Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Nie odwracając głowy od morza kątem oka zerkam na chłopaka.
- Miałam nadzieję, że pamiętam. - odpowiadam. - Przyjemnie tutaj. Z dala od całego zgiełku. - poprawiam okulary na nosie i unoszę brodę do góry. Czuję przyjemne ciepło na twarzy. Przymykam powieki.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Dzisiaj też nie wchodzisz do wody?- pytam, przezywając ciszę.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
- Nie wejdę. - odpowiadam. - Nie widzę w tym nic ciekawego ani zabawnego.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Tak,nic ciekawego.- mówię, a moje powieki stają się cięższe. Niedobór snu mi szkodzi. - pięknie wczoraj wyglądałaś.
Ostatnio edytowany przez Alain Carlyle (2016-04-18 13:47:13)
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Sztywnieję.
- Nie przypominaj mi. - przewracam oczami. - Nigdy więcej nie założę sukienki. Wśród tych lalek barbie czułam się idiotycznie. - mruczę pod nosem. - Wolę dżinsy i spacer, niż sukienkę i bal. - przewracam oczami.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Otwieram oczy i przyglądam się jej przez chwilę.
- Też nie jestem wielbicielem tego typu imprez. Ale fakt na takich imprezach jest mnóstwo sztucznych, napchanych botoksem dziewczyn, które myślą ,że faceci na to lecą. A naprawdę jest inaczej- faceci wolą mądre, intrygujące kobiety. - robię krótką pauzę, aby dobrze dobrać słowa.- choć raz na jakiś czas trafi się taki niedouczony debil co leci na ten plastik.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Otwieram oczy i patrzę na Alana.
Przyglądam mu się dokładnie. Kąciki moich ust unoszą się do góry.
- Może twoje ego nie jest takie wielkie. - mruczę pod nosem.
On na serio jest przystojny.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- No widzisz.- uśmiecham się. - co chcesz robić?
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
- W sumie będę się chyba zbierać. Jestem jakaś zmęczona ostatnio. Na nic nie mam siły. A przyszłam tu na piechotę. - po krótkim zastanowieniu kładę się na plecach obok niego. - Choć mogę jeszcze chwilę poleżeć. - zdejmuję okulary z nosa i podkładam ręce pod głowę.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
-Znów mi chcesz uciekać? -patrzę na nią spod zmarszczonych brwi. - myślę ,że to dobry pomysł. -mówię, widząc ,że się kładzie.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
- Mhm... - mruczę. Słońce przyjemnie ogrzewa moją skórę, a moje powieki robią się coraz cięższe. - Ale tylko na chwilę... - dodaję cicho. I zamykam oczy.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Budzę się nawet nie wiedząc kiedy zasnąłem. Pocieram zaspane oczy i rozglądam się dookoła. Plaża jest już zupełnie pusta, a wielka czerwona tarcza styka się z horyzontem. Patrzę na zwiniętą w kłębek Briss,a uśmiech powraca na moją twarz. Wpadam na pewien pomysł.
Zakładam koszulkę poskładaną obok rozłożonego ręcznika i idę ku wodzie, moczę w niej dłoń i delikatnie pokrapuję ciało Briss.
- Wstawaj, śpiąca królewno.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Drżę czując kropelki wody.
- Znów deszcz? - pytam zaspana i rozglądam się dookoła.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Nie, spokojnie.- raz jeszcze siadam obok dziewczyny i spoglądam na zachód słońca.- nie chciałem ,abyś przegapiła .- wskazuję na zachodzące słonce.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Podnoszę się do góry na łokciach.
- Dzięki. - odpowiadam z wyrzutem. Siadam prosto i przejeżdżam dłonią po twarzy. - Znowu usnęłam. - wzdycham i przenoszę spojrzenie na zachodzące słońce.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Wczoraj śmiesznie wyszło.- uśmiecham się na wspomnienie mojego niepozarumieniania z Elijahem.- myślałam,że coś cię łączy z Elijahem.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Kręcę głową i delikatne się uśmiecham.
- Nawet nie chcę pytać jak doszło do tej rozmowy. - śmieję się cicho i ziewam. Prostuję plecy, a potem znów wracam do poprzedniej pozycji.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Za dużo whisky. -śmieję się i podnoszę się z miejsca, po czym pomagam wstać Briss. - mam nadzieję, że lubisz lody.
Ostatnio edytowany przez Alain Carlyle (2016-04-18 15:12:03)
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
- Tak. - kiwam głową i ruszamy do lodziarni.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Po wyjściu ze szpitala
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Pod wieczór poszyłam się przejść.
W sumie nie wiem dlaczego ale znów byłam w tym cholernym miejscu. Dokładnie się rozejrzałam.
Nikogo nie ma. Pusto.
Odetchnęłam z ulgą i usiadłam na piasku spoglądając w zburzone morze.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
W ciągu tych kilku dni zdążyłem zatęsknić za tym miejscem. Morze. Toczące się ku brzegu fale. Bryza. Tak bardzo mi tego brakowało. Nawet nie wiem, kiedy zwiaząłem się z tym miejscem. Właściwie cichym zakątkiem plaży, na który wstęp mają tylko poszczególne osoby. A dokładnie ci ,którzy o nim wiedzą.
Zdejmuje buty i po kostki wchodzę do wody. Czuję się jak dawniej, gdy przechodziłem tu myśleć, odizolować się, czy też pomarzyć. Czuję się inny. Bardziej otwarty i gotowy na zmiany.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Kątem oka widzę ruch. Zwracam głowę w tamtą stronę i co widzę? A raczej kogo...
Blondyn na jednej ręce ma gips, a na głownie bandaż.
Najwyraźniej mnie nie zauważył. Przyglądam mu się,obserwuję. Dlaczego tak wygląda? i dlaczego to mnie tak ciekawi?
Kręcę głową.
Podnoszę się do góry i robię parę kroków w jego stronę.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Zdaję sobie, że zamknąłem oczy. To pewnie przez miłe wspomnienia z tym miejscem. Otwieram je. Czuję, że ktoś się zbliża, toteż odwracam się w stronę tej osoby.
To spojrzenie... Wszędzie bym je rozpoznał.
Daj sobie czas - w głowie powracają słowa Jimmego. Ach. Jeszcze nie teraz. Może kiedyś. Albo nigdy.
Nagle do głowy przychodi mi pewien pomysł.
- Dobry wieczór. - witam się, przyglądając się dziewczynie.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Staję obok Alaina. Nie patrzę na niego.
- Cześć... - odpowiadam niepewnie i zerkam na chłopaka.
Chce być formalny? Czyżby przyjął do wiadomości to co mu wcześniej powiedziałam? A teraz będzie... Tak?
Powinnaś się cieszyć. - nie wiem dlaczego w mojej głowie słyszę głos siostry. Marszczę brwi i wracam spojrzeniem do słońca, które powoli zbliża się ku morzu i już niedługo zniknie i zabierze ze sobą rdzawe kolory.
Przestępuję z nogi na nogę i zastanawiam się czy nie odejść. To nie jest ucieczka. To jest ucieczka racjonalne podejście do sytuacji. O nic nie pytać choć chcę. W ogóle nic nie mówić ale nie wiem czy to załatwi sprawę.
W końcu nic nie robię i dobrze.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline