Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1


Znajduje się niedaleko morza.jpg)



So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack

Offline


Harmony wyglądała tak...
Cholera. Nie mam słów. Gdy ją zobaczyłem, nie mogłem wydusić z siebie ani słowa. Dobrze, że na słowa przysięgi udało mi się przemówić. Słowa wymyślaliśmy sami, więc były jeszcze bardziej szczere i znaczące. Ślub odbywał się na dworze. Były nasze rodziny, Alex, paru kumpli z pracy i część sąsiadów Mony.
Wchodzę na salę balową i przenoszę Harmony przez próg. Dziewczyna śmieje się. Jak zwykle nie potrafi zachować powagi. Uśmiecham się szeroko. Jak dla mnie może tak zostać do końca życia.
I zostanie.
Cholera. Zostanie tak do końca życia. Mój uśmiech robi się jeszcze szerszy.
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.

Offline


Śmieję się, gdy tylko Luke bierze mnie na ręce. Stresowałam się niemiłosiernie, ale gdy już było w trakcie, nie mogłam powstrzymać uśmiechu. To było perfekcyjne. Jak ja mogłam się tego bać.
Luke stawia mnie na ziemi, a ja szukam Alex. Już niedługo spotka Theo.
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack

Offline


- Jeszcze raz gratulacje. - podchodzę do młodej pary z szerokim uśmiechem.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...

Offline


Przytulam ją.
- Matko. Chyba właśnie umarłam. - Śmieję się, po czym uśmiecham się złośliwie i odsuwam się od niej. - Nie czekasz na kogoś?
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack

Offline


Dotykam ramienia Alex.
- Pani kandydatka księcia Maximona zostanie na dłużej?
"Great, we're all bloody inspired."


Offline


Odwracam się do Theo z szerokim uśmiechem i łapię go za rękę.
- Czeeeść. - mówię delikatnie ściskając jego dłoń.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...

Offline


Przewracam oczami.
- Jakaś ty delikatna.
Uśmiecham się i przytulam ją, prawie ją dusząc.
"Great, we're all bloody inspired."


Offline


Głęboko wdycham jego zapach.
- Tak strasznie tęskniłam. - szepczę cicho. Przez chwilę tkwimy w tej pozycji gdy rozlega się muzyka.
Rozglądam się. Harmony i Luke zniknęli... Czyżby pierwszy taniec?
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...

Offline


Theo w końcu rozmawia z Alex.
Ale nie mogę się na nich skupiać.
Cholera. Nienawidzę tańczyć. Nie potrafię. Patrzę przerażona na Luka.
https://www.youtube.com/watch?v=fTlBx1lFZ4A
So you can throw me to the wolves
Tomorrow I will come back
Leader of the whole pack

Offline


Uśmiecham się.
- Po prostu mi zaufaj, ciołku - szepczę.
Kładę rękę na jej tali, a drugą dłonią łapię za jej dłoń. Zaczynamy tańczyć. Widzę, że zaczyna się powoli rozluźniać.
So I sit and smoke on my own, think about you baby, are you feeling alone?
Cause I die just thinking that you'll forget, but I guess you won't.

Offline


Wszyscy ze skupieniem przyglądają się parze młodej. Piosenka się kończy i goście klaszczą po czym znów zaczyna grać muzyka. Theo łapie mnie za rękę i zaciąga na parkiet.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę. - mówię z szerokim uśmiechem.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...

Offline


- A co ja mam powiedzieć? - Zaczynamy tańczyć. - Tym bardziej, że jesteś w Honduragui. Mam tylko nadzieję, że zanieczyszczenia nie wpłyną na twoje zdrowie. - Marszczę brwi.
"Great, we're all bloody inspired."


Offline


- Nie martw się. - szepczę. - Chce... Chcę ci coś powiedzieć. - przez chwilę się zastanawiam. - Nie wracam już do pałacu. - mamroczę. Nagle zaczynam się stresować.
Spokojnie, Alex. - uspokajam się.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...

Offline


- Co? - Pytam zaskoczony. - Jak to nie wracasz do pałacu? Wyrzucili cię?
"Great, we're all bloody inspired."


Offline


- Zrezygnowałam. - podnoszę na niego wzrok. - W sensie... - uśmiecham się lekko. - Tak jak by sama się wyrzuciłam. - wzruszam ramionami.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...

Offline


Patrzę na nią przez chwilę, po czym wybucham śmiechem.
- No! W końcu robisz to, na co masz ochotę i mówisz to co myślisz! Jednak czegoś cię nauczyłem. - Szczerzę się jak idiota. - Myślę, że był to świetny pomysł.
"Great, we're all bloody inspired."


Offline


Staje na palcach i zarzucam mu ramiona na szyje. Całuje go w policzek z szerokim uśmiechem.
- Taak... Nauczyłeś mnie spontanicznego myślenia. - przewracam oczami. - Moja rodzina jeszcze nie wie, że wyleciałam. - trochę poważnieję. - No... - wzdycham. - Zostanę u was jeszcze parę dni i wracam do siebie. - dodaję wymuszając uśmiech.
Może nie płaczę, ale to boli. Może nie mówię, ale czuję. Może nie pokazuję, ale mi zależy...

Offline


- Nie musisz wracać. - Uśmiecham się do niej. Po czym poważnieję. - No dobrze. Musisz. Ale masz przyjechać też tutaj, dobrze?
"Great, we're all bloody inspired."


Offline
Strony: 1