Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Dwu piętrowy dom jednorodzinny w spokojnym miejscu poza miastem. Cicha okolica.
Ostatnio edytowany przez Alex Terry (2016-01-06 15:54:21)
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Przed sobą miała formularz. Przez całe życie na niego czekałam! Teraz jednak miałam wątpliwości... Nie chciałam zostawiać Meg i taty.
Spojrzałam w stronę kuchni w której rozlegał się straszny hałas. Już chciałam zerwać się na równe nogi gdy z pomieszczenia wyłoniła się głowa Meg.
-Co się tam dzieje? - spytałam zaniepokojona jednocześnie również odczułam ulgę,że nic sobie nie zrobiła.
-A nic... - powiedziała przeciągając każdą literę. Zawsze tak mówiła gdy coś narozrabiała. Nie potrafiła kłamać. Szczera do bólu. I tym się różniłyśmy. - Tylko... Jak by to powiedzieć. - zastanowiła się dłużej i znowu zniknęła w kuchni.
Wstałam zaniepokojona jej zachowaniem. Weszłam do kuchni i zobaczyłam kompletny chaos. Meg stała nad szafką którą jeszcze wczoraj zamontował i powiesił tata na ozdobną porcelanę. Tyle,że teraz szafka leżała połamana na podłodze.
-Meg... Co ty zrobiłaś? - spytałam spokojnie.
-Tak naprawdę to nic. Po prostu chciałam się jej przyjrzeć. Wiesz jak lubię roślinne wzory. Podeszłam i delikatnie,naprawdę delikatnie dotknęłam,a ona runęła na ziemię... - znów spojrzała na zepsutą szafkę. - Co z tym zrobimy? Myślisz,że tata będzie zły?
-Myślę,że tak.
-Czemu nie jesteś po mojej stronie? - spytała z sarkastycznym uśmiechem.
-Ciągle coś psujesz. Po co się mnie pytasz skoro wiesz co nastąpi zaraz po tym jak on zobaczy ten bałagan.
-Sama nie wiem... - spochmurniała i skierowała się do salonu.
Przez chwilę zastanowiłam się co z tym zrobić. Wzięłam szczotkę i to co mogłam zgarnęłam pod ścianę. Dobrze,że tata był wczoraj tak zmęczony,że odłożył na dziś wstawianie szklanych drzwiczek i układanie porcelany na półkach.
Wróciłam do salonu i na miejscu które zajmowałam parę minut temu siedziała Megan i pochłania wzrokiem formularz.
-Czemu nie wpisałaś,że umiesz francuski?
-I tak się pewnie nie dostanę. - przechyliła głowę i spojrzała na mnie z wyrzutem. - Wpisz. - stanowczość w jej głosie mnie zaskoczyła.
Podeszłam i zabrałam kartkę z jej rąk.
-Przestań... Przecież nawet jak się dostanę jakimś cudownym trafem to i tak was nie zostawię.
-Chcesz zmarnować taką szansę? Od dziś nie jesteś moją siostrą. - jak zwykle obróciła wszystko w żart i z głupkowatym uśmieszkiem wstała i skrzyżowała ramiona. - O nie moja najdroższa siostro.
-Meg przestań. Jestem zmęczona tym wszystkim.
-To uzupełnij formularz poprawnie i masz mnie z głowy.
Obrzuciłam ją swoim najgroźniejszym spojrzeniem ale nic z tego... Megan jak stała tak stoi.
-To nie było straszne,Alex. Musisz popracować nad swoim „groźnym wizerunkiem”.
Nie mogłam się na nią gniewać. Nigdy nie mogę. To jedyna osoba na świecie którą za wszelką cenę zawsze będę kochać.
-Chodź wypełnimy ten formularz. - powiedziałam ,a na jej tważy rozkwitł promienny uśmiech.
***
-Alex! Alex! To już dziś! Jak ty możesz spać!? Ja nie mogłam zasnąć przez całą noc. - Meg wskoczyła na mnie i okrakiem siedziała mi na plecach podskakując przy każdym wypowiedzianym słowie.
-Jasne,Meg.. Usnęłaś tak szybko,że nawet nie zdążyłam powiedzieć ci dobranoc,a ty już słodko chrapałaś.
-Wcale nie.. - powiedziała robiąc te swoje wielkie oczy.
Zawsze zastanawiałam się jak to jest,że niby jesteśmy siostrami ale tak różnymi i niepodobnymi do siebie. Jej oczy były duże i miały piękny odcień błękitu,a długie rzęsy tylko je podkreślały. Czarne loki okalały jej twarz i omo,że była o dwa lata młodsza miała tyle samo wzrostu co ja. Wdała się w tatę w stu procentach.
-No ale Alex... - zaczęła ale przerwała zważywszy na moją reakcję. - Zdejmuj tą poduszkę z głowy i wstawaj!
-Niee... - jęknęłam łapiąc poduszkę lecz Meg nie dała za wygraną. Wyrwała mi ją i rzuciła w kąt.
-Teraz musisz wstać po poduszkę. - mrkuneła sarkastycznie. - I przy okazji po drodze się ubierz i zejdź na dół. Okej?
-A mam inne wyjście?
-Najwidoczniej nie masz. - uśmiechnęła się promiennie. -Nie możesz tego przegapić.
-Bardzo chce to zobaczyć ale równie bardzo chcę spać. - Meg nawet nie patrząc na mnie wyszła z pokoju i trzasnęła drzwiami.
Mimo woli zwlekłam się z łóżka i ubrałam się w moje ulubione jasne jeansy,białą koszulkę i kemowy delikatny bawełniany sweterek. Był trochę na mnie za duży ale i tak go uwielbiałam. Zeszłam na dół i oczywiście zastałam Megan siedzącą już wygodnie na kanapie.
-Na serio? - spytałam wskazując na paczkę chipsów w jej rękach.
-Zajadam stres. - powiedziała z pełnymi ustami. - Może moja siostra zostanie księżniczkę i przyszłą królową? - uśmiechnęłam się mimo woli.
- Gdzie tata?
-Tutaj! - dobiegł głos z kuchni.
Odwróciłam się od kanapy i wyszłam z salonu. W całej kuchni unosił się zapach jajecznicy,a tata właśnie nalewał wrzątku do dzbanka.
-Dzień dobry śpioszku. - mówiąc to puścił do mnie oko.
-Dzień dobry.. A raczej dla kogo dobry dla tego dobry.
-Ciężki poranek? - zapytał.
-Zdecydowanie. - powiedziałam nalewając z dzbanka herbatę owocową. - Meg zrobiła się już naprawdę ciężka...
-Słyszałam! - krzyknęła z salonu,a ja z tatą wybuchliśmy śmiechem. - Lepiej się pospieszcie bo już się zaczęło!
Złapałam kubek z herbatą i usiadłam na kanapie. Zamknęłam na chwile oczy kuląc się obok siostry i opierając o nią. Zastanawiałam się jak przyjmiemy moją porażkę. Ale jednocześnie przez myśl przeszedł mi mały promyk nadziei,taka malutka iskierka,że może jednak mi się uda.
-Alex? Aleex?! Czy ty w ogóle słuchasz!? - szturchnęła mnie Meg.
-Tak,tak... Słucham. - odparłam,otwierając powieki i uświadamiając sobie,że prowadzący już zaczął odczytywać listę kandydatek.
Nastąpiła chwila napięcia,wszyscy troje siedzieliśmy wpatrzeni w ekran w kompletnej ciszy. Ścisną mi się żołądek. Stresowałam się. Do tej pory nie zdawałam sobie z tego sprawy ale teraz wiedziałam,że ogarnęła mnie wręcz panika. Chciałam aby mnie wyczytano...
- Panna Alex Terry,trójka! - powiedział rozemocjonowanym tonem prowadzący (z resztą tak jak za każdym razem) lecz teraz to było coś innego. Bo nie powiedział byle jakiego imienia i nazwiska...
- Jeee!! - krzyknęła Meg ściskając mnie z całych sił. - Wiedziałam! - wydzierała mi się do ucha. - Wiedziałam,że ci się uda! To niesamowite.
-Gratuluje. -usłyszałam zza swoich pleców radosny głos ojca.
Udało się... To było tak nierealne i niesamowite. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa ,a moje serce zatrzepotało szybciej.
-Taak. Udało się. - szepnęłam uśmiechając się w uścisku siostry ale gdzieś w środku poczułam promyk niepewności. Sama nie wiem dlaczego...
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...
Offline
Strony: 1