Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4
Wzruszam ramionami.
- Czyli zwykłe aktorstwo i udawanie. - Patrzę za okno. Jeszcze bardziej mam ochotę zapalić. - Typowe u facetów.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
- Niee - Mike pokręcił głową. - Z włosami na żelu, czarną koszulą, gitarą w ręku i umiejętnościami tanecznymi każda była jego. A aktorstwo? Jesli Ash kocha, to szczerze. - posłałem przyjacielowi mordercze spojrzenie.
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
Wchodzę trochę spóźniona do poczekalni. Od razu wzrok każdego ląduje na mnie. Ale mówię tylko głupie hej i siadam na boku na ławce.
Ostatnio edytowany przez Nicole Kanim (2016-04-11 21:02:54)
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
Uśmiecham się krzywo. Dziwi mnie, że ktoś taki jak Micheal zaprzyjaźnił się z Ashanimem.
- W takim razie zazdroszczę jego wybrance - mówię nieco ironicznie. - Choć w sumie ciekawe byłoby go zobaczyć choć raz miłego.
Dziwne wyobrażenie. Miły Ashanim Daniels. To pasuje tak samo, jak Urocza Delilah Bellerose. Albo Inteligentny Mitchell Bellerose.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
- Och, naprawdę? - Zapytałam z niedowierzaniem. - Życie miłosne Asha, jest tak samo interesujące jak woda w kiblu.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Mike uniósł brwi. - Ash? Czyżbyś był niemiły? Poskarżę się Anie. - parsknąłem - I co zrobi mi twoja dziewczyna, a moja siostra? Hmm? Poszczuje mnie Eo? - wybuchamy śmiechem
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
- Myślę, że dziewczyny tutaj są silniejsze, niż wam się wydaje i nie potrzebują wybawienia od ciętego humoru Ashanima i jego wahań nastrojów niczym u kobiety w ciąży.
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Wybuchamy śmiechem. - No cóż, to my będziemy się zbierać. - mówi Mike, a ja kręcę głową. Kiedyś go za to zatłukę.
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
- Tak będzie najlepiej, ale uważajcie - Uśmiechnęłam się ironicznie. - Spróbujcie nie zgubić tych irytujących uśmieszków.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Prycham co za... Ale Mike zaczyna uciekać. - Ej, falstart. Stary! - i wybiegam za nim, a z tyłu głowy słyszę "Jak dzieci"
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
Wychodzę z pokoju spotkań uśmiechnięta.
- Lady Nicole? - pytam i szukam wzrokiem dziewczyny - Jesteś następna. - dodaję i siadam na swoim miejscu.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Kolejne kandydatki wchodzą i wychodzą. A ja nadal tu siedzę.
Jestem już trochę znudzona, a przez tą bezczynność zaczynam się stresować. Mam ochotę pójść popływać... Właśnie. Ciekawe czy mają tu basen.
Przewracam oczami.
- Pewnie, że mają... To pałac. - mamroczę do siebie. Pytanie powinno brzmieć: Czy będę mogła odwiedzać ten basen?
Ech... - jęczę w duchu.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Hej, też tutaj wariuję, ale żeby zacząć gadać do siebie? - zaśmiałam się, mówiąc do... no nie wiem, może sama zdradzi swoje imię. - Lawrence.
Podałam jej rękę z uśmiechem. Mam nadzieję, że ich opinia o mnie się zmieni. Serio, ja nie jestem taka wredna! To Daniels tak na mnie działa... Ugh, jak to brzmi.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Z zamyślenia wyrywa mnie czyjś głos.
Patrzę na ową osobę. Lawrence Velasco. Dwójka.
- Och, tak tylko myślę na głos. - przyznaję i ściskam rękę dziewczyny. - Carmen.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Miło mi Ciebie poznać - Powiedziałam, poprawiając się na krześle.
Aż niektóre miejsca bolą od tego całego siedzenia.
- Jesteś pierwszą osobą, z którą gadam - Przewróciłam oczami. - Nie licząc naszej miłej konwersacji z Ashanimem, tym całym Mike'iem i Delilah. Zresztą...
Prychnęłam.
- Po co ja ci to mówię? - Zaśmiałam się.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Marszczę nos.
- Nie polubiłaś Asha? - pytam ironicznie unoszę wysoko brwi. - Ciekawe dlaczego? - przewracam oczami.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
- Tylko nie mów, że był dla ciebie miły, wcale nie zmęczony życiem i... - westchnęłam. - Dobra nieważne. Po prostu mnie denerwuje.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Zmęczyła mnie ta rozmowa. Nie mam ochoty jej kontynuować.
Kiwam więc głową i nic nie mówię.
Czasem trzeba wyciszyć bicie serca,
by usłyszeć czyjeś kroki w naszym świecie samotności.
Offline
Przysłuchuję się rozmowie. Widzę Ashanim ma bardzo dobrą opinię. Swoją drogą jestem ciekawa czemu zachowuje się jak niewychowany gbur. Ludzie nigdy nie są od początku zgorzkniali. I o co chodziło z tą zakrwawioną chusteczką u mnie w domu?
And the fear of falling in love with somebody - I realized - is itself already silent love.
Offline
Noo, gratulacje Lawrence! Już znudziłaś jedną dziewczynę! Jak będzie tak dalej, to się powieszę chyba... W sumie, dobry plan. Ale poczekajmy, aż mnie wyrzucą.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Wchodzę z powrotem do Komnaty Dam.
- Następna. - mówię i siadam z dala od innych. Nie było tak źle.
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4