Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Wchodzę do siedziby. To był zdecydowanie zły dzień. Jak mogłam wyjawić, że mam moce?! W dodatku jeszcze połamałam pewnie żebra temu chłopakowi. Cóż, to nie moja wina. Jest sobota. Mam wolne od studiów. Pracę zaczynam o czwartej. Mogę się spokojnie wyluzować. Idę pewnym krokiem w stronę kanapy, ale widzę że pewna osoba postanowiła również tam usiąść.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Siedzę na kanapie i przeglądam jakiś magazyn o motoryzacji.
Ciszę przerywają czyjeś kroki, które słyszę już z daleka. Podnoszę wzrok.
- Kogo ja widzę... Czyżby ciężki dzień? - pytam wracając spojrzeniem do magazynu,a Invisi ciężko opada na kanapę. - Wyglądasz fatalnie.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Dobrze wiedzieć - mówię i siadam. - Miałam zbyt długi dzień. A ty, co tutaj robisz? - unoszę brwi.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Znów przenoszę na nią wzrok i unoszę wysoko brwi.
- Mój dzień nie był udany i jestem rozdrażniona. Mam ochotę wybić pół miasta więc siedzę tu z tym oto pisemkiem - podnoszę magazyn do góry po czym z powrotem go opuszczam. - i próbuję się powstrzymać. - odpowiadam i przewracam oczami.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- A ja na razie nie będę niszczyć miasta. - wzdycham - Nie pytaj. Jestem wystarczająco zdenerwowana. Zrobiłam wielki błąd - przegryzam wargę.
LISA ZAMKNIJ SIĘ!
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Invisi, stresuje się? Czym?
- Szczerze mówiąc to mam w dupie co robisz ze swoim życiem. - warczę i zaczynam przyglądać się różnym modelom najnowszych motorów. - Choć... - tym razem skupiam całą swoją uwagę na niej. - Wydaje mi się - w sumie nie wiem skąd ale intuicja mi tak podpowiada. - ,że ten błąd nie dotyczy tylko ciebie. Mam rację?
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Trochę. - mówię cicho.
Tiaa, jeszcze jej wyjaw najlepiej całą tajemnicę:
- Ten motor jest jest ciekawy... - wskazuję palcem na czarny pojazd.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Nie odrywam od niej wzroku. Miałam ją olać ale zaciekawiła mnie.
- Trochę? - pytam sceptycznie. - A kogo dotyczy? - drążę temat. Dojdę do sedna.
Co ukrywasz...? - zastanawiam się.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Nieważne. To moja sprawa. - mówię.
Nie powiem jej nic o Araelu. Nie ma opcji. Wstaję.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Prycham.
- Jasne. Twoja. - przewracam oczami. - Uciekaj. - rzucam nieco ciszej.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Idę do automatu po coca - colę, po czym wychodzę. Muszę się przygotować.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Zerkam na zegarek. W sumie mogę się gdzieś przejechać...
Przypominam sobie o serwetce w mojej kieszeni.
- To może odwiedzę nowego znajomego... - uśmiecham się pod nosem i wychodzę z siedziby.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Wchodzę jak zwykle zdenerwowana do siedziby. Ma w głowie tyle myśli, że nie zauważam Echo...
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
- A ty jak zwykle nabuzowana, Invisi. - mówię. Siedzę wygodnie w fotelu i odpoczywam. - Wyluzuj bo wybuchniesz, mała. - robię duży nacisk na ostatnie słowo i śmieję się zimno.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Odezwała się. A co ty w ogóle robisz? Siedzisz tylko i rozkazujesz? Od tego jest kto inny. - uśmiecham się wrednie.
Ostatnio edytowany przez Lisa Steward (2016-04-12 22:50:27)
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
JA OD TEGO JESTEM MUAHAHAHAHHAHAHA!!!
*luz usunę to. musiałam xDDD*
I'm only human after all
Don't put the blame on me
Offline
- Ja przynajmniej nie jestem wieczne czerwona ze złości. - rzucam oschle. - Złość piękności szkodzi. - uśmiecham się podle. - Mała. - uwielbiam irytować ludzi.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Nie jesteś, bo nic nie robisz. - mówię kwaśno.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Spokojnie podnoszę się z fotela i podchodzę do niej. Zdecydowanie góruję nad nią wzrostem.
- Masz jeszcze jakieś złote myśli, krasnoludku? - pytam zaciskając pięści.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Wzrost nie świadczy o inteligencji - uśmiecham się.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Mierzę ją zimnym spojrzeniem.
- Najwyraźniej jesteś pieprzonym wyjątkiem. - prycham. Dalej nie spuszczam z niej wzroku.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Czyżby? Radziłabym ci uważać - śmieję się zimno i uderzam ją w twarz.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Z mojego gardła wydobywa się krótki krzyk. Bardziej z zaskoczenia niż z bólu ale nie powiem... Mała ma siłę.
- Ty... - mówię i uderzam ją z całej siły łokciem w szczękę. Dziewczyna odsuwa się kilka kroków do tyłu. - Nie zadzieraj ze mną krasnoludku. - syczę.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Robię się niewidzialna i rzucam w nią z całą prędkością lampą.
What you don't have you don't need it now
What you don't know you can feel it somehow
Offline
Uchylam się od lampy, która nagle sama zaczęła lecieć w moją stronę.
- Jesteś tchórzem. - prycham. - Chowaj się dalej.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline