokolwiek. Pod żadnym pozorem nie zasypiaj, rozumiesz? Za chwilę senność minie, a wtedy zabierz ją w bezpieczne miejsce. Ukryjcie się.
Całuję ją w czoło i odbiegam.
Nie chcę noc mówić, ale czuję, że się wykrwawiam
Offline
Mój oddech się uspokaja. Przymykam powieki i odchylam głowę. Mam ochotę usnąć ale w ostatniej chwili zaczynam się podnosić. Nie mogę spać.
Kiedy łapie Elodie za nadgarstek, przez głowę przemyka mi myśl aby ją zostawić. W końcu jej nienawidzę. Ale nie jestem przecież taka. Nie mogła bym tego zrobić. Nie darowała bym sobie czyjegokolwiek życia. Dlatego ciągnę ją przez korytarz, który wygląda jak by przeszło tędy tornado. Na podłodze leży mnóstwo szkła, które odgarniam, krwawiącymi już stopami. Cieszę się, że nie trwa to długo. Dosyć szybko znajduję otwarte drzwi i wchodzę do środka.
Zostawiam leżącą Elodie pod ścianą, a sama siadam kawałek dalej. Opieram się plecami o ścianę. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że nie mam przy sobie noża. I tak byś go nie użyła. Jesteś tchórzem. Słyszę głos w mojej głowie lecz nie skupiam się na nim bo chwilę później zapada ciemność.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Prawie zasypiam. Mam wrażenie, że zostałam sama. Muszę stąd uciekać i to jak najszybciej. Nadal przyciskakąc szmatkę do ust kieruję się prawdopodobnie ku wyjściu.
Ktoś mnie łapię w pasie, a ja zaczynam się wyrywać. Nie mam siły wrzeszcześć. Udaje mi się łokciem uderzyć napastnika, a potem...
Pociągnęłam za spust. Kula trafiła mężczyznę dokładnie z środek czoła. Adrenalina popchnęła mnie na korytarz i dopiero wtedy mogłam myśleć.
Mój Boże... zabiłam człowieka...
Biegnę pustymi korytarzami i kryje się w jakimś malutkim schowku, prawdopodobnie na szczotki.
Ja... zabiłam...
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Biegnę z powrotem.
Dopiero po chwili dochodzi do mnie, co zrobiłem. Zostawilem Elodie. Z Carmen. One się nienawidzą. A jeśli Carmen będzie chciała wziąć odwet na nieświadomej Elodie.
Nie myśl. Nie myśl, nie teraz.
W biegam do schronu i znowu zaczynam się dusić. Gaz podrażnia ranę. Nie myśl.
Wiadomość dodana po 11 min 47 s:
Nie wiem, ile ich jeszcze to jest. Mam nadzieję, że próbowały wyjść. Jeśli więcej skończyło tak jak Elodie...
Lily. Leży przy ścianie. Chyba jest uśpiona. Muszę ją jak najszybciej wynieść. Podnoszę ja zdrową ręką i zarzucam na ramię. Nie jest ciężka. Nie śpi całkowicie mamrocze coś niewyraźnie.
Drzwi, znaleźć drzwi.
Są. Wynoszę Lily i kieruję się w przeciwną stronę niż poprzednio. Nie mogą by wszystkie razem, byłyby za łatwym celem. Znajduję jakiś schowek w bocznym korytarzu. Odkładam Lily.
Teraz dociera do mnie,że jej sukienka jest cała we krwi. Lily jest postrzelona.
Ma na sobie czerwoną sukienkę.
Dopiero po chwili widzę bardzo skuloną postać w rogu. Melody.
-Melody, nic ci nie jest?
Wygląda na przerażoną. Okropnie przerażoną. Nic dziwnego.
Offline
Patrzę na ręce we krwi. Co ja zrobiłam?
- T-tak... - wydukałam, ale nie mogłam już dłużej udawać. - Nie. Nie jest dobrze... ja... zrobiłam coś... - kręcę głową i głowę spuszczam wpatrując się w pistolet. Potem wracam sojrzeniem do Fabiana. Obficie krwawi.
- Musisz to zatamować. - mówię. A ja muszę się skupić na czymś innym niż moje czyny. Szmatkę przykładam do rany postrzałwej i mocno uciskam.
- Czy... już się skończyło? - pytam bez nadziei.
Ostatnio edytowany przez Melody Infernum (2016-07-24 10:31:14)
"Miłość to nagroda otrzymana bez zasług."
Offline
Patrzę na nią z żalem. Wiem co zrobiła, tylko jedna rzecz nie potrafi przejść przez gardło. Zabiła. Nie mam czasu, żeby ją pocieszac, a tak bardzo chciałbym teraz z nią zostać...
-Musiałas. Musiałas, żeby przeżyć. -zbliżam się na dosłownie sekundę- Ja też, Melody. Ja też.
Nie wspomniałem, że zanim odszedłem od tej kobiety z Elodie... strzeliłem. Jeszcze raz, dla pewności, że nie wstanie. Uczepiam się myśli, że musiałem, że zrobiłem to dla dziewczyn.
Wzrokiem dziękuję Melody za opatrunek. Nie mam czasu.
Wybiegam.
Wiadomość dodana po 16 min 13 s:
Ledwo idę, mam mroczki przed oczami.
Jeszcze trzy.
Przy drzwiach wpadam na Cassidy. Dzięki Bogu... próbowała znaleźć wyjście. I jest.
Dziewczyna wychodzi na zewnątrz, nie wygląda na ranną.
Muszę znaleźć Delilah. I Nicole. Schodzę na dól. Nie słyszę strzałów, nie widzę rebeliantów. Czy kimkolwiek oni są.
Duszę się gazem, nie mam siły unieść ręki. Jeśli dziewczyny jeszcze tu są, muszą już być uśpione. Nie wytrzymalyby tak długo.
Chodzę po omacku, potykając się o ciała. Nie myśl.
Nie ma ich. Nigdzie. Schron jest duży, mogą być właściwie w każdym miejscu...
Muszę znaleźć Delilah, znaleźć Delilah, Delilah...
Potykam się o czyjąs rękę i upadam.
Nie znalazłem Delilah. O ostatnia moja myśl, zanim pochłania mnie ciemność.
Offline
Fabian mija mnie i wbiega do schronu. Nie znajdę go teraz. Idę przed siebie, muszę znaleźć kandydatki. Wpadam do jakiegoś schowka, są w nim Melody i Lily. Ogrania mnie ulga, mimo, że to nie koniec.
- Melody - mówię stanowczo. - Idź prosto trzydzieści kroków, po lewej stronie jest... Kolejny schron. Zabierz tam Lily. Zaraz do was dojadę.
Idę w drugą stronę i szukam innych kandydatek.
"Nie rezygnuj i nie mów, że nie warto."
Offline
Razem z gwardzistą [tu wstaw nazwisko] idziemy sprawdzić schron w którym znajdował się książę i kandydatki.
Wchodzę do środka. Na podłodze leży nieprzytomny książę. Nikogo więcej nie ma. Zabieramy księcia do skrzydła szpitalnego.
"Miłość bez granic – to życie bez końca."
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3