Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Wolnym krokiem zmierzamy razem z Briss w stronę bazy. Śmiejemy się, to było miłe popołudnie. Słońce powoli skłania się ku zachodowi. Mijamy jedna z wystaw najdroższych sklepów w mieście. Wtedy widzę ją. Prześliczna czarna sukienka. Od razu wyobrażam sobie ją na mnie. Jest naprawdę cudowna...
Przytrzymuję Briss za ramię i wskazuje na witrynę.
-Patrz. Jest przepiękna...- zachwycam się.
No feelings, no pain
Offline
Wzdycham i przyglądam się sukience.
- To ją sobie weź. - przewracam oczami po czym uśmiecham się złośliwie do siostry. - Szyba nie jest niezniszczalna.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
-Niee... za duże prawdopodobieństwo, że ktoś nas zobaczy- rozglądam się dookoła.
Mój wzrok pada na wysoką kobietę z markową torebką. Bingo.
-Widzisz tą tam? Zabierzemy jej torebkę. Cudem byłoby, gdyby nie miała w niej tych kilku setek.- mrugam do Briss
No feelings, no pain
Offline
Uśmiecham się szeroko.
- To będzie pestka. - odgarniam włosy do tyłu. - Tylko musimy ją zgarnąć gdzieś na bok. Chyba, że - posyłam siostrze znaczące spojrzenie. - masz ochotę zrobić to na środku ulicy. - wzruszam ramionami. Nie spuszczam kobiety z oczu. W tej chwili zatrzymała się i przegrzebuję tą swoją torebeczkę ze skarbami.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
-Zaciągać? Nie trzeba... - uśmiecham się znacząco i chwytam siostrę za nadgarstek. Zatrzymuję na chwilę czas. Tak jak zawsze, muszę się dość mocno koncentrować, żeby utrzymać zatrzymaną rzeczywistość.
-Bierz torebkę- zwracam się do Briss, która dzięki kontaktowi fizycznemu tez pozostała niezamrozona.
No feelings, no pain
Offline
- Biedna babka. - śmieję się zabierając torebkę z jej żelaznego uścisku. Powoli wracamy na nasze poprzednie miejsce. Czas znów zaczyna płynąć, a my przyglądamy się zmieszanej kobiecie. Wybucham zimnym śmiechem i wciskam torebkę siostrze.
Rozglądam się i napotykam czujny wzrok jakiegoś mężczyzny. Trącam siostrę łokciem.
- On wie. - rzucam szybko.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
-Cholera- natychmiast poważnieję.
Szukam wzrokiem jakiegoś niewidocznego miejsca. Dostrzegam pustą, ciemną uliczkę.
-Tam- kiwam głową w stronę zaumku i błyskawicznie znajduję się koło mężczyzny.
Razem z Briss szybko szarpiemy go w stronę uliczki, zatykając mu usta.
No feelings, no pain
Offline
Szybko znajdujemy się w niewidocznym miejscu. Rzucamy faceta na ścianę.
- Może boleć lub bardzo boleć. - śmieję się i zerkam z ukosa na siostrę.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Także się śmieję. Takie akcje z adrenaliną są zawsze najlepsze. Najlepsza forma rozrywki.
-O, patrz, torebka! Teraz ładnie powiedz mi, do kogo należy. Tylko się nie pomyl, masz jedną szansę.- śmieję się złowieszczo.
Patrzę na słup koło mnie i unoszę go nad facetem. Lewituje tuż nad nim.
-Zagadka numer dwa. Ile to może ważyć?
No feelings, no pain
Offline
Na początku mężczyzna wyglądał pewnie. Jak by wiedział jak to się skończy. Pff... Chyba nas nie doceniał.
W chwili kiedy słup zawisa nad nim on kompletnie głupieje, a w jego oczach pojawia się przerażenie. Jak ja to lubię.
- No nie wiem... Ale wydaje mi się, że wystarczająco dużo aby zgnieść człowieka. - mówię ironicznie do siostry lecz mój wzrok nadal jest utkwiony w facecie.
Nagle słyszę tupanie. Ciche i delikatne. Ledwo słyszalne w tym gwarze. Kroki z sekundy na sekundę stają się wyraźniejsze.
- Ktoś idzie!
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Już po ciepie idę. - mówię radośnie do telefonu.
- No to spotkamy się w centrum bo właśnie wysiadłem z autobusu. - odpowiada tata.
Tak strasznie się cieszę, że dziś skończył wcześniej! Obiecał, że pójdziemy na spacer. Na reszcie ma czas!
- To do zobaczenia za chwilę!
- Kocham cię córeczko. - mówi ciepło tata. - A i... - nagle połączenie się zrywa. Głupie telefony.
Patrzę na "cegłę" w moim ręku. Może i głupie ale dzięki nim mam z nim kontakt. Wzdycham i biegiem ruszam przez kolejne ulice. Mijam mnóstwo ludzi. Zmartwionych,zabieganych i nieszczęśliwych. Nigdy nie zrozumiem dorosłych. Choć zdarzają się takie wyjątki jak tata. On zawsze się uśmiecha.
Widzę go i przyspieszam lecz po chwili tracę go z oczu... Gdzie się podział?
- Och, tato... - jęczę pod nosem i rozglądam się. Kiedy widzę co się dzieje ogarnia mnie panika. Chce zacząć krzyczeć ale nie mogę więc po prostu biegnę w jego stronę. Boję się. Ale i tak wchodzę w boczną uliczkę.
Offline
-Co?!- odwracam się gwałtownie i wtedy dzieje się nieszczęście.
Przez chwilę przestaję panować nad słupem i to jest mój błąd. Żelastwo spada prosto na mężczyznę.
-Cholera.- patrzę nerwowo na pogruchotane kości tego człowieka, ale szybko odwracam wzrok.
-Zmywamy się- mówię do Briss.
No feelings, no pain
Offline
- Szybko! - mówię i puszczam się biegiem w przeciwną stronę niż kroki.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Słyszę huk i jęki. Potem jakieś głosy i szybkie kroki. Oddalają się. Uciekają?
Ciekawość pcha mnie dalej.
Po chwili staję jak wryta. Do moich oczu napływają łzy, które po krótkiej chwili zaczynają spływać po moich policzkach.
Naglę odzyskuję głos i zaczynam się drzeć. Tak głośno jak tylko potrafię.
Mocno zaciskam powieki.
Offline
Biegnę szybko za Briss. Odwracam się, żeby sprawdzić, czy do nas przypadkiem nie strzelają. Zamiast policji widzę... małą dziewczynkę. Co ona tu robi sama? Nie mam czasu się nad tym zastanawiać, po prostu biegnę dalej. Wybiegamy za załamanie ściany. Oddycham szybko i opieram się o mur.
-Cholera. Zabiłam człowieka.
No feelings, no pain
Offline
- Ale. Mi. Nowość. - wyduszam próbując złapać oddech, a gdy w końcu mi się udaje kontynuuję. - Na serio się przejmujesz? - pytam beznamiętnie i ruszam dalej, a Misty za mną.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Myślałem, że to będzie kolejny, typowy dzień. Szedłem jak codzień w stronę mojego mieszkania, gdy usłyszałem krzyk. Krew odpłynęła mi z twarzy.
To krzyk Corrin.
Poczułem, że skóra pod rękawiczkami zaczęła mnie mrowić. To nie pora na moc. Nie pora na nerwy.
Szybko pobiegłem za głosem, wbiegłem w boczną uliczkę. To co zobaczyłem, przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
- Corrin? Co... - Nie wiedziałem, co powiedzieć.
Podszedłem do dziecka i odsunąłem je za siebie. Podszedłem do mojego przyjaciela, który leżał pod słupem.
Przyszedłem za późno. Już nie żył.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
Gardło mam kompletnie zdarte i nie mogę już nic powiedzieć. Wujek pojawia się znikąd. Jak on się tu znalazł...
- Tatusiu? - chrypię podchodząc parę kroków do przodu. Łzy nadal płyną po moich policzkach...
Offline
-Żadna nowość. Po prostu przybiegla za nim jakas dziewczynka i pewnie będzie miała traumę. Wiesz przecież, jak reaguję na dzieci. Pieprzone poczucie winy.- odwracam się na pięcie i podążam za siostrą
No feelings, no pain
Offline
- Dziewczynka... - mruczę pod nosem. - Po co tam się pchała? - kręcę głową. - To zabrzmiało bezdusznie. - znów się śmieję. - A przecież trzeba zachować choć odrobinę człowieczeństwa. - biorę głęboki oddech i próbuję się uspokoić. -Jest mi bardzo żal tego dziecka. - mówię spokojnym głosem, a potem przewracam oczami.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
-Gdzie zgubilas duszę, Echo?- śmieję się
No feelings, no pain
Offline
Unoszę dłoń do góry.
- Sprzedałam, a nie zgubiłam. - śmieje się. - A to różnica.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Podszedłem bliżej. Próbowałem choć trochę zsunąć słup z ciała, jednak był za ciężki. Jak to się w ogóle mogło stać?
Wziąłem telefon i wykręciłem numer na policję. Nic więcej nie mogłem dla niego zrobić. Zgłosiłem sprawę, po czym odwróciłem się do Corrin. Kucnąłem przed nią.
- Corrin, posłuchaj mnie. - Odwróciłem jej twarz w moją stronę. - Nie patrz tam. Nie chcesz chyba tak zapamiętać swojego taty, tak? - Mówiłem łagodnym głosem.
In the night I hear them talk the coldest story ever told
Somewhere far along this road he lost his soul to a woman so heartless
Offline
Chichoczę cicho i przyspieszam kroku, by zrównać się z siostrą.
-Ale musisz przyznać: mina tego faceta, gdy podniosłam słup- bezcenna.
No feelings, no pain
Offline