Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 Następna
Kiedy Alain wraca moja porcja jest już do połowy zjedzona.
- Nie jest ci zimno? - pytam z lekkim uśmiechem i przyglądając mu się.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Patrzę na nagi tors i uśmiecham się, a nawet rumienię.
- Nie specjalnie. A poza tym moja sypialnia jest tam daleko na piętrze - wskazuje schody prowadzące do góry. - I nie chciałem tez zostawiać cie tu samej.
Ostatnio edytowany przez Alain Carlyle (2016-04-25 22:38:30)
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Kręcę głową i przewracam oczami.
- Poradziła bym sobie. - odpowiadam rozbawiona. - Za to przez ciebie mi zrobiło się zimno. - kulę ramiona żartując.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Nie wątpię. - śmieję się.- Mógłbym cie ogrzać, ale nie wiem czy tego chcesz. - poruszam zabawnie brawami. -choć wydaje mi się, że i tak najwięcej ciepła dostarcza bawełniany koc
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
- Z chęcią przyjmę propozycję numer dwa. - odpowiadam i unoszę jeden kącik ust ku górze.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- A co jeśli nie mam koca w mieszkaniu?- pytam. _ Wtedy będziesz musiała skorzystać z propozycji numer jeden.
Uśmiecham się figlarnie.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Skrobie widelcem po pustym talerzu i przyglądam się blondynowi po czym kręcę głową.
- Nie masz koca to nie. - obejmuje się ramionami. - W sumie jestem zmęczona. - zerkam za okno. - A zrobiło się chyba już całkiem późno. - wzdycham.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Briss... - siadam ponownie na krzesła i podpieram głowę na łokciach, patrząc dziewczynie w oczy.. - nie chcesz zostać dłużej ?
Ostatnio edytowany przez Alain Carlyle (2016-04-27 16:13:31)
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Alain patrzy na mnie tymi swoimi wielkimi niebieskimi oczami. Zerkam w bok.
- Jest późno. - kręcę głową i ziewam. - Nie chce znowu usnąć. - mimowolnie się uśmiecham i wracam spojrzeniem do chłopaka. - A ostatnio niestety często mi się zdarza. - nadal czuje mnie obserwuje. Tym razem nie mogę oderwać wzroku od jego oczu.
Ciekawe co cię tak interesuje..? Zastanawiam się. W moich oczach jest kompletna pustka. Nie ma w nich nic ciekawego.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Briss wpatruje się we mnie równie intensywnie, jak ja w nią. Przez chwilę siedzimy w ciszy. Żadne z nas się nie odzywa.
- Mówisz jakbyś nie mogła zasypiać. - marszczę brwi. - ja naprawdę chcę żebyś została.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Wznów wzdycham.
Bo nie mogę.
- No dobrze. - kręcę głową z niedowierzania. - Zostanę jeszcze trochę. - widzę na jego twarzy tryumfalny uśmiech. - Ale na serio mi zimno. - pocieram ramiona.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Wywracam oczami.
-Zaraz przyniosę ci ten koc.- mówię i biegnę po schodach do sypialni.
Z szuflady w szafie wyjmuję jasnobeżowy koc i wracam z powrotem do Briss. Kiedy jestem na dole z zaskoczenia okrywam Briss przy okazji się przytulając. Pachnie wanilią.
W czasie naszej nie uwagi tracimy równowagę i upadamy na kanapę.
- Jak mogłaś woleć pled ode mnie ?- śmieję się.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Kiedy mnie przytula wstrzymuję powietrze, a później kawałek się od niego odsuwam.
- Wydawał mi się bardziej stosowny... - mówię cicho przypominając sobie rozmowę w kawiarni. Przymykam powieki. - Ale w sumie takie połączenie nie jest złe...
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Przyglądam jej się przez chwilę ,po czym przysuwam się odrobinę.
- Briss?
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Zamykam oczy do końca i wtulam twarz w koc.
- Mhm? - mruczę pytająco.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Teraz jest ci ciepło?
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Uśmiecham się pod nosem.
- Teraz jest... - mówię powoli i zacinam się. Przez koszulkę czuję ciepło jego ciała i jego oddech na moim karku.
Delikatnie odchylam głowę w tył i zerkam na niego.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Briss odwraca się do mnie i patrzy mi w oczy.
- Jest?- dopytuję, unosząc brwi.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Z trudem przełykam ślinę.
Jest inaczej. Jest dziwnie. Jest...
- Jest dobrze. - mówię w końcu. Z powrotem kładę głowę, a rozpuszczone włosy spadają mi na twarz. Zamykam oczy.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Gdy Briss zasypia, przyglądam się jej przez chwilę. Jest taka piękna. Uśmiecham się szerzej, gdy widzę jak uśmiecha się przez sen. Ciekawe o czym myśli.
Z dziwnego, ale spokojnego i przyjemnego transu wybudza mnie, zegar wybijający 23:30 Wstaję i biorę Briss na ręce, po czym niosę ją do swojej sypialni.
Kiedy jestem na miejscu kładę ją i przykrywam kołdrą. Zatrzymuję się i patrzę w stronę drzwi. Znowu mam spać na kanapie? Niee.., a Briss się chyba nie obrazi. Przytulam się do niej i próbuję zasnąć, lecz męczy mnie jedna rzecz, którą tak bardzo chcę zrobić.
Otwieram oczy i sprawdzam czy Briss śpi. Gdy jestem tego pewny całuję ją w policzek.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Budzę się ale nie otwieram oczu. Wyspałam się jak nigdy dotąd.
Czuję ciepły oddech na karku i rękę obejmującą mnie luźno w pasie.
Momentalnie sztywnieję. Otwieram oczy,przekręcam się na drugi bok i patrzę na śpiącego blondyna. Jest cały rozczochrany. Mimowolnie się uśmiecham.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Pocieram zaspane oczy i podnoszę się do pozycji siedzącej, przypominając sobie wydarzenia z wczorajszego wieczoru. Następnie patrzę na uśmiechniętą Briss ,i także się uśmiecham.
-Dzień dobry.- Jak się spało?
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
- Zaskakująco dobrze... - odpowiadam i z powrotem zamykam oczy. - Teraz to na serio będę musiała się zbierać. - śmieje się cicho.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Nigdzie nie idziesz. - Podciagam się i kładę swoją głowę obok głowy Briss, po czym uśmiecham się ciepło.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Przygryzam warkę i otwieram oczy.
- Alain... - odgarniam włosy z twarzy. - Na prawdę będę już iść. - podnoszę się do pozycji siedzącej ale nie na długo. Chłopak łapie mnie za ramie i delikatnie znów kładzie. Uśmiecha się jeszcze szerzej widząc moją skrzywioną minę. - Alain... - powtarzam kręcąc głową.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 Następna