Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Pieklisz się, bo nie zarobisz tych pięciu dolarów, które miałam w torebce? - Przewracam oczami. - Słabe masz wymagania, Echo.
Oddaję jej scyzoryk.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Zabieram scyzoryki i zaczynam się nim bawić.
- Wiesz, że tu nie chodzi o kasę. - podnoszę wzrok jednostajniejsze wsuwając scyzoryk do kieszeni.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Tak, wiem. O adrenalinę. - Przewracam oczami. - I w ten oto sposób wydałaś kim jesteś.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Przewracam oczami.
- Zrobiłam to specjalnie. - posyłam jej ironiczny uśmiech, który trwa zaledwie parę sekund po czym moja twarz zostaje pozbawiona jakiegokolwiek wyrazu. - Robię to od dosyć dawna i nie spodziewałam się, że miasto jest aż tak małe. - zaczynam przeszukiwać kieszenie kurtki.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
To następnym razem myśl.
- Mniejsze, niż ci się może wydawać. Z resztą, nieważne. Nie mów mi, że Passe też tu jest.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Kręcę głową i wyciągam z kurtki papierosy.
- Nie. - mówię i wyjmuję jednego z paczki. - Poszła gdzieś. Może znów na jakieś cholerne zakupy. - kąciki moich ust delikatnie unoszą się ku górze gdy mówię o siostrze. Wkładam papierosa do ust i wyciągam zapalniczkę po czym zapalam. Biorę głęboki wdech i zerkam na Shadow Mind. - Chcesz? - niedbale macham paczką przed jej oczami.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Kręcę głową.
- Nie palę - mówię. - W sumie to jestem niedługo umówiona, więc niedługo będę musiała się zbierać.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Chowam zapalniczkę i papierosy z powrotem do kieszeni. Kolejny głęboki oddech. Wypuszczam dym i mierzę dziewczynę spojrzeniem.
- Umówiona? - pytam rozbawiona. - Gdzie? A raczej z kim. - śmieję się.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Przewracam oczami.
- Ze znajomym. Co cię nagle interesuje moje życie, skoro zawsze masz wszystkich w dupie?
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Nadal mam. Po prostu... Wyglądasz jak taka paniusia. - parskam śmiechem.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- W tym momencie akurat wracam z wykładów, więc to nie na spotkanie. - Unoszę brwi. - Zawsze tak wyglądam. No może prawie.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Znów przewracam oczami.
- Zepsułaś mi dziś plany. - dmucham jej dymem w twarz. - Miałam kogoś okraść albo chociaż nieźle nastraszyć.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Odpieprz się z tym dymem, Echo. Nie chcę śmierdzieć tym gównem cały dzień - mówię. - Proszę cię bardzo. Masz jeszcze kilka godzin dnia na kradzieże.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Ale przynajmniej mogę sobie "odhaczy" denerwowanie. - jedną ręką robię cudzysłów w powietrzu. Zaciągam się i znów chucham jej w twarz uśmiechając się szyderczo.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Tak jakby mnie się zdało zdenerwować. - Unoszę jedną brew.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- I znów psujesz zabawę, Shadow Mind. - kręcę głową. - Niech cię to spotkanie rozluźni bo na razie spięta jesteś. Mówię poważnie.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Wyciągam z torebki telefon i sprawdzam. Nic.
- Nie jestem spięta.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Jaaaasne. - po raz kolejny zaciągam się po czym wypuszczam powietrze, tym razem w bok, a nie na dziewczynę. - Wyluzuj i tyle. - wzruszam ramionami. - Nie spóźnisz się? - stukam palcem w nadgarstek.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Nie. Mam jeszcze czas, ale skoro tak cię irytuje moje towarzystwo, mogę iść.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Szczerze to mam ochotę kogoś podręczyć. - śmieję się i ostatni raz zaciągam się po czym rzucam papierosa na chodnik i depczę go. - Bo inaczej nie będzie to dzień udany. - mówię nonszalancko. Już chcę się odwrócić ale zatrzymuje mnie jedna rzecz. - Miłość jest do dupy. To słabość. - rzucam i odchodzę.
Wystarczyło na którą chwilę przejąc jej umiejętności, a moją głowę wypełniły myśli o kimś.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Cholera. Ona go widziała w moich myślach. Kręcę głową. Powinnam zawalać myśli innymi rzeczami, gdy jest możliwość przejęcia przez nią mojej mocy. Sprawdzam jeszcze raz telefon. W sumie powinnam chyba już iść. Śmierdzę tymi gównianymi papierosami.
Zaczynam iść w stronę mieszkania.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
http://www.polyvore.com/bez_tytu%C5%82u … =195579516
Przebrana przyszłam do centrum. Było mnóstwo ludzi. Na stołach jedzenie, alkohol... I w końcu scena. Ciekawiło mnie kto chciał się popisać... Akurat teraz musieli puścić jakąś arabską piosenkę. Po co ja tu przyszłam?
Ostatnio edytowany przez Lisa Steward (2016-04-08 13:49:41)
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
http://www.polyvore.com/cgi/set?.locale=pl&id=195579661
Ubrałam się w krótką, nieco obcisłą czarną sukienkę i ciężkie buty na obcasie. Postanowiłam też nie brać soczewek przez co moje oczy były fioletowe.
- Hej. - Witam się z Lisą. - Słabo jak narazie tutaj.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Nawet bardzo. - dodaję. - Trzeba jakoś rozruszać towarzystwo - szczerzę się.
Lisa i pomysły część 25.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
- Już się boję twojego pomysłu - mówię obojętnym tonem.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline