Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Obracam się gwałtownie.
- Że co!? - mierzę ją zimnym spojrzeniem. - Szczerze mam w dupie obowiązki. Nikt mi nie będzie mówił co mam robić.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Organizacja musi działać - reaguję na jej złość spokojem. - Jakby wszyscy nie robili tego, co do nich należy, już dawno by upadła. - Unoszę brwi. - A jakbyś faktycznie miała to w dupie, to byś się tak nie wściekała.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Wzdycham i opieram dłonie na biodrach.
- W sumie masz rację. - przewracam oczami. - Nienawidzę gdy masz rację. - prycham.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Logiczne myślenie i brak emocji. Polecam.
Czuję smutek. Nie znoszę więzi z nim. Dlaczego w ogóle mam tą więź?
Brak emocji. Własnych emocji.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Profesjonalistka się znalazła. Jak byś była taka mądra to miasto już by leżało u twych stóp. - uśmiecham się sztucznie.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Uśmiecham się krzywo.
- Mogłoby, gdybym tego chciała, ale nie leży to w moich zainteresowaniach.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Mierzę ją wzrokiem.
- To właściwie co tu robisz? - znów unoszę brwi.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Wzruszam ramionami.
- Zarabiam.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Kasa. No tak. - po raz kolejny wzdycham. - Ja tam lubię adrenalinę. Misty zresztą też. - przewracam oczami na wspomnienie ostatniej akcji z torebką.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Znowu kogoś zabiły. Na oczach dziecka? To... Nawet nie wiem, jak to skomentować.
Nie daję po sobie poznać, że o tym wiem.
- No tak. Jedyne motywacje "tych złych". - Robię cudzysłów w powietrzu. - Jakby dali mi pieniądze za nic, nie walczyłabym wcale, po żadnej stronie.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
Kiwam głową.
- Ja też tak miałam. - mówię tonem bez emocji. - Dopóki nie zabili mi matki. Teraz niech za to zapłacą. - kończę zaciskając dłonie w pięści.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Pewnie jakby mojej rodzinie coś się stało, zareagowałabym podobnie. - Przyznaję jej rację.
Choć... Nie do końca. Nie umiałabym zabić.
- Uspokoiłabym cię, ale nie będę ingerować w twój umysł.
It is in herself.
She will find the strength she needs.
Offline
- Dzięki. Nie lubię - to mało powiedziane. - Jak grzebiesz w mojej głowie. A teraz pozwól, że już sobie pójdę. - bez czekania na jej odpowiedz odchodzę.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Wchodzę do budynku, a nade mną zapalają się światła. Zegar wskazuje wpół do pierwszej... No ładnie. Może przemknę się szybko i nikt mnie nie zobaczy.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Błąkam się po pustych korytarzach. Tej nocy jakoś nie usne. Nagle zauważam w oddali światła. Kieruje się tam i widzę dziewczynę. Co ona tu robi?
Chrząknęłam, by zwrócić jej uwagę na mnie.
"Jeśli nie czujesz straty po odejściu człowieka, to znaczy, że ten człowiek nic dobrego dla ciebie nie zrobił."
Offline
Staram się nie patrzeć na nią i idę dalej. Co ją obchodzi, co ja robiłam dzisiaj? Boże, jak to dziwnie brzmi.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Widocznie dziewczyna mnie ignorowała. Jezu! Jakie to irytujące!
- Co tu robisz o tej godzinie? Jestes mokra? - o nie. Hahah. Zabrzmiało to tak oskarżycielsko.
"Jeśli nie czujesz straty po odejściu człowieka, to znaczy, że ten człowiek nic dobrego dla ciebie nie zrobił."
Offline
- To moja sprawa - mruknęłam. - Nie powinno cię to interesować. - uśmiecham się słodko.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
- Ale interesuje. - odgryzam sie
"Jeśli nie czujesz straty po odejściu człowieka, to znaczy, że ten człowiek nic dobrego dla ciebie nie zrobił."
Offline
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła - dodaję i idę w stronę stołu.
Zostawiłam tam klucze do mieszkania.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Zaśmiałam się. - ja już dawno jestem w piekle. - chwyciłam klucze dziewczyny i poszłam za nią.
"Jeśli nie czujesz straty po odejściu człowieka, to znaczy, że ten człowiek nic dobrego dla ciebie nie zrobił."
Offline
- Oddawaj to - syknęłam
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
- Opanuj się dziewczyno. Chciałam ci to tylko podać - mówię. Agresywna jest... Moze lepiej trzymać ją w klatce? Tak dla bezpieczeństwa?
"Jeśli nie czujesz straty po odejściu człowieka, to znaczy, że ten człowiek nic dobrego dla ciebie nie zrobił."
Offline
- Jestem zmęczona - mówię. - To był dość ... długi dzień.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Zrobiło się już strasznie późno, kiedy dotarłem do agencji, po drodze jeszcze wskoczyłam do banku, aby "wypłacić" pieniądze, co zajęło mi trochę czasu, bo jakiemuś chłopakowi zachciało się bawić w bohatera. Naiwniak. Nie, żeby był jakąś przeskodą, dzięki niemu zabawa po prostu się wydłużyła. Zmęczona skierowałam się do swojego pokoju, który znajduje się na ostatnim piętrze wieżowca.
"Chcesz się poddać? Przywal dwa razy mocniej, a zmienisz zdanie."
Offline