Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Wzruszam ramionami i odsuwam się od ściany.
- Możesz się wrócić do Reynolds Consolidated, które jest niedaleko. Mam penthouse w siedzibie. - Patrzę na jej minę. - Chyba, że wolisz sobie zemdlec po drodze albo zostać napadniętą. Twój wybór.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Patrzę na niego uważnie.
- Nie chcę. - szepczę.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Wzruszam ramionami po raz kolejny.
- Twoja decyzja. Do zobaczenia jutro, Echo - mówię i ruszam w stronę siedziby.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Podnoszę się z ziemi z wielkim trudem.
- Jonathan. - zatrzymuje go. Zerka na mnie przez ramię. Nagle nie wiem co mam powiedzieć. Nie chcę tu zostać sama.
Jedyne co robię to posyłam mu błagalne spojrzenie.
Chcę aby mi pomógł. Bo sama sobie nie poradzę.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Odwracam się w jej stronę. Tak myślałem. Była zbyt niepewna, gdy mówiła, że nie chce mojej pomocy. Podchodzę do niej i jedną ręką łapię ją w pasie, żeby nie upadła.
- Chodź. Nie trafisz sama do mieszkania, a tu nie zostaniesz - mówię.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Ujmuje mnie w pasie, a ja się wzdrygam.
- To takie żenując. - mówię prawie bezgłośnie ale dopiero po chwili sobie to uświadamiam. Moje policzki czerwienią się. Choć nie wiem czy jest to widoczne ponieważ już wcześniej były tego koloru z powodu chłodu panującego na dworze.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Długo to nie potrwa, więc nie masz się czego obawiać. - Przewracam oczami i idę w stronę Reynolds Consolidated.
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
Idę ulicą do mieszkania. Nie chcę nawet patrzeć na ludzi. W słuchawkach gra mi "Another day in paradise". Chciałabym być w domu. I iść spać. Ocieram policzek rękawem swetra.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Szybkim krokiem idę w stronę szkoły. Dziś nie pracowałam i chciałam odebrać Matthewa ze szkoły.
Chyba się spóźniłam bo widzę chłopca idącego ulicą.
- Matt! - mówię podbiegam do niego. - Co się stało? - pytam widząc, że jest smutny. - Problemy z nową klasą? - dopytuje zestresowana.
Trzęsą mi się ręce. Nie umiem się zajmować dziećmi. Ja mam problemy z ogarnięciem samej siebie!
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Zwalniam trochę.
- Ciocia Rosie - mówię zaskoczony. - Ja... - Spuszczam głowę i idę dalej. - Można tak powiedzieć.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Błądzę wzrokiem po ulicy. Kładę dłoń na ramieniu chłopca.
- Nie martw się. - próbuję go pocieszyć choć wiem, że to niewiele pomoże. Sama przeszłam przez piekło w szkole. Biorę głęboki oddech. - Jeśli... Jeśli chcesz możesz mi o wszystkim powiedzieć. Spróbuję cię... Zrozumieć. - uśmiecham się lekko do chłopca.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Waham się.
- Pamię... Pamiętasz tą Corrin, o której ci mówiłem? - Robię się czerwony. - Carol mnie zabrała na spotkanie z nią i przyszedł Rick i wszystko zepsuł i chyba mu się też Corrin podoba i mnie skompromitował i już nie mam szans i to bez sensu i nie mogę konkurować z kimś takim jak on - mówię na jednym wdechu, chaotycznie.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Zatrzymuję się, a przez to, że moja ręka nadal spoczywa na ramieniu chłopca on również staje.
- Matthew. - uśmiecham się czule. Jest kaki uroczy kiedy o tym mówi. To takie proste kiedy jest się dzieckiem. - A nie zastanawiałeś się aby... Porozmawiać z Corrin. Podejść kiedy będzie sama i umówić się? - pytam, a później orientuje się, że dla niego to może być trudne. - Albo poprosić o pomoc tą jej koleżankę?
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
- On zawsze przy niej się kręci - mówię i spuszczam wzrok. - Nie mam szans z kimś takim jak on. - Kopię kamyk. - A Carol za bardzo go lubi, żeby mi pomóc.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Nie przejmuj się. Na prawdę nie warto. Jeśli ona cię nie zauważy to... - zastanawiam się jak to ująć. - To znaczy, że gdzieś na świecie jest ktoś kto cię bardziej potrzebuje. - posyłam mu pocieszający uśmiech.
Znów ruszamy do przodu.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
- Nikt mnie nie potrzebuje. Nawet rodzice mnie nie chcieli w domu. - Idę obok cioci. Mój głos jest dziwnie spokojny.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Z trudem przełykam ślinę.
- To nie tak, Matthew. - zaprzeczam ale nie wiem jak mu to wytłumaczyć. - Oni cię kochają bardzo.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
- Mhm - mruczę pod nosem. - Nie chcę o tym rozmawiać.
Najpierw rodzice, później Corrin. Jeszcze brakuje, żeby ciocia Rosie mnie odrzuciła. Będzie fajnie. I jeszcze Carol mówiła, że Rick mi nie odpuści. Wspaniale. Skoro lubi niszczyć ludziom życie.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Delikatnie głaszcze go po plecach.
- Wszystko się jakoś ułoży. Może nie teraz. Może nie jutro. Ale za jakiś czas. I mówię to z doświadczenia. - chłopiec patrzy na mnie z ciekawością. - Też miałam małe problemy w szkole. Może nie takie jak ty. - uśmiecham się smutno na te wspomnienia. - Ale problem to problem. - wzruszam prawie niedostrzegalnie ramionami. - Musisz spróbować go rozwiązać bo sam nie zniknie. - radzę mu.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Patrzę na ciocię zaskoczony.
- Ale przecież ty jesteś ładna i fajna. Czemu mieliby cię nie lubić?
Przychodzi mi coś do głowy. Coś, czego nigdy wcześniej bym nie pomyślał.
- Chcę wrócić do mojej poprzedniej klasy, ciociu Rosie - mówię drżącym głosem.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Och... - wzdycham. - Ale tam też... - gryzę się w język.
Głupia. Przypominaj mu, że go tam też nie lubią! Nie nadaje się go tego.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Przygryzam wargę. Kiwam głową.
- Wiem. - Wzruszam ramionami. - Ale tam nie ma Corrin. I Ricka.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
Nie wiem co powiedzieć. Tak bardzo nie chcę aby się smucił. Za dużo w życiu ja się smuciłam i martwiłam.
Dzieciństwo nie powinno takie być. Nie powinno tak wyglądać.
- Chcesz iść na lody? - pytam zmieniając temat. - Ja stawiam. - uśmiecham się lekko.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline
Podnoszę głowę i patrzę na ciocię.
- Możemy iść. - Uśmiecham się lekko.
Don't uderestimate me.
I know more than I say, think more than I speak, notice more than you realize.
Offline
- Super. - uśmiecham się jeszcze szerzej i zmieniam kierunek. - Możesz wziąć tyle gałek ile będziesz chciał. - mrugam do niego.
Kobiety lubią siłę, ale jej nie naśladują; mężczyźni zaś - delikatność, ale jej nie odwzajemniają.
Offline