Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
Wchodzę do środka razem z Nicole.
- Bardzo ładny pokój - powiedziałam.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
- Dziękuje. - uśmiecham się. Zamykam za nami drzwi i wchodzę w głąb pomieszczenia. Wchodzę do garderoby i wyciągam z posłania mała, białą zwinietą kulkę. - Oto on. Rubin. - Mówię i podaję dziewczynie pieska.
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
- Ooo - Zachwyciłam się. - Skąd go masz?
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
- Znalazłam i nie mogłam tak po prostu zostawić. Więc go przygarnęłam, a że moja mama nienawidzi psów, musiałam go ukrywać. Wyjeżdżając do pałacu, nie mogłam go zostawić w domu. Wtedy zapewne znów by wylądował na ulicy, więc go "przemycilam". - Mówię trochę ciszej.
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
- Wow - Przytuliłam zwierzaka do siebie. - Masz dobre serce...
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Uśmiechnęłam się ciepło.
- Chcesz go nakarmić? - spytałam z lekkim entuzjazmem.
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
- Jasne! - Oznajmiłam i położyłam zwierzaka na łóżko. - Twoje pokojówki nic nie wiedzą?
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
- Wiedzą, wiedzą. Okazały się całkiem sympatyczne i powiedziały, że nikomu nie pisnąm ani słówka, a ja im ufam. - Powiedziałam i podeszłam do szafki, z której wyciągnęłam paczkę psich przysmaków. Dałam dziewczynie dwa do ręki i z radością obserwowałam tą dwójkę.
- Wiesz, jesteś pierwszą osobą,która o nim wie. Nie licząc pokojowek oczywiście.
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
- Moje pokojówki są... Irytujące - przewróciłam oczami. - Spokojnie. Umiem dotrzymać słowa pod jednym warunkiem...
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
Warunkiem? Co do cholery?!
Z wielką gulą w gardle zapytałam:
- Jakim?
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
- Pozwolisz mi czasami go odwiedzać? - Zapytałam patrząc jej w oczy.
Chyba się tym trochę zdenerwowała.
Kto umarł, ten nie żyje. Amen.
Offline
- Oh to. Tak, oczywiście. - mówię i się uśmiecham. Na mojej twarzy widnieje wielka ulga.
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
Biegnę prosto do mojego pokoju. Muszę wiedzieć co z Rubinem. Muszę.
Wpadam do niego z prędkością światła. To co widzę szokuje mnie... papiery, meble... dosłownie wszytko jest porozwalane, porozrzucane i podarte. Nagle mój wzrok przykuwa wielka czerwona plama na łóżku. Zbliżam się powoli, a w moim gardle pojawia się ogromna gula. Z trudem ją przełykam, gdy widzę co znajduje się obok szafki nocnej. To... Rubin. Leży cały w kałuży krwi. Martwy. Zabili go.
Zakrywam dłonią usta, chcąc nie krzyczeć, ale nie wychodzi mi to. Upadam na kolana, a po moich policzkach spływają łzy, łącząc się u dołu w wodospady. Rubin był moim przyjacielem. Ja... bardzo byłam z nim przywiązana. Był taki młody, boże przecież to był szczeniak!
W tym momencie czułam, jakby moje serce przeszyto tysiącem noży.
Powoli dotknęłam jego futra, marząc całą dłoń w krwi. Ten fakt utwierdził mnie jeszcze bardziej w przekonaniu, że pies nie żyje. Nie rozumiem, jak można być tak bezwzględnymi ludźmi. No jak?!
Wycieram dłonią mokre policzki, tym samym wymazując się we krwi. Świetnie.
Próbuję ją wytrzeć o suknię, jednak nie przynosi to żadnego efektu. Przeciwnie. Jestem coraz bardziej splamiona krwią Rubina.
Po kilku minutach wstaję... nie mogę tak dłużej. Muszę to zmyć... muszę.
Nie odrywając wzroku od psa, poruszam się do tyłu. Ten widok będzie mnie prześladował do końca życia.
Nagle na kogoś wpadam. Mam nadzieję, że to pokojówka lub co najmniej gwardzista. Mimo to boję się odwrócić. Co jeśli to... rebeliant?
Pociągam nosem i próbuję się obkręcić, lecz nim to robię ktoś przykłada mi szmatkę do ust. Była czymś nasączona. Musiała być, gdyż moje powieki nagle stały się ciężkie a oddech uwiązł w gardle. Upadłam bezwładnie na podłogę. Ostatnie co zobaczyłam to dwie majaczące się nade mną sylwetki. Nie wyglądali jak rebelianci.
- Bierzemy ją - usłyszałam czyjś głos, a potem odpłynęłam.
Ostatnio edytowany przez Nicole Kanim (2016-07-24 01:35:32)
Is it hard for you to realize?
She'll never be me!
Offline
Strony: 1