Eliminacje. To już nie zabawa. W pogoni za władzą i miłością wszyscy są zdolni do najróżniejszych czynów. Nie zawsze są one dobre. Czasem w człowieku budzą się najgorsze instynkty...
Nie jesteś zalogowany na forum.
Ostatnio edytowany przez Alain Carlyle (2016-04-16 12:30:14)
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Wchodzimy przez przejście dla personelu i znajdujemy się w dosyć dużej kuchni.
Ściągam z ręki gumkę i splątuję włosy w luźnego koka.
- Miła pobudka. Znowu jestem cała mokra przez ciebie... - przewracam oczami i rozglądam się na wszystkie strony.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Przewracam oczami i idę do szatni, zabieram z niej swoją zapasową koszulkę i strój do pracy. Wracam do Briss i podaję jej ubrania.
- Masz. Tam jest łazienka- wskazuję na drzwi po prawej.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Biorę koszulę ale nie ruszam się z miejsca.
- Pracujesz tu? - pytam patrząc to na ubranie w moim ręku to na blondyna.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Kiwam głową.
- Już od kilku lat.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
- Aha... - mruczę i idę do łazienki. Szybko zdejmuję mokrą bluzkę i zakładam koszulkę, która jest ciut przyduża... Przewracam oczami. Na szczęście spodenki aż tak nie przemiękły i są jedynie wilgotne więc ich nie zdejmuję.
Wracam do Alana, który również już się przebrał.
- Możemy tu tak wchodzić? - wyciągam z kieszeni telefon i zerkam na godzinę. Gwiżdżę. - Jest 6:20... - chowam telefon i pocieram skronie. - Głowa mi pęka.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Teoretycznie nie, ale tylko teoretycznie.- mrugam znacząco. - Poszukam tabletek, a ty możesz trochę pozwiedzać, jeżeli oczywiście chcesz.
Wychodzę z szatni i zmierzam w kierunku kuchni.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Zaczynam się rozglądać. Przechodzę z szatki do kuchni, gdzieś tam słyszę ciche kroki Alana i wchodzę na salę. Gwiżdżę widząc wszystkie dekoracje...
- No,no... - mruczę pod nosem i siadam przy jednym z eleganckich stołów.
Biorę głęboki oddech i zamykam oczy.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Wracam do szatni, lecz tam nie zastaję Briss. Zaczynam jej szukać. Nie mogła daleko odejść. Zauważam ją na głównej sali i mimowolnie się uśmiecham. Nie chcę je przeszkadzać, dlatego szybko się odwracam i idę przygotować śniadanie. Moją poranną specjalność.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Siedzę tak przez parę może paręnaście minut. W sumie nie wiem.
- Gdzie jesteś...? - zastanawiam się i wstaję.
Kiedy idę w stronę kuchni słyszę mały hałas. Przez chwilę się zastanawiam co on tam robi i czy powinnam tam wchodzić.
W końcu jednak popycham drzwi i wchodzę do pomieszczenia.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Talerze przystrajam truskawkami, kiedy Briss wchodzi do kuchni.
- O jesteś. - mówię uśmiechnięty.- tam masz tabletki. - głową kiwam w stronę blatu kuchennego, gdzie znajduje się mała, biała kapsułka i woda.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Szybko przenoszę spojrzenie na lekarstwo i podchodzę do niego. Połykam tabletkę popijając wodą.
- Mmm. - mruczę podchodząc do Alana. - Truskawki. - prawie niewidocznie uśmiecham się.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
-Mam nadzieję ,że lubisz.- uśmiecham się promiennie i podaję jej talerz z makaronem i truskawkami oraz widelec.- Proszę
Ostatnio edytowany przez Alain Carlyle (2016-04-16 13:56:45)
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Odgarniam niesforne kosmyki z twarzy.
- Lubię. - mówię krótko i zaczynam powoli jeść. - Smaczne. - uśmiecham się pod nosem.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Cieszę się ,że ci smakuje.- siadam na krześle przy blacie i zabieram się za swoją porcję.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Opieram się o blat. Odstawiam talerz.
- Najadające. - spoglądam na do połowy zjedzoną porcję.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Kończę swoją porcję, zabieram nasze talerze i odkładam je na blat obok zlewozmywaku. Następnie ponownie siadam naprzeciwko Briss.
- Zajmujesz się czymś w wolnym czasie?- pytam.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
- Wszystkim i niczym. - odpowiadam wymijająco. - Nie pracuję na stałe. - mówię i po chwili dopowiadam. - Jeśli o to ci chodzi.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Często odpowiadasz wymijająco.- zauważam.- Ale dzięki temu moje ego czuje się zaintrygowane. - śmieję się
Ostatnio edytowany przez Alain Carlyle (2016-04-18 11:59:11)
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Uśmiecham się pod nosem.
- A ty... Robi coś oprócz... - obrzucam spojrzeniem całą kuchnię. - ...tego?
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Dużo rzeczy, ale kuchnia to całe moje życie. Od małego uwielbiałem się po niej krzątać. Gdy mama robiła coś w kuchni, przychodziłem i obserwowałem każdy jej ruch. Jakie składniki dodaje do obiadu. Byłem tym zafascynowany, zresztą nadal jestem. - zamyślam się.- Właściwie to głownie dzięki mojej mamie pokochałem gotowanie.
Ostatnio edytowany przez Alain Carlyle (2016-04-18 12:10:23)
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
- Moja nienawidziła gotować. - mówię ze śmiechem. - Mi się to chyba udzieliło. - rozglądam się po kuchni bez celu. - Ale zainteresowania odziedziczyłam po niej. Z resztą moja siostra też. - wzruszam ramionami.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
- Nienawidziła? To znaczy, że...- urywam w połowie zdanie. Powiedziałem już za dużo .- przepraszam, nie powinienem.- spuszczam wzrok.
Jak zawsze nietaktowny
Ostatnio edytowany przez Alain Carlyle (2016-04-18 12:15:54)
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline
Prycham.
- Spoko. - zerkam na chłopaka. - Wiesz co... W sumie będę się już zbierała.
Muszę odpocząć. Ostatnio dosyć szybko się męczę i prawie na nic nie mam siły.
Lepiej żeby mnie nienawidzili takim, jaki jestem, niż kochali kogoś, kim nigdy nie będę.
Offline
Chcę ją zatrzymać, ale wiem,że muszę pozwolić jej odejść. Powiedziałem za dużo i teraz mam tego konsekwencje.
- Jasne.- mówię, nie patrząc jej w oczy. Jest mi strasznie głupio. Za każdym razem gdy jest w porządku muszę to schrzanić. - Odprowadzę cię. - wreszcie zdobywam się na odwagę i parzę w jej oczy.
Każdy człowiek jest jak Księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu.
Offline