Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Po prostu rozmawialiśmy. Zwyczajnie i szczerze. - mówię ze zdenerwowaniem i zauważam Lindsay. - Najlepiej porozmawiaj o tym z nią. W końcu cię "rozumie". - wychodzę z baru.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
- I robi się ciekawie... - mruczę do siebie i patrzę na rozwój sytuacji.
"ARAEL NIEŻYJE. JESTEM TYLKO JA - UOSOBIENIE OGNIA I ZŁA."
Offline
Mijam wkurzoną Lisę. Taniec szczęścia ludzie! Lewis jest mój! Będzie!
- Umm, Lewis? - Zapytałam. - Nic się nie stało?
Podobno jestem wariatką!
Offline
Nic się nie stało. W ogóle.
- Nic. - staram się uśmiechnąć. - Tak poza tym, cześć Lindsay.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
- No hej - "rybciu" ciśnie mi się na usta. Mam ochotę go uścisnąć, pocałować... Miłość. Brakuje mi tego. - Co u ciebie?
Podobno jestem wariatką!
Offline
- Świetnie. - do dupy. - A co u ciebie?
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
- Jakoś. - Zaśmiałam się.
Błaaaaaagam, dajcie mi go przytulić!
- Co się stało z Lisą?
Podobno jestem wariatką!
Offline
- Długa historia. - wzdycham. - Jestem zmęczony tymi wszystkimi sprawami i jeszcze do tego praca. - piję whisky.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
- Lewis? - mówię cicho. - Jesteś moim przyjacielem, prawda?
Podobno jestem wariatką!
Offline
- Jasne. Zawsze i wszędzie. A co? - pytam.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
- Dzieciaki. Ale Diana naprawdę jest... trudna, Jordan. - Czy on mi się przedstawiał? Kręcę głową. - Na miejscu Jimmiego trzymałabym się od niej z daleka.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Ponownie wzruszam ramionami. - To jego sprawa. Zresztą. I tak nie rozumiem tej całej... miłości. - ostatnie słowo wyplułem.
Offline
- Bo... Ja... - głos mi się łamie. - Ja się... zakochałam.
Podobno jestem wariatką!
Offline
Śmieję się.
- No to jesteśmy w tej samej sytuacji.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Jedno słowo. CO?
- Lindsay... jest wiele różnych chłopaków, którzy.... - przerywam - Lindsay... mówisz poważnie? - patrzę się na nią.
Ostatnio edytowany przez Lewis Steward (2016-04-23 20:34:04)
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
Kręcę głową. - Nie sądzę. Ty się zakochałaś. A ja nie. Nie pojmuję tego... uczucia. Jest dla mnie nielogiczne. - tak, żyjesz w XXI wieku 10 lat i dalej go nie rozumiesz.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Mylisz się. Doświadczenie tego, niczego nie ułatwia. Miesza w głowie jeszcze bardziej. - Kiwam głową na Lindsay i Lewisa. - Wystarczy spojrzeć na nich. Choć porównując się do nich i Lisy, chyba raczej się obrażam.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Przekrzywiam głowę. - Ona coś do niego czuje. Prawdopodobnie byli kiedyś razem, ale się rozstali. Odległość? Możliwe. W każdym razie ona chce do niego wrócić, ale on zauważa tylko Lisę, która jest pechowo zadurzona w Araelu.
Offline
- ...który jest zadurzony w kimś innym - dokańczam. - I spróbuj to wszystko poukładać w jedną, spójną całość.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Ok. Zacznijmy od początku. Lindsay kocha Lewisa, który czuje miętę do Lisy. Ona z kolei czuje coś do Araela, który jest zakochany w Mike'u. Nie może z nim jednak być, z powodu Jimmy'ego, który nieszczęśliwie zakochał się w Dianie. Ona jednak nie potrafi zinterpretować swoich uczuć do niego z jakiegoś powodu. Obstawiam opiekuna. - spoglądam na Calliope. - Z twojej miny wnioskuję dwie rzeczy. Po pierwsze mam rację, a po drugie facet jest niebezpieczny. - kończę i jak gdyby nigdy nic wracam do "Hamleta".
Offline
Marszczę brwi.
- Źle zinterpretowałeś moją minę - mówię. - Moja mina mówi raczej: dlaczego Jimmy jest przeszkodą dla związku jakiegoś Mike'a i Araela?
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Długo by opowiadać. Nieważne. - mrużę oczy - Popełniłem gdzieś błąd?
Offline
- Kim jest ten szczęśliwy chłopak? - unoszę brew.
It all starts with a dream
The dawn of a new day
Offline
- Umm, nie znasz go. Może z widzenia. - W lustrze. - Jest naprawdę fajny. Ale... Mam pewnien problem.
Podobno jestem wariatką!
Offline
Uśmiecham się.
- Wydaje mi się, że nie. Ale nie wiem, czy opiekun Diany ma jakikolwiek wpływ na to wszystko. - Wzruszam ramionami. - Chyba po prostu taka jest.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline