Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Uśmiecham się i spoglądam na zegarek.
-No cóż, chyba czas się kończy. Dziękuję ci za rozmowę
Offline
- To ja dziękuję Fabianie. - odpowiadam i sie kłaniam. Uśmiecham się ostatni raz i opuszczam pomieszczenie.
Ostatnio edytowany przez Nicole Kanim (2016-04-15 16:14:19)
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
Stoję przed drzwiami do komnaty. Co teraz powinnam zrobić? Zapukać? Wejść swobodnie? Gdy stres przejmuje kontrolę zapominam, co powinnam robić. Wtedy czuję jak gdyby wszystkie lata nauki, etykiety i savoir vivr wyparowały.
Zresztą, nie zapukam- zaryzykuję. W końcu raz się żyje, a za mały błąd nikt mnie do więzienia nie wsadza.
Wchodzę do środka.
- Wasza Wysokość. - dygam z uśmiechem.
"Szczęście nie mieszka długo pod tym samym adresem."
Offline
-O, witaj Elspeth- uśmiecham się do dziewczyny.
Gestem zachęcam, żeby podeszła i odsuwam jej krzesło. Siadam na przeciwko niej.
-Co jest dla ciebie w życiu najważniejsze, Elspeth?
Chyba najlepsze w całych rozmowach są miny kandydatek, gdy od razu zadaję bezpośrednie pytania
Offline
Co jest dla mnie w życiu najważniejsze? - Powtarzam w myślach pytanie.
- Przedewszyskim rodzina. Bez niej nie dałabym rady. Wsparcie, troska rodziców i siostry są dla mnie ostoją dla gorszych dni.
Gdy mam z czymś problem wiem, że mogę liczyć na mamę, która udzieli wskazówek; tatę, który doda swoje słowa otuchy i siostrę, której
Zwierzam się z wszystkiego. Na drugim miejscu stawiam miłość. Bez niej nie byłoby ..- no właśnie, czego by nie było Els? - Życia. - Dpowiadam po chwili. - A na samym końcu stawiam teatr. Moją pasję życiową. Te trzy rzeczy są dla mnie najważniejsze.
"Szczęście nie mieszka długo pod tym samym adresem."
Offline
Myślę o wszystkim, o czym wspomniała Elspeth, po kolei. Na początku rodzina- mam tylko siostrę. Kocham ją, ale paradoksalnie widujemy się bardzo rzadko. Matka jest dla mnie niby-rodziną, pokrewieństwo mamy tylko w dokumentach. Miłość- myślałem, że kocham, ale to okazało się tylko przyjaźnią. Teraz czekam na prawdziwe uczucie. A na końcu teatr... właśnie...
-Wlasnie, Elspeth prosiłbym cię, żebyś przyszła do saloniku na trzecim piętrze w sobotę. Pokojówka cię zaprowadzi
Offline
Dlaczego? To pierwsze pytanie jakie mi się nasuwa, ale szybko go odpędzam. W końcu to nie przesłuchanie
- Czyli co? Mam się pakować? - Żartuję, lecz po chwili uświadamiam sobie, że to było nie na miejscu. Brawo Els, po raz kolejny w swoim życiu udowodnilaś jak potrafisz żartować.
"Szczęście nie mieszka długo pod tym samym adresem."
Offline
Wchodzę do Pokoju Spotkań. Cała drżę. Dasz radę Lawrence!
- Wasza Wysokość - dygnęłam przed księciem.
Okej, jakoś wyszło.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Patrzę na dziewczynę, która wchodzi. Przekrzywiam lekko głowę. Kto to jest? Nie przypomina żadnej z kandydatek.
-Dzień dobry- uśmiecham się i odsuwam jej krzesło.
Nie zdradź się Fabian, nie zdradź, że nie wiesz, kim ona jest.
Offline
Ojej, jak fajnie. Siadam przed księciem.
- Bardzo się cieszę, że mogłam przyjechać do pałacu - zaczynam z uśmiechem. - To wspaniałe miejsce.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Przyjechała do pałacu- czyli prawie na pewno kandydatka. Tylko, która? Nic nie przychodzi mi do głowy, więc postanawiam rozegrać to w inny sposób.
-Tak pałac, to naprawdę piękne miejsce, zwłaszcza, jeśli pozna się je bliżej...- przywołuję poprzedni temat, żeby nie ucinać jej wypowiedzi. Potem przechodzę do sedna.- Co jest twoim hobby? Może to twoja praca...?
Offline
- Jak na razie nie pracuję - odpowiadam mu. - Lubię gotować, to sprawia mi największą radość.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Nie pracuje, nie pracuje... Próbuję sobie przypomnieć, kto miał to wpisane w karcie. Chwila... to jest Lawrence?!
-A twoi rodzice, Lawrence?- próbuję.
Offline
Naprawdę? Rodzinka jest dzisiejszym tematem do rozmów?
- Mama jest aktorką - mój uśmiech blednie. - Tata nie żyje.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Posmutniała. Czyli relacje z matką raczej nie są dobre. I zareagowała na "Lawrence", więc to musi być naprawdę ona.
-Bardzień mi przykro z powodu twojego ojca, Lawrence- milczę przez chwilę.- Jaki jest typ osób, których najbardziej nie lubisz?
Offline
Pomyślmy o mamie.
- Nie lubię ludzi aroganckich - i chyba tyle. - Nie ma gorszych ludzi od tych samolubnych.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Kiwam głową i myślę o Ashanimie... Taak, tu się zgodzę z Lawrence.
-A jakich ludzi lubisz najbardziej?
Offline
- Pozytywnie nastawionych do życia, myślących najpierw o innych niż o sobie - uśmiechnęłam się. To nie ja. - I tych, którzy potrafią zrozumieć.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Zastanawiam się chwilę.
-Czego byś nigdy w życiu nie zrobiła?
Offline
Mama. Co zrobiła mama?
- Przede wszystkim nie zostawiłabym nigdy swojego dziecka. - przełykam ciężką gulę. - I też nie zdradziłabym swojej miłości.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Potakuję cicho.
-Gdybyś mogła coś zmienić, coś bardzo ważnego, co by to było?
Offline
Nie być Dwójką, nie być Dwójką.
- Umm - zastanawiam się. - Chyba nie doprowadziłabym do znajomości z kilkoma osobami.
To dobra odpowiedź. Szczerość, to szczerość.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Może jeszcze kiedyś się dowiem, o co jej chodziło.
-Cóż, dziękuję ci za rozmowę, Lawrence-uśmiecham się do dziewczyny.
Offline
Już? Tak szybko? Okej, wylatuję.
- Ja również dziękuję, Wasza Wysokość. - odwzajemniam uśmiech.
Wstałam z krzesła i dygnęłam. Wychodzę pomieszczenia.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Po jakimś czasie Lawrence wróciła i powiedziała mi, że teraz moja kolej. Trochę się denerwowałam, ale nie było tego po mnie widać.
Weszłam do pomieszczenia i uśmiechnęłam się.
- Dzień dobry Wasza Wysokość - powiedziałam i dygnęłam z gracją.
"Nie rezygnuj i nie mów, że nie warto."
Offline