Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Dłonie zakładam za plecami. Czerwono, żółto, pomarańczowa tarcza chowa się za horyzontem, zabierając ze sobą sekrety, których nikt nigdy nie wyjawi.
- Cześć?- udaję zdziwienie. -Znamy się ?
Marszczę brwi.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Przewracam oczami.
- Nie. - mówię sucho. - Nie znamy się, Alain. - marszczę brwi.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Potrząsam głową z udawanym niedowierzaniem.
- Nie wiem,kim jesteś i dlaczego znasz moje imię.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Obrzuciłam go oskarżycielskim spojrzeniem.
- Dobrze. - pokręciłam głową trochę zdenerwowana. - Wystarczyło powiedzieć, że już nie mam się do ciebie w ogóle odzywać. - podniosłam ręce w geście przegranej i zaczęłam powoli się wycofywać.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Kurczę.
-Czekaj .- krzyczę za nią i biegnę.-Naprawdę nie mogę sobie przypomnieć kim jesteś.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
- Nie możesz sobie przypomnieć!? - pytam z pretensją w głosie po czym łagodnieję widząc wyraz jego twarzy. - Na serio nie możesz...? - powtarzam pytanie.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Kiwam głową. Tylko się nie zaśmiej.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Z trudem przełykam ślinę.
ODEJDŹ.
Odejdę. Tak. To najlepszy moment. Przecież już prawie odeszłam. Prawie.
- Cholera. - mówię cicho. - W sumie... Znamy się od niedawna. - kręcę głową.
ODWRÓĆ SIĘ I ODEJDŹ.
Ale co się stało? Czemu mnie nie pamięta? Miał wypadek? Ktoś go pobił? Stąd ten gips i bandaż? - zastanawiam się. Tysiące pytań rodzi się w mojej głowie ale żadne jej nie opuszczają.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Briss odwraca wzrok. Nie mogę się powstrzymać wybuchem śmiechem. Wiem, że będzie zła. Dlatego też szybko przepraszam.
- Briss - wypowiadam jej imię, jakbym się nim degustował, po czym dodaję - przepraszam.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Prycham nadal na niego nie patrząc.
- Debil. - rzucam i zaczynam odchodzić.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Wiem, że jestem przystojnym debilem -Śmieję się, lecz później poważnieję. - Briss, przepraszam naprawdę. - Patrzę na nią przepraszającym wzrokiem. - No nie wybaczysz poszkodowanemu?
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Staję i piorunuję go wzrokiem.
- Myślisz, że to było zabawne? - pytam opanowanym głosem.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Przełykam ślinę. To sobie nagrabiłem.
- Masz rację jestem debilem. - mówię. - Ale takiego mnie lubisz, prawda?
Uśmiecham się kącikami ust.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Mrugam kilka razy uświadamiając sobie, że odpowiedz brzmi tak...
Jednak odrzucam te myśli i lekceważę jego pytanie.
- Będę już iść. - mówię z obojętnością unikając jego spojrzenia.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- A gdzie tak się tak spieszysz? Zostawisz mnie tu samego na pastwę tego piasku?
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Nie uśmiechaj się.
Nie uśmiechaj się.
Nie uśmiechaj się.
Mimowolnie kąciki moich ust unoszą się ku górze.
- Idę do domu. - zastanawiam się. - Albo na miasto bo w domu nie ma nic do jedzenia. - mówię na głos swoje myśli i dopiero po chwili sobie to uświadamiam.
Wzdycham krzywiąc się. Po co ja to w ogóle mówię?
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Będziesz się truć jedzeniem na mieście? - Wzdrygam się. Ludzie nie zdają sobie sprawy jakie świństwo jedzą. Stary tłuszcz. Przeterminowane składniki. Ohyda.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Po raz kolejny już przewracam oczami.
- Zjem cokolwiek. - marszczę brwi. - Jakoś przeżyję. W sumie mi nic nie zaszkodzi. - wzruszam ramionami.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Kręcę głową.
- Chodź. Pokażę Ci jak wygląda jadalne jedzenie. - Biorę ja za rękę i zaczynam prowadzić.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
- Zaraz,zaraz,zaraz. - mówię ciągnąć chłopaka za rękę, a w ten sposób zatrzymując go. - Gdzie chcesz mnie zaprowadzić?
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Do kuchni prawdziwego kucharza. - Mówiąc to naciskam na słowo " prawdziwego ".
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Prycham.
- Twoje ego znów się odzywa, panie prawdziwy kucharzu.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Miało ponad tydzień przerwy.- wspominam dni w szpitalu, kiedy to Jimmy przychodził w postaci czarnego wiewióra i dawał mi złote rady, które postanowiłem zrealizować nieco później. - Briss, naprawdę nie pozwolę ci jeść tego świństwa na mieście. Ile mam cię prosić?
Ostatnio edytowany przez Alain Carlyle (2016-04-22 22:59:21)
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
- To nie proś. - mówię krótko.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Nie proś? - Unoszę wysoko bawi.- naprawdę?
Podchodzę do niej i biorę ją na ręce z szerokim uśmiechem. - To nie proszę.
Zaczynam iść w stronę mieszkania.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline