Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Wchodzę szybko do pokoju i zamykam drzwi. Odsyłam Julie, Sarah i Abigail do siebie. Potrzebuję się jakoś uspokoić. Mam wrażenie, że całe eliminacje to rozmowa z kandydatkami i komentarze królowej, przeplatane się z Fabianem. Ściągam sukienkę i zakładam puchowy szlafrok. Nie lubię, gdy coś mnie uwiera. Siadam przy mahoniowym biurku i zaczynam pisać.
Kochana Mamo!
Co u ciebie? Jak Lucas i Levis?
Wiem, że chciałaś się się dowiedzieć czegoś o pałacu, księciu i rywalizacji. Więc streszczę ci wszystko.
Mogłabym napisać, że w pałacu jest cudownie. Jest ogromny i ładny.
Ale czy gdybym coś takiego napisała, byłabym sobą? Owszem jest ogromny. Co wiąże się z dłuugimi poszukiwaniami odpowiednich komnat. Czy mocno rywalizujemy z kandydatkami? Myślałam, że z Eliminacjami wiąże się ogromna walka. Ale jest inaczej. Nie jesteśmy dla siebie jakoś bardzo nie miłe. Jaki jest Fabian? Cóż... to książę. Zachowuje się jak książę, ale trochę w inny sposób. Nie wiem jak ci to wytłumaczyć. - hmm... pisać o królowej? Chyba raczej nie.
Pogoda jest jedynym czym się nie martwię. Zawsze świeci tu słońce. A co z tatą? Odpisz jak najszybciej.
Całuję Lily.
Ostatnio edytowany przez Lily Rose Sheve (2016-05-07 09:55:59)
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Tym razem znajduję odpowiednie drzwi i numerek. Delikatnie ciągnę ręką za klamkę, ale nadal czuję ból pulsujący z tyłu głowy. Zastanawia mnie jak królowa to przeżyła. Pewnie żyła z myślą, że to uczyni ją jeszcze piękniejszą. Za to mnie szlag zaraz trafi. Kiedy tylko przekraczam próg pokoju, pokojówki wydają przerażone, ale stłumione odgłosy. Idę szybko do łazienki. Ponoć miałam nie patrzeć w lustro. Ale w końcu to ja. Chcę zobaczyć czym, a raczej kim się stałam. Moja głowa jest w bandażach, które są lekko przesiąknięte krwią. Za to włosy... Wyglądam po prostu jak roszpunka, bo inaczej tego nazwać nie można. Chciałabym z kimś porozmawiać. Z kimś komu mogę zaufać. Ktoś, kto mnie zrozumie. Rządy królowej muszą się skończyć. Nie wiem co można zrobić, żeby przestała być taką osobą. Przecież bicie kandydatek czy robienie z nas jej marionetek, nie jest chyba głównym celem. To Fabian ma nas wystawiać na próby, a nie ona. To ON ma wybrać jedną z nas. Nie królowa. Powinnam napisać do matki, albo Daniela. Ale co to da? Raczej nic. Samo przeciwstawienie się królowej jest skazaniem na śmierć. Ale ja to zrobiłam. Ile nieprawidłowych rzeczy już zrobiłam? Znalezienie się na trzecim piętrze, chodzenie po dziedzińcu w niedozwolonej godzinie, a teraz to. Ale jest i jedna lepsza rzecz. Zawsze mogły być jeszcze dłuższe. Będę musiała je jakoś później ściąć. Wychodzę z łazienki i siadam na łóżku. Chciałabym się rozpłakać jak kiedyś i zostać przytuloną przez ojca, albo mamę. Chciałabym. Biorę do ręki gitarę i zaczynam delikatnie uderzać opuszkami palców w struny. Gram i nawet udaje mi się trochę uspokoić. (https://www.youtube.com/watch?v=hPD-a1FjUtU) (to ta piosenka, Oliwia? xD
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Mam ochotę posłuchać muzyki, a wiem, że jest tu jedna osoba, która może mi ją zapewnić. Może to trochę egoistyczne, ale kieruję się do pokoju Lily. Uwielbiam jej głos. Zresztą, dawno już się nie widzieliśmy.
Chcę zapukać do drzwi, ale powstrzymują mnie dźwięki gitary. Stoję pod drzwiami i słucham, dopóki piosenka się nie kończy. Wtedy delikatnie uderzam w drzwi.
Offline
Pokojówki, patrzą na mnie i już chcą iść otworzyć drzwi, kiedy pokazuję im ręką żeby zostały. Wyglądam trochę lepiej niż wcześniej, jeśli chodzi o tą lepką czerwoną maź, którą jest krew. Bandaż na mojej głowie jest zmieniony. Otwieram drzwi i staram się opanować zdziwienie. No ładnie.
- Cześć Wa... Fabian. - mówię i staram się jakoś uśmiechnąć, ale jednak zaskoczenie zwycięża.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Mimowolnie przykładam rękę do ust. Co sobie zrobiła?
-Lily! Boże, co ci się stało?
Offline
Przegryzam wargę. No tak. On nie wie, co jego matka zrobiła. Biorę głęboki oddech.
- Myślę, że lepiej będzie jak porozmawiamy o tym u mnie w pokoju. Nie mogę się pokazywać nikomu w tym stanie. - mówię trochę ciszej, a smutne emocje zaczynają mnie dosięgać.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Kiwam głową, bo nie wiem, czy byłbym w stanie teraz coś powiedzieć. Dopiero po chwili zauważam, że jej włosy są dłuższe. Duuuuużo dłuższe. Ciągną się za nią i sięgają prawie do kostek. To dlatego? To miał być jakiś zabieg upiększający? Nieudany?
Bez słowa siadam na rogu łóżka i czekam na jakieś informacje.
Offline
- Twoja matka stwierdziła, że moje włosy są zbyt krótkie. Postanowiła, że fryzjerki mi je przedłużą metodą nakłuwaną. Próbowałam ją jakoś odwlec od tego pomysłu, ale nie udało się. - a do tego cholernie boli... - Ona musi przestać się tak zachowywać Fabianie. - mówię cicho. - Trzeba ją zmienić.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Trzeba ją zmienić...albo zamienić... Pozbywam się tej myśli i wracam do tego co powiedziała mi Lily. Kazała jej przedłużyć włosy? Do takiej długości?! Typowa dla matki przesada.
Biedna Lily. Nie wiem, czego jeszcze dopuści się matka i wolę o tym nie myśleć. Nie wiem, czym jest "metoda nakłuwana", ale nie wygląda na przyjemną
-Tak mi przykro, Lily... Nie wiem, co ona sobie wyobraża, ale zachowuje się, jakbyście były jej... nawet nie wiem czym.
Mam jej dość. Z westchnieniem opadam do tyłu.
Offline
- Ej... - uśmiecham się. - Nie wiem czy to pomoże, ale zawsze mogły być jeszcze dłuższe. Przynajmniej tyle udało się wynegocjować. - mówię.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Unoszę brwi.
-Jeszcze dłuższe? Może chodziło jej o cięcia budżetowe. Mogłaby zwolnić połowę sprzątaczek, gdybyś chodziła w rozpuszczonych włosach- śmieję się lekko.- Jak się w nich czujesz?
Offline
- Szczerze? - unoszę brew. - Jak roszpunka. To dziwne czuć, że coś za tobą się wlecze. Jakby mieć dodatkową osobę. - humor zaczyna się poprawiać. - A co u ciebie? - pytam.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
-Bynajmniej nie miałem ostatnio włosów przedłużanych o 2 metry- uśmiecham się.
Nie mogę tego pojąć. Dziewczyna siedzi z włosami przedłużonymi wbrew swojej woli, jest cała popijając bandażami, naraziła się królowej Illei... i nie narzeka tylko pyta mnie o samopoczucie. Kręcę głową z niedowierzaniem.
-A to- gestem wskazuje na opatrunki.- teże od tego przedłużania?
Offline
Kiwam głową.
- "Skutek uboczny". - robię cudzysłów w powietrzu. - królowa, jak widać nie przewiduje wszystkiego. Myślisz, że jak następnym razem je skrócę o kilka centymetrów, bardzo się wścieknie? - zaczynam bawić się pasmem włosów.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
-Szczerze? Nie wiem. Andrea to najmniej przewidywalna istota na Ziemi- monstrualnie długie włosy Lily rozlewają się po całym łóżku- Ładnie ci było w krótszych. Znaczy... nie mówię, że długie wyglądają źle...- wzycham- Ale chyba sama stwierdzisz, że włosy Roszpunki są średnio praktyczne i raczej daleko im do realistycznych- uśmiecham się.- Zostawiłbym je do, powiedzmy, tej wysokości- przysuwam się i dotykam jej włosów na wysokości żeber.- Wygladałabyś pięknie- dodaję cicho.
I znowu w mojej głowie pojawia się wizja dziewczyny w czerwonej sukience...
Offline
Uśmiecham się tym razem naprawdę. Czuję jak moje policzki zmieniają kolor na intensywną czerwień. Nie wiem co powiedzieć. Może po prostu nie powinnam się teraz odezwać?
- Dziękuję. - ściszam trochę głos.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
FABIAN, NIE PODERWIESZ. DEAL WITH IT, YOU LIL' SLUT.
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline
Spoglądam z powrotem w ciemne oczy Lily. Ona też patrzy na mnie. Czerwieni się. Dziewczyna w czerwonej sukience. Myślę przez chwilę nad tym, czego bym chciał, a co powinienem... Wyobrażam sobie, że Lily siedzi tutaj w długiej, czerwonej sukni, a na głowie ma małą koronę... Wyglądałaby tak pięknie... Juz teraz wygląda pięknie. Nawet z poranioną głową Roszpunki. Zmniejszam lekko odległość dzielącą nasze twarze. Przybliżam się jeszcze bardziej... Gdy zaczynam mówić, nasze usta prawie się stykają
-Lily... Zrobiłabyś coś dla mnie? -widzę w jej oczach pytanie- Załóż kiedyś, proszę, czerwoną sukienkę.
Kończę słowo i pokonuję dzielącą nas odległość.
Tak właśnie oddałem pierwszy pocałunek w Eliminacjach, pięknej Lily Rose Sheve
Offline
Zastanawiam się co odpowiedzieć. Czuję, że w moim brzuchu, sercu też nastąpiła jakaś dziwna przemiana. Wszystkie radosne emocje pomieszane. Czyli to tak jest czuć się szczęśliwym i może... może zakochanym? Ale czy to nie za wcześnie? Czy nie powinnam czuć się inaczej? Czuję się jak jakiś Aniołek, który pierwszy raz gdzieś poleciał na swoich skrzydełkach.
- Obiecuję. - kiwam delikatnie głową, żeby bandażom nic się nie stało. - I... dziękuję. - mówię szczerze.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Nie mogę przestać się uśmiechać
-To ja dziękuję- odpowiadam od razu.
Jeszcze raz całuję Lily. Tym razem dłużej i bardziej namiętnie.
Offline
Spoglądam na Fabiana. Jest taki... inny. Kiedy pisałam list do matki, nie do końca myślałam o tym co robię. Ale wydaje mi się, że zaczynam to dostrzegać. Jest księciem. Miłym, cierpliwym i mającym coś... nie wiem jak to nazwać. Po prostu odwzajemniam pocałunek i obejmuję jego szyję moimi ramionami.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Odwzajemnia pocałunek. Można być bardziej szczęśliwym?
Obejmuję Lily i pogłębiam pocałunek. Jest taka śliczna...
Właściwie, gdyby nie Andrea i jej idiotyczny pomysł przedłużania włosów, nie doszło by do tego. Kto by pomyślał, że będę jej kiedyś za to wdzięczny?
Wracam myślami do Lily. Wolę nie dotykać jej włosów, które mogłyby się jeszcze uszkodzić. Lily ma prześliczne usta. Chociaż szminka jej się lekko rozmazała, to praktycznie tego nie dostrzegam. Całuję ją dalej- delikatnie, ale namiętnie
Offline
Nabieram powietrza do ust i całuję Fabiana w usta. Są ciepłe, a jego dotyk kojący i przyjemny. Jakbym przytulała, coś co zapewni mi bezpieczeństwo. Ufam mu.
“You will always be the greatest gift that God ever gave me.” - Lenny Kravitz
Offline
Ladies and gentleman, do you know, what time is it? IT'S TIME FOR SOME SEXY SCENES
https://www.youtube.com/watch?v=xMP-JqFQ_l4
FABIAN: No, it isn't. Not yet?.
*ten uczuć, gdy masz admina*
Ostatnio edytowany przez Ashanim Daniels (2016-06-13 21:11:42)
Your eyes, they shine so bright
I wanna save that light
I can't escape this now
Unless you show me how
Offline